fot. a-league.com.au
Udostępnij:

Derby Sydney, czyli wielki wybuch już w 1. kolejce A-League!

Nie wliczając meczu finałowego ostatniego Pucharu Azji (Australia – Korea Płd. 2:1), starcie Western Sydney Wanderers z Sydney FC jest prawdopodobnie najbardziej oczekiwanym wydarzeniem sportowym w całej Australii. Ba! Może i nawet w części największego kontynentu świata! Bądźcie przygotowani, gdyż to spotkanie może dostarczyć niesamowitych emocji, nawet jeśli nie na boisku to na pewno na trybunach.

„W ten weekend przeminie syndrom odstawienia. Powraca Hyundai A-League i na „dzień dobry” dokona czegoś, co do tej pory nie wydarzyło się nigdy w tej lidze. Kiedy już w pierwszej kolejce na murawie ANZ Stadium dojdzie do starcia Zachodu ze Wschodem Sydney będziemy świadkami czegoś epickiego.” - pisze o derbach Sydney dziennikarska FoxSports Tara Rushton. Telewizyjna prezenterka może poprzeć swoją teorię konkretnymi liczbami, a te są powalające. W środę wieczorem, czasu australijskiego, sprzedanych było aż 53 tysiące biletów. Jedno jest pewne: aktualny rekord frekwencji w Hyundai A-League [55 436 widzów, Grand Final 2007 – przyp.red.] zostanie pobity. To jednak są tylko małe przymiarki, gdyż federacja spodziewa się, iż w sobotnią australijską noc, a poranek czasu polskiego, na trybunach zasiądzie trochę ponad 60 tysięcy , kibiców, spragnionych piłki na najwyższym poziomie.

„Elektryzujące? Głośne? Pełne emocji? Takie określenia tutaj nie pasują.” - kontynuuje dziennikarka. I tu też trzeba przyznać jej rację, gdyż tak było kilka miesięcy temu, kiedy oba zespoły grały ze sobą ostatni raz na starym Pirtek Stadium. Trzynaste derby Sydney przyniosą nam zupełnie inny rodzaj emocji, których, mówiąc kolokwialnie, nie da się opisać. Kilka lat temu mówiło się, że futbol na Antypodach nie ma racji bytu. Tam gra się w rugby, krykieta i futbol australijski. Gdzie tam jest miejsce na „soccer”, pytali retorycznie obywatele Australii. Tymczasem, niespodziewanie w przeciągu zaledwie czterech lat pojedynek Red&Black's ze Skyblues stał się ikoną wszelkiego rodzaju sportowych rozgrywek znad rafy koralowej. Jeśli chcecie dokładnie przekonać się o co chodzi, obejrzyjcie poniższy mini-dokument Copa 90:

Oba zespoły mają coś do udowodnienia. Pozorni gospodarze, czyli Western Sydney Wanderers, którzy de facto wypożyczają stadion z dzielnicy lokalnych rywali, będą chcieli przełamać derbową niemoc trwającą już dwa i pół roku. „Po naszej stronie stoi doświadczenie w takich meczach.” - zauważa trener Sydney FC, Graham Arnold. Zespół Tony'ego Popović'a drugi sezon z rzędu przechodzi całkowitą metamorfozę, której największym znakiem jest powrót do rodzimego miasta, napastnika Kerema Buluta. Ten człowiek, w swoim debiucie w Derbach Sydney był bardzo bliski pokonania w pojedynkę zespołu, nazywanego pogardliwie smerfami. Kiedy w lutym 2015, Skyblue's prowadzili na Paramattcie po 23. minutach 3:0, to on dał sygnał do kontrataku, strzelając dwie bramki. Niestety los chciał inaczej i Wanderers przegrali tamto spotkanie 3:4. Teraz ma być inaczej. „Nasi fani wspierają nas zawsze i wszędzie. To oni będą wsparciem, które popchnie nas do znakomitej gry na boisku.” - mówi Bulut, powracający z nieudanej greckiej przygody. Tak łatwo może jednak nie być, gdyż Western Sydney przystąpią do inauguracyjnego meczu osłabieni brakiem zawieszonego kapitana, Nikolaia Topora-Stanleya.

Naprzeciw z kolei wybiegną podbudowani kapitalną grą w FFA Cup, Sydney FC. Po fatalnej końcówce zeszłego sezonu, podopieczni Grahama Arnolda będą chcieli przekonać swoich fanów, iż nadal potrafią walczyć o najważniejsze cele. Czas jest najwyższy, ponieważ puchar, toczący się zupełnie odmiennymi prawami od rozgrywek ligowych, nie odmienił w stu procentach rozgoryczonych serc kibiców Skyblues. Drużyna ze wschodniej części Sydney ma czym straszyć swoich lokalnych rywali. Do drużyny dołączył przecież najlepszy strzelec Besiktasu Stambuł, Brazylijczyk Bobo oraz kilku zawodników z przeszłością w kadrze The Socceroos: Joshua Brillante, Michael Zullo oraz Alex Wilkinson. Co więcej, w pełni sił jest kapitan drużyny, Alex Brosque, który powraca po kontuzji. Mimo iż zawodnik nie rozegrał w okresie przygotowawczym pełnych dziewięćdziesięciu minut, dziennikarze z kraju kangurów są przekonani, iż trener Arnold postawi na niego od pierwszej minuty.

Sobotnie spotkanie można anonsować podobnie do meczu gwiazd NBA, czyli Wschód-Zachód. Z pewnością będzie on jednak zupełnie inny niż te, których świadkami była do tej pory cała Australia. Pytanie jest więc tylko jedno i nie brzmi ono wcale komu kibicujesz, ale gdzie będziesz, kiedy w poranek polskiego czasu, pisać się będzie nowa historia?

Wcześniej, bo już dzisiaj o 11, sezon zostanie rozpoczęty meczem Brisbane Roar – Melbourne Victory.

1 kolejka Hyundai A-League:

07.10 – 10:50, Brisbane Roar – Melbourne Victory

08.10 – 8:35, Wellington Phoenix – Melbourne City

08.10 – 10:50, Western Sydney Wanderers – Sydney FC

08.10 – 13:00, Perth Glory – Central Coast Mariners

09.10 – 8:00, Newcastle Jets – Adelaide United


Avatar
Data publikacji: 7 października 2016, 6:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.