fot. Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Ireneusz Mamrot: Klub zaczyna funkcjonować tak, jak powinien już dawno

Ireneusz Mamrot, nowy szkoleniowiec Arki Gdynia mówi w wywiadzie dla naszego portalu, że nie czuje stresu związanego z pracą w nowym klubie. Podkreśla, że w zawodzie trenera bardzo ważne jest zaufanie i sam uważa, że długofalowy plan budowy zespołu tego właśnie wymaga. A właśnie takie zadanie postawił sobie, podpisując kontrakt z nadmorskim klubem.

Wchodzi Pan do Arki na wzburzonym morzu. Duży jest stres związany z pracą w gdyńskim klubie?

Nie chodzi o stres. Wiadomo, że świadomość jest taka, że sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Cały czas powtarzam, że mimo straty punktowej nadal mamy szansę na utrzymanie. Wszystko jest od nas uzależnione, bo spotkań jest dużo i trzeba walczyć do końca. Z pewnością zrobię wszystko, żeby Arka pozostała w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Czy po zgrupowaniu w Gniewinie jest Pan w stanie powiedzieć, że poznał już lepiej swoich zawodników?

Muszę powiedzieć, że od strony sportowej znałem tych zawodników dobrze. Nie mogę powiedzieć, że to dla mnie zupełnie coś nowego. Wiadomo, że zawsze mniej zna się tych piłkarzy, którzy mniej grają. Dzięki temu zgrupowaniu udało się ich poznać. Druga rzecz jest taka, że zależało mi, aby poznać ich charaktery. Bo co innego znać kogoś z boiska, a co innego to przebywanie z zawodnikami, ocenianie funkcjonowania w grupie. Z pewnością znajomość jest lepsza niż jeszcze dwa tygodnie temu, ale też nie można powiedzieć, że wszystko o sobie wiemy.

Często się mówi, że wszystko tak naprawdę wyjdzie „w praniu”. Zgadza się Pan?

Dokładnie. Zazwyczaj jest tak, że piłkarza czy trenera poznaje się w trudnym momencie. Gdy się wszystko układa to nikt nikomu nie przeszkadza.

Brak choćby jednego sparingu na obozie bardzo Panu doskwierał?

Oczywiście, ja bardzo bym chciał zagrać sparing. Jednak decyzja była znana od początku. Warunki są dla wszystkich zespołów takie same. Dla mnie jest to o tyle trudniejsze, bo nie prowadziłem zespołu w żadnym meczu. Z pewnością lepiej byłoby poznać zespół i ocenić pracę, którą wykonaliśmy w sparingu. Gra wewnętrzna coś nam pokazuje, ale nie tyle co rywalizacja z innym rywalem, który ma wpojone inne zachowania. Jednak sytuacja i tak jest lepsza od tej ,w której przejąłbym zespół na pięć dni przed następnym meczem. Było troszeczkę więcej czasu, który staraliśmy się dobrze wykorzystać.

Wracacie do gry na bardzo ważny mecz. Fakt, że zagracie z Lechią bardziej pomaga czy przeszkadza w przygotowaniach?

Tak naprawdę z każdym trzeba grać. Niezależnie od tego czy mecz z Lechią Gdańsk byłby trzecim meczem, czy tak jak w naszym przypadku jest to pierwsze starcie po przerwie. Nie podchodzę do tego w ten sposób. Jest to dla nas bardzo ważne spotkanie, w którym chcemy zdobyć 3 punkty. Nie zastanawiam się nad tym, czy w tej kolejce gramy z Lechią czy np. za tydzień. Do każdego przeciwnika trzeba się przygotować pod względem taktycznym tak samo. Oczywiście pod względem emocjonalnym i wolicjonalnym Derby Trójmiasta różnią się od innych ligowych potyczek.

Zanim dołączył Pan do Arki dużo mówiło się o tym, że klub może nawet ogłosić bankructwo. Czy ten temat przewija się jeszcze między zawodnikami?

Nie, nie. Karta została zamknięta. Moim zdaniem zawodnicy już widzą, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Z pewnością sami mogą to potwierdzić. Wróciła wiara i dobra atmosfera w drużynie, co jest bardzo ważne. Ja jestem zadowolony z tego, że mogliśmy skupić się na pracy. Właściciele też nie rzucali słów na wiatr, tylko jakieś pierwsze ustalenia zostały już poczynione.

Czyli rozumiem, że relację z właścicielami są na dobrym poziomie?

Są na takim, na jakim powinny być. Klub zaczyna funkcjonować tak, jak powinien już dawno. Od zawodników trzeba wymagać, ale pewne rzeczy potrzeba dobrze zorganizować. Osobiście cieszę się, że pod tym względem wygląda to prawidłowo.

Pan rozpoczynał sezon w Gdyni, jako trener Jagiellonii. Czy dziś jest jakikolwiek sens porównywania tamtej Arki z tą, do której Pan wchodzi?

Tak naprawdę Arka Gdynia nie zmieniła się jakoś mocno od tamtego czasu. Dla mnie jest najważniejsze, że przez ostatnie dwa tygodnie mogliśmy razem popracować. Skupiłem się na tym, aby obejrzeć mecze drużyny, ale nie tyle z Jagiellonią, ale już te wiosenne. Chciałem zobaczyć jak zespół funkcjonował na murawie.

Mówił Pan, że cieszy się z długiego kontraktu. W mojej opinii to często „tylko papierek”. Jak bardzo w Pańskim zawodzie potrzebne jest zaufanie?

Myślę, że moja praca w Chrobrym Głogów to pokazała. Przepracowałem tam 6,5 roku. Kontrakt był przedłużony o kolejny rok, ale przyszła akurat oferta z Białegostoku i tak trafiłem do Ekstraklasy. Zaufanie ma bardzo duży wpływ na pracę trenera. Kiedy sytuacja jest taka, że szkoleniowiec ma silną pozycję w klubie, to dużo łatwiej jest współpracować. Trener jest wtedy zupełnie inaczej postrzegany przez innych pracowników klubu, piłkarzy. Dla zawodników bardzo ważna jest świadomość tego, że w razie jednej lub dwóch porażek nikt nie będzie chciał rozwiązać kontraktu z trenerem. Ja sam przywiązuje do tego dużą wagę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wcześniej nie wszystkie założenie zostały wykonane, jednak podchodzę do tego tematu z dużym optymizmem. Dlatego też zdecydowałem się na pracę w Gdyni, bo zarówno mi, jak i właścicielom chodzi o długofalową wizję budowy klubu. Wierzę w to, że obie strony będą zadowolone z tej współpracy.

Czy problemy z Nabilem Aankourem zostały rozwiązane?

W zasadzie nie musiałbym odpowiadać, bo Nabil był już z nami na zgrupowaniu i został włączony z powrotem do kadry. Jego status jest więc już znany.

Kibice pytają jaki ma Pan pomysł na Fabiana Serrarensa?

Nie chciałbym tutaj mówić o każdym zawodniku. Piłkarze usłyszą ode mnie co powinni poprawić.

Jaki styl gry widzi Pan dziś w Arce? Bardziej defensywny czy bardziej ofensywny?

Przede wszystkim trzeba pamiętać o jednej rzeczy – mianowicie w meczach z Arką przeciwnicy stwarzali sobie najwięcej sytuacji. Pavels Steinbors ma najwięcej okazji do pokazania swoich umiejętności. Żeby grać ofensywnie, najpierw trzeba zwrócić uwagę na defensywę. Nie można powiedzieć, że zagramy tak, albo tak. Jedno i drugie jest bardzo ważne. Na dzisiaj sytuacja jest taka, że musimy grać tak, aby przynosiło nam to punkty. Na pewno nie chcemy grać ładnie, ale przegrywać.

Kim się Pan inspiruje w swojej pracy?

Wiadomo, że przeczytałem wiele książek. Jednak nie da się 1 do 1 skopiować jakiegoś stylu. Każdy musi być sobą i  każdy trener powinien wypracować sobie swój styl. Ważny jest warsztat oraz mentalne podejście do zawodników. Nie jest tak, że można kopiować style innych trenerów, bo nie zawsze pasują do siebie charakterologicznie. Osobiście mogę powiedzieć, że najwięcej czasu poświęcam na pracę nad samym sobą. Chcę się rozwijać, żeby nie stać w miejscu.

Jednym z częstych pytań od fanów Arki było pytanie, dlaczego to właśnie Arka wygra derby z Lechią?

Nie da się ukryć, że nasi kibice pragną zwycięstwa w meczu z Lechią, skoro w Ekstraklasie nie wygraliśmy od bardzo dawna. Ja wyznaję zasadę, że każda passa się kiedyś kończy i nic nie trwa wiecznie. Wiadomo, że punkty są nam bardzo, bardzo potrzebne i nie ukrywam, że to jest dla nas najważniejsze. Chcemy wygrywać zawsze, niezależnie od okoliczności czy miejsca w ligowej tabeli. Praktycznie nie mamy już marginesu błędu i musimy zacząć punktować już od pierwszego meczu.

Liczy Pan na to, że kibice wrócą jeszcze w tym sezonie na trybuny?

Pojawiły się ostatnio jakieś informację. Na pewno chcielibyśmy tego wszyscy, ale nie ja jestem ekspertem.

 


Avatar
Data publikacji: 25 maja 2020, 8:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.