Leroy Sane
fot. Daily Star
Udostępnij:

Kanonierzy ponownie rozbici przez City

Arsenal przegrał z Manchesterem City (0:3). Gracze Pepa Guardioli nie zostawili złudzeń Kanonierom, dla których to trzecia porażka ligowa w ostatnich pięciu meczach.

Dla Kanonierów to starcie było okazją, by zrehabilitować się za nieudany finał Carabao Cup, przegrany z Manchesterem City 0:3. Arsene Wenger zmienił ustawienie na 4 - 2 - 3 - 1. Do podstawowego składu wrócili Kolasinac oraz Mkhitaryan. W City oprócz Edersona między słupkami, dwie zmiany: Bernardo Silva na skrzydle i David Silva kosztem Fernandinho w środku pola. Najbardziej zaskakujące przed meczem był nie tyle podstawowe jedenastki wystawione przez obu menedżerów, co raczej pustki na Emirates Stadium.

Minął kwadrans i The Citizens wyszli na prowadzenie. Pięknym rajdem popisał się Leroy Sane. Oddał piłkę Bernardo Silvie, ten złamał akcję na lewą nogę i technicznym uderzeniem nie dał szans Petrowi Cechowi.

Arsenal szukał okazji do odpowiedzi. Najpierw czujność Edersona mocnym uderzeniem z rzutu wolnego sprawdził Granit Xhaka, a później nieco za słaba próba Ramseya po zespołowej akcji. Mimo niekorzystnego wyniku Kanonierzy już po mniej niż pół godzinie prezentowali się lepiej niż w niedzielę.

Cóż z tego skoro pasywna defensywa pozwoliła Davidowi Silvie na podwyższenie wyniku. Akcja znów zaczęła się lewą stroną. Sergio Aguero otrzymał piłkę w polu karnym i dostrzegł wbiegającego w tempo Hiszpana. Pięć minut po drugim golu, w 33. minucie, kolejna zespołowa akcja gości zakończyła się golem. Szybkie wejście ofensywne Walkera w pole karne, dostrzegł Leroya Sane i Niemiec do znakomitego występu (brał udział przy obu bramkowych akcjach) dołożył trafienie. Maszyna o nazwie Manchester City funkcjonuje bez zarzutu i pięknie ogląda się ich grę. Dla fanów Arsenalu to kolejne bolesne spotkanie. Blisko zdobycia swojego 20 gola w tym sezonie był Sergio Aguero na pięć minut przed przerwą, ale w stuprocentowej sytuacji ułatwił interwencję bramkarzowi Arsenalu.

W drugiej połowie mógł o sobie przypomnieć niewidoczny dotychczas Pierre - Emerick Aubameyang. W 52. minucie nie wykorzystał rzutu karnego po ewidentnym faulu na Mkhitaryanie. Może dlatego nie udało mu się zwieść Edersona, że prawdopodobnie był to jego pierwszy strzał na bramkę w tym meczu. Chwilę później Gabończyk próbował z woleja, jednak piłka minęła słupek. Cofnięty Manchester City przez więcej niż kwadrans pozwalał rywalom na wiele. Dla będącego w złej kondycji psychicznej zespołu Arsenalu to było za mało. I w końcu Obywatele wrócili do swojego stylu gry.

W 78. minucie Petr Cech ponownie zatrzymał Aguero, gdy ten urwał się obrońcom. Argentyńczyk wciąż musi czekać na swoje 200. trafienie dla City. Oglądanie gry Arsenalu przytłaczało, podobnie jak spoglądanie na trybuny. Gospodarze przegrali po raz drugi w tym sezonie na własnym boisku. Najgorszy sezon w karierze Arsene'a Wengera, szóste miejsce w tabeli. To doskonały kontrast dla śrubującego kolejne fantastyczne wyniki Manchesteru City.


Avatar
Data publikacji: 1 marca 2018, 22:35
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.