Człowiek, który zmienił piłkę na zawsze
Ronaldinho niedawno poinformował, że zakończył piłkarską karierę. Mimo, że od dawna nie miał nic wspólnego z zawodowym graniem, ta informacja nas zasmuciła. To bowiem oznacza, że nie zobaczymy już prawdziwego magika, piłkarza, który zachwycał i który jako jeden z ostatnich łączył kibiców.
Obecnie wszyscy żyją tzw. „rywalizacją” pomiędzy Leo Messim, a Cristiano Ronaldo. Media przeciwstawiały przeciwko sobie tych dwóch zawodników, a kibice nie przebierali w środkach by pokazać, że ich ulubieniec jest lepszy niż jego „największy rywal”. Trwa to do tej pory i zapewne przez pewien czas to będzie temat numer jeden, mimo że ci piłkarze młodsi już nie będą. To jednak wojna zmyślona przez kibiców Realu Madryt i Barcelony. Obydwaj panowie nigdy nie mieli ze sobą problemu, zawsze odnosili się do siebie z szacunkiem, a wymysły kibiców tworzyły napiętą atmosferę.
Między fanami obydwu klubów było tak jednak niemal od zawsze. Mało kto się wyłamywał, jeszcze kilka lat temu legenda Realu, Raul powiedział po odpadnięciu Realu z Ligi Mistrzów, że kibicuje teraz Barcelonie, bo chce, żeby to hiszpański zespół wygrał. Teraz takie słowa są wręcz nierealne, obydwie strony wymyślają nieograniczone argumenty, czy memy, by podłożyć kłodę rywalowi. To już stało się jednym z elementów Gran Derbi. Ale był w ostatnich latach zawodnik, który łączył, a nie dzielił.
Z pewnością był nim Ronaldinho. Głośno zrobiło się o nim 25 lat temu, gdy jako 13-latek strzelił 23 gole w jednym meczu. Było wiadomo, że to nie byle piłkarz, ale z drugiej strony w Brazylii takich było mnóstwo. Ten młodzian miał jednak w sobie niebywałą magię.
Do Europy trafił w 2001 roku, gdy PSG zapłaciło pięć milionów euro, sprowadzając go z Gremio. Rok później Brazylijczyk razem z Rivaldo i Ronaldo zagrał kapitalny turniej w Korei Południowej i Japonii, który skończył się mistrzostwem świata. I mimo że gwiazdą numer jeden tamtego mundialu był Ronaldo, do tej pory wspomina się niesamowite trafienie Ronaldinho, który strzałem z rzutu wolnego ośmieszył starego wygę, Davida Seamana.
Gdy w 2003 roku Barcelona zapłaciła za niego ponad 30 milionów euro, świat już wiedział, że „Dumę Katalonii” wzmocnił piłkarz nietuzinkowy. Niemal z miejsca stał się prawdziwą gwiazdą katalońskiego potentata, a cały świat zachwycił w listopadzie 2005 roku, podczas Gran Derbi, gdy niemal w pojedynkę rozbił wielki Real.
Zdobył wtedy dwie bramki i niemiłosiernie męczył Sergio Ramosa. Zdarzyło się coś, co bardzo rzadko zdarza się na Santiago Bernabeu. Kibice Realu wstali z miejsc i oklaskiwali niesamowitego Brazylijczyka, który rozbił ich ukochany zespół. To zdecydowanie jeden z najważniejszych momentów w karierze tego piłkarza.
Ronaldinho miał jednak kilka takich momentów w karierze. Jego fantastyczny gol w meczu z Chelsea, gdy chwilę potańczył przed Ricardo Carvalho, a następnie wspaniałym strzałem „z dzioba” pokonał Petra Cecha. Ale fantastycznie rozpoczął również swoją przygodę z Barceloną. Niemal z miejsca zdobył serca kibiców, gdy w debiucie na Camp Nou, minął dwóch zawodników Sevilli i potężnym strzałem z 30 metrów dał remis swojemu zespołowi.
Jego znakiem rozpoznawczym na boisku była genialna technika, co w połączeniu z szybkością i świetnym operowaniem obydwiema nogami robiło kolosalne wrażenie na obrońcach. Przede wszystkim był jednak wyposażony w coś, co ludzie nazywają talentem. On po prostu miał „to coś”, co wywyższało go ponad innych. Mimo że najlepsze chwile jego kariery przypadły na czasy Zinedine’a Zidane’a, Thierry’ego Henry’ego, czy Andrija Szewczenki, a także jego kolegi z reprezentacji, Ronaldo, to właśnie Ronaldinho zdobywał rzeszę fanów.
Był, w odróżnieniu od obecnych gwiazd zawodnikiem, który przyciągał na trybuny kibiców piłki nożnej, a nie poszczególnych klubów. Kibice mogli być bowiem pewni, że przychodząc na mecz Barcelony, czy później AC Milan, będą świadkami niebywałych wydarzeń. Sztuczki techniczne, ośmieszanie rywali, kapitalne panowanie nad piłką, to właśnie tego oczekiwali kibice.
Spośród wszystkich cech najwyraźniejszą był jednak jego stały uśmiech na twarzy. To prawdopodobnie właśnie to, zrobiło tak niebywały użytek z jego talentu. Brazylijczyk od zawsze bowiem grą się bawił. I to udowadniał również po powrocie do Brazylii, czy występach w Indiach w lidze futsalu.
Choć nigdy nie ukrywał, że w głowie mu przede wszystkim imprezy.
I choć wielu ekspertów i kibiców do tej pory zastanawia się, co by było, gdyby Ronaldo De Assis Moreira zajął się głównie piłką, może właśnie to imprezy tak działały na tego zawodnika? Może właśnie dzięki takiemu stylowi życia brylował przez te kilka lat na światowych stadionach. Bo właśnie to go wyróżniało – luz.
Tego zapewne się nie dowiemy, ale to prawdopodobnie nawet lepiej. Do tej pory bowiem kibice wspominają jego wspaniałe akcje. Gdy jeszcze jako dzieciak biegałem po boisku, podobnie jak koledzy w koszulce Barcelony, z dziesiątką na plecach, starałem się naśladować właśnie jego. I strzelam w ciemno. Większość z was tak miała. To właśnie on łączył wszystkich kibiców i ściągał dzieciaki na boiska. Ronaldinho, dziękujemy ci za to!
-
1 Liga PolskaPodsumowanie rundy jesiennej Warty Poznań. Kto największym wygranym Piotra Klepczarka?
Karolina Kurek / 10 grudnia 2024, 10:59
-
EURO 2024Reprezentacja Niemiec na EURO 2024 – nadal wielki faworyt czy rozczarowanie?
Victoria Gierula / 17 maja 2024, 17:22
-
FelietonyBelgia to kolejny przystanek w jego karierze. Mohamed Amoura marzy o grze w Premier League
Norbert Niebudek / 5 stycznia 2024, 11:00
-
FelietonyPolacy nie gorsi i swoich piłkarzy produkują… Szkoda tylko, że coraz słabszych (Felieton)
Bartosz Bajerski / 26 grudnia 2023, 11:00
-
FelietonyDwadzieścia lat od The Invincibles. Czy Arsenal w końcu zdobędzie tytuł mistrza Anglii?
Norbert Niebudek / 18 grudnia 2023, 10:00
-
FelietonyRośnie nam nowy N'Golo Kante. Kim jest Hamidou Makalou?
Norbert Niebudek / 2 grudnia 2023, 11:41