fot. Kibice, stadion Miedzi Legnica / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Fortuna 1. Liga: Zawsze warto grać do końca

Dużo sportowej walki obejrzeliśmy na inaugurację 11. kolejki Fortuna 1. Liga sezonu 2020/21. Miedź Legnica nie potrafiła wykorzystać atutu własnego boiska i w szczęśliwych okolicznościach zremisowała z Widzewem Łódź (1:1). Wielu ekspertów wskazywało tą rywalizację, jako jedno z najciekawiej zapowiadających się wydarzeń na zapleczu PKO BP Ekstraklasy.

Gospodarze dzisiejszej potyczki marzyli o pierwszym od 11. września zwycięstwie na swoim terytorium. Cztery ostatnie rywalizacje zakończyły się podziałami punktów. Sposobność do tego była znakomita, ponieważ beniaminek aktualnego sezonu Fortuna 1. Liga miał ogromne problemy z grą w delegacji. Podopieczni trenera Dobiego w pięciu wyjazdowych starciach zgarnęli jedynie cztery oczka. Przeciwko sobie stanęły ekipy, które mogą się poszczycić sporym doświadczeniem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Kibice obu klubów liczą na to, że w niedalekiej przyszłości „zaatakują” pozycje, premiowane występami w barażach.

Pierwsze minuty zawodów zdecydowanie na korzyść popularnej „Miedzianki”, która podejmowała śmiałe próby w ofensywie. Obrona gości skutecznie jednak blokowała groźne wrzutki z bocznych stref boiska. Sędzia główny bardzo często musiał interweniować, ponieważ piłkarze popełniali liczne przewinienia taktyczne w środku pola. Siedemnasta minuta batalii przyniosła premierową karę indywidualną. Dobrze zapowiadającą się akcję Łodzian z pełną premedytacją przerwał Damian Tront. Pan Aluszyk nie miał innego wyboru, jak tylko wyciągnąć ze swojej kieszonki żółtą kartkę. Kilka chwil po tym zdarzeniu, w polu karnym przyjezdnych niefortunnie zderzyło się dwóch graczy. Po błyskawicznej pomocy fizjoterapeutów, można było kontynuować bój w Legnicy. „Widzewiacy” dosyć nerwowo zachowywali się pod własną szesnastką, co dawało oponentowi wiele szans ze stałych fragmentów gry. Żadne dośrodkowanie nie było jednak odpowiednio skierowane pod nogi zawodników teamu z województwa dolnośląskiego. Pod końcówkę pierwszej odsłony, żółtą kartkę za przerwanie szarży skrzydłowego Widzewa obejrzał Nemanja Mijusković. W 42. minucie spotkania, gospodarze głośno reklamowali odepchnięcie Joana Romana przez Roberta Prochownika. Pomimo sprzeciwów, arbiter główny nie dostrzegł żadnego złamania regulaminu pod bramką Miłosza Mleczko. Negatywne emocje królowały na murawie, czego efektem było, między innymi, brzydkie wejście w wykonaniu Szymona Matuszka. Za nadepnięcie na stopę rywala, żółty kartonik był najbardziej adekwatną sankcją. Bezbramkowy remis utrzymał się do przerwy.

W czasie wzmiankowanej pauzy, sztab szkoleniowy Miedzi podjął decyzję o przeprowadzeniu zmiany personalnej. Jakub Łukowski na placu gry zastąpił Mehdiego Lehaire. Kilkanaście sekund po wznowieniu widowiska, Marveille Fundambu zmarnował wyborną okazję strzelecką. Napastnik przyjezdnych, mając sporo miejsca w polu karnym oponenta, kopnął futbolówkę wprost w nogi interweniującego Jędrzeja Grobelnego. Młody goalkeeper błysnął wielką dojrzałością. Nie można tego powiedzieć o Mateuszu Michalskim, który parę chwil później celowo uniemożliwił wznowienie akcji wspomnianemu bramkarzowi. Nikt nie miał wątpliwości, co do konsekwencji takiego zachowania. W 70. minucie meczu, zobaczyliśmy kolejne niebezpieczne uderzenie. Efektownym zagraniem głową popisał się świeżo wprowadzony Marcin Garuch, ale jego strzał pofrunął minimalnie nad poprzeczką bramki.  Na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry, beniaminek mógł cieszyć się z objęcia prowadzenia w tym starciu ligowym. Wyśmienitym kropnięciem z trzynastego metra wykazał się Filip Becht. Jędrzej Grobelny nie miał żadnych szans, ponieważ piłka po drodze odbiła się jeszcze od lewego słupka, a następnie przekroczyła linię bramkową. Rezultat błyskawicznie usiłować podwyższyć Dominik Kun, lecz przepiękna próba zza pola karnego powędrowała w prawy słupek. Piłkarze Jarosława Skrobacza nie zamierzali wywieszać "białej flagi", co opłaciło się w ostatnich fragmentach pojedynku. Nemanja Mijusković wykorzystał wielkie zamieszanie w strefie Miłosza Mleczko. Centra z prawego narożnika boiska okazała się trudna do zatrzymania przez jego kompanów z defensywy. Gospodarze rzutem na taśmę obronili jeden punkt.

Z perspektywy wydarzeń na boisku, dzisiejszy rezultat należy traktować jako "sprawiedliwy". Obaj szkoleniowcy otrzymali obfity materiał do analiz taktycznych. 


Miedź Legnica 1:1 Widzew Łódź

Gole: Nemanja Mijusković (90+2') - Filip Becht (83')

Żółte kartki: Damian Tront (17’), Nemanja Mijusković (39’), Szymon Matuszek (44’), David Panka (45+1’), Marcin Garuch (78') - Mateusz Michalski (52')

Zestawienie Miedzi Legnica: Jędrzej Grobelny – Paweł Zieliński, Nemanja Mijusković, Marcin Biernat, Dani Pinillos (90' Bartosz Bartkowiak) – Szymon Matuszek (74' Adrian Purzycki), Kamil Zapolnik, Joan Roman (89' Paweł Tupaj), Damian Tront, Mehdi Lehaire (46' Jakub Łukowski) – David Panka (68' Marcin Garuch).

Zestawienie Widzewa Łódź: Miłosz Mleczko – Patryk Stępiński, Daniel Tanżyna, Michał Grudniewski, Łukasz Kosakiewicz – Patryk Mucha, Daniel Mąka (71' Dominik Kun), Bartłomiej Poczobut, Mateusz Michalski, Robert Prochownik (67' Filip Becht) – Marveille Fundambu (81' Mateusz Możdżeń).

Sędzia główny: Artur Aluszyk

Data i miejsce spotkania: 06.11.2020 r., Stadion im. Orła Białego w Legnicy


Avatar
Data publikacji: 6 listopada 2020, 19:40
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.