Wszyscy pewnie zastanawiamy się co się stało z wielkim Lukasem Podolskim. Świetny reprezentant Niemiec z licznymi sukcesami na koncie. Jednak jego klubowa kariera w ostatnich dniach przechodzi kryzys. A może tak było zawsze…

 

 

 

Sytuacją Niemca z polskimi korzeniami interesuję się już od dawna. Oglądałem jego poczynania w FC Koln i z niecierpliwością liczyłem, iż niedługo wyląduje w potężniejszym klubie. Tak się stało. Zawodnik pochodzący z Gliwic podpisał kontrakt z wielkim Bayernem Monachium. Oczekiwania były wielkie jednak gra „Poldiego” w pierwszym składzie zdawała się być mało realna. Jurgen Kilnsmann, ówczesny trener drużyny z Bawarii nie dawał wielu szan młodzikowi na boisku. W rezultacie Podolski zagrał 71 meczów, strzelając jedynie 15 bramek.

Pomyślałem sobie wtedy, że to zbyt surowy klub dla młodego niesfornego piłkarza, który w Koln był królem.

Cena za 24-latka sięgała 10 mln euro. Znakomita gra w reprezentacji Niemiec wpływała, że zainteresowanie blondaskiem było wielkie. AS Roma, Olympique Marsylia, a nawet Manchester City pukały do jego drzwi, ale on chciał grać. W konsekwencji trafił z powrotem do koziołków z Koln odbudowując swoją zaniedbaną formę. W trakcie tego pobytu Podolski strzelał średnio 0.3 bramki na mecz. Przyczynił się także do transferu Sławomira Peszki do kolonii.

Historia lubi się powtarzać! Zawodnik w świetnej kondycji, strzelający bramki, nie może grać w niemieckim średniaku. Nagle po słabych Mistrzostwach Europy w 2012 roku na których Podolski strzelił jednego gola przeciwko Dani w fazie grupowej, pojawiły się oferty z Anglii.

Niemiecka drużyna chciała za napastnika 12 mln euro i tyle zgodził się zapłacić Arsenal. Dziś trudno powiedzieć żeby Podolski spełnił pokładane w nim nadzieje, nie można także mówić, że jego gra na Emirates Stadium była kompletną porażką, ale nie mając pewnego miejsca w podstawowym składzie stał się dżokerem francuskiego menagera. Nawet będąc rezerwowym zdołał strzelić 29 goli w 77 meczach i sięgnąć po puchar Anglii.

Narastający konflikt pomiędzy Podolskim a Wengerem skończył się w bieżącym sezonie rocznym wypożyczeniem do Interu Mediolan. Przeciętnego klubu o wielkiej nazwie. Trener Interu Roberto Mancini ciepło przyjął Niemca, gwarantując mu miejsce w podstawowej jedenastce, lecz po kilku meczach zabronił mu grać w europejskich rozgrywkach. I choć pod koniec zeszłego sezonu pytały o niego Borussia Dortmund i Atletico Madryt, on wybrał włoską przygodę, która na razie jest koszmarem bez Ligi Europy.

 

Foto: wikipedia


x