Co dalej z Alvesem?

Nasz świat zna wiele niekończących się opowieści. Zaczynając od "Mody na Sukces", a kończąc na oczekiwaniu premiery Half Life 3. Takie przewlekłe historie i sytuacje mają jedną wspólną cechę. Po pewnym czasie zaczynają być bardzo nużące. Niestety takie zdarzenia nie opuszczają również świata futbolu. Jedną z najnowszych historii tego typu piszą działacze klubu z Camp Nou i Dani Alves.

Od wielu tygodni jednym z głównych tematów hiszpańskich dzienników jest nowy kontrakt Brazylijczyka. Prawemu obrońcy zostało niecałe sześć miesięcy obecnej umowy i według przepisów może on już prowadzić rozmowy z innymi klubami w sprawie jego transferu. Warto zaznaczyć, że w takim przypadku zawodnik odchodzi za darmo.

Chce tego czy nie, ale Barcelona potrzebuje Daniego Alvesa bardziej niż jej się wydaję. Były zawodnik Sevilli to obecnie najlepszy prawy obrońca w drużynie prowadzonej przez Luisa Enrique i właściwie jedyny słuszny wybór przy typowaniu wyjściowej jedenastki. Powiedzmy sobie szczerze. Montoya oraz Douglas nie mają jeszcze wystarczających umiejętności, aby wskoczyć bezpośrednio w buty Daniego Alvesa.

Przedłużenie kontraktu z Brazylijczykiem to dla Barcelony obecnie największy priorytet. Z zakazem transferowym wiszącym niczym czarna chmura nad klubem z Camp Nou, utrata tak ważnego piłkarza mogłaby okazać się opłakana w skutkach. Sam zainteresowany niejednokrotnie powtarzał, że jedyne, co robi to czeka na ruch ze strony Barcelony, a jego intencją jest pozostanie w klubie. Tutaj kieruję wiadomość do zarządu Barcelony. Panowie! Do roboty!

Hiszpańskie dzienniki prześcigają się w doniesieniach o ewentualnych klubach zainteresowanych Danim Alvesem. Właściwie to wśród nich brakuje tylko Lechii Gdańsk, ale ja jako kibic Barcelony ciągle mam nadzieje, że w przyszłym sezonie zobaczymy go jeszcze grającego w bordowo-granatowych barwach... Oby tylko nie chodziło o Pogoń Szczecin.

Foto: elgoldigital.com