fot. Liverpool Echo
Udostępnij:

Duet Firmino – Salah, czyli porażka Southampton

Liverpool pewnie zwyciężył Southampton 2:0 (2:0) i zepchnęli rywala na pierwsze miejsce strefy spadkowej. Fenomenalny występ zaliczył duet Salah - Firmino. Jeśli napastnicy Jurgena Kloppa zagrają taki koncert za trzy dni w starciu z Porto, awans do dalszej fazy Champions League będzie tylko formalnością.

Liverpool szybko zaczał naciskać i straszyć graczy Southampton. I od razu skutecznie. Akcja z 6 minuty trwała mniej niż 30 sekund. Karius rozpoczął wyrzutem, piękne długie podanie przez dwie linie do Mohammeda Salaha, który ściągnął uwagę obrońców i obsłużył Roberto Firmino. 26 - latek uzbierał już 20 trafień we wszystkich rozgrywkach dla The Reds. "Święci" bardzo chcieli odkupić swoje winy, ale dwukrotnie nie pozwolił im na to bramkarz Liverpoolu. Najpierw Pierre-Emile Hojbjerg przyjął długie podanie i chyba sam był zaskoczony, że wyszedł na czystą sytuację. Karius tak łatwo zaskoczyć się nie dał. Ward - Prowse w 30 minucie bardziej niż kolega ruszył głową (dosłownie), tyle że niemieckiemu bramkarzowi nie zrobiło to jednak żadnej różnicy.
Skoro Southampton nie chciał wyrównać, piłkarzom Jurgena Kloppa nie pozostało nic innego jak podwyższyć rezultat. W 42. minucie Roberto Firmino zaktualizował mądrość ludową: "Jak Salah mnie, tak ja jemu" i chyba nawet trochę "przedobrzył". Salahowi przy 22 trafieniach brakuje tylko dwóch, by przegonić Harry'ego Kane'a.

Kamery wyłapały na trybunach St. Mary's Stadium młodego kibica, który z pewnością znalazł się już w notesach skautów Liverpoolu...

Kilka minut po przerwie Salah miał ochotę by ponownie przypomnieć kibicom The Reds, kto jest ich najlepszym zawodnikiem. Piłka po jego strzale sprzed pola przeleciała obok słupka. W 71. minucie po zamieszaniu z prawej strony pola karnego udało mu się "dziubnąć" piłkę w okolice krótkiego słupka bramki Alexa McCarthy'ego. Oddech ulgi Anglika zagłuszyła jednak ta sama reakcja fanów "Świętych". Poza tym jednak druga połowa odbiegała intensywnością od pierwszych trzech kwadransów. Przez większość spotkania kibice Southampton oprócz faktu, że ich piłkarze znajdują się na pierwszym miejscu (tyle że w strefie spadkowej) mieli jeszcze jeden problem.

Liverpool w pełni zasłużył na zwycięstwo. Grali bardziej agresywnie, chętnie ruszali do przodu i - co ważne zwłaszcza na wyjazdach - zachowali czyste konto. Co ciekawe Southampton oddał tyle samo celnych strzałów co rywale, tyle, że próbowali zdecydowanie rzadziej (9 strzałów, przy 16 Liverpoolu). The Reds zwyciężyli nad Southampton po raz 18 w historii starć w Premier League. Jak widać nie LFC lubią wywalczać od "Świętych" nie tylko piłkarzy, ale również punkty.

W pozostałych dzisiejszych spotkaniach, zwycięstwo "Terierów" pomogło im wydostać się ze strefy spadkowej, a Czerwone Diabły sensacyjnie uległy drużynie Rafy Beniteza.


Avatar
Data publikacji: 11 lutego 2018, 19:28
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.