fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

II runda el. do Ligi Mistrzów: Wygrana Legii na otarcie łez

Legia Warszawa pokonała Spartaka Trnavę 0:1 na wyjeździe, jednak nic jej to nie dało, bowiem w ostatecznym rozrachunku przegrała 2:1 w dwumeczu. To jednak nie koniec jej przygody w tym sezonie w europejskich pucharach. W III rundzie eliminacyjnej do Ligi Europy zmierzy się ze zwycięzca pary Drita - Dudelange. 

Pierwsza połowa przebiegała raczej pod dyktando Legii. Spartak po bardzo dobrym wyniku uzyskanym na ul. Łazienkowskiej postawił na żelazną defensywę i próbowanie gry z kontrataków, jednak ich podstawowym celem było przede wszystkim to, żeby nie stracić bramki. "Wojskowi" nie potrafili tego jednak wykorzystać i grali za wolno, budowali swoje ataki zbyt mozolnie, nie napierali w przeciwnika. Mimo to, pierwszego gola w tym meczu byliśmy bliscy oglądania już w 12. minucie meczu i to o dziwo dla... warszawskiej Legii. Pod bramką Trnavy nastąpiło spore nieporozumienie i Chudy w ostatniej chwili zdołał wybić piłkę z samej linii bramkowej! 6 minut później kontry Słowaków dały się we znaki mistrzom Polski. Groźne uderzenie z ostrego kąta oddał Jirka, jednak świetnie interweniował Malarz. Następnie przez dłuższy czas rzadko co działo się coś ciekawego na murawie, bardzo mało ładnych, składnych akcji. Jeden z przełomów miał miejsce tuż przed końcem pierwszej części spotkania. Wówczas drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał... Vesović. Już wtedy było jasne, że Legii będzie bardzo ciężko odrobić zaliczkę z pierwszego meczu. Pomimo straty Czarnogórca legioniści nie poddawali się i w 43. minucie wytworzyli sobie klarowną okazję do zdobycia bramki. W fatalnej sytuacji przestrzelił jednak Kante.

W taki sposób zachowanie Vesovicia skomentował były prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski:

Trzeba przyznać, że porównywanie zawodnika do jednego z największych w ostatnich czasach boiskowych bandytów w polskim futbolu nie należy raczej do komplementów.

Drugą połowę Legia zaczęła średnio. Nie stwarzała sobie żadnych konkretnych okazji, raczej przez większość czasu utrzymywała się przy piłce, jednak nic z tego nie wynikało. Dopiero, gdy na boisku pojawił się Carlitos w miejsce Pazdana w 53. minucie, w ofensywie coś zatrybiło. Efekt tej zmiany nastąpił równo 10 minut później, kiedy to Hiszpan wspaniale dograł w pole karne, a piłkę niczym rasowy snajper przeciął Astiz i zdobył bramkę. Wtedy wśród "Wojskowych" zrodziła się nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. Chwilę później mistrzowie Polski stworzyli sobie kolejną groźną sytuację. Cafu mocno uderzył z woleja, jednak strzał świetnie obronił golkiper rywali - Chudy. Potem jeszcze technicznie próbował ponownie Carlitos, jednak trochę zabrakło. Niestety, tylko na tyle było stać Legię. Gwoździem do trumny w dzisiejszym meczu była druga czerwona kartka następnego piłkarza z Bałkanów - Antolicia. Wtedy już czar prysł. Nadzieje na awans znacznie zmalały. Tym przykrym akcentem legioniści bardzo szybko pożegnali się w tym roku z Ligą Mistrzów. Mimo to, to nie koniec walki Legii w tym sezonie w europejskich pucharach. Już wkrótce zmierzą się w III rundzie el. do Ligi Europy. Może tam sprawią większą frajdę swoim kibicom...

Spartak Trnava 0:1 Legia Warszawa

Bramki: Astiz 63'

Sklady:

Spartak Trnava: Chudy - Toth, Godal, Conka - Kadlec, Grendel (Miesienbock 70'), Sloboda (Vlasko 76'), Gressak, Rada - Jirka, Egho (Hladik 90+1')

Legia Warszawa: Malarz - Wieteska, Astiz, Pazdan (Carlitos 53'), Hlousek - Vesovic, Mączyński (Hamalainen 80'), Antolic, Kucharczyk, Radovic (Cafu 45') - Kante

MVP: Carlitos


Avatar
Data publikacji: 31 lipca 2018, 22:55
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.