fot. Marca
Udostępnij:

Chiny zniszczą europejski rynek transferowy?

Przez ostatnie lata wydawało się, że to kluby z Premier League momentami mocno przesadzały z wyceną poszczególnych zawodników i przesadzały z wyceną. Twierdzono tak chociażby latem 2011 roku, gdy Liverpool za Andy Carrolla zapłacił Newcastle United 41 milionów euro, czy gdy zimą tego samego roku Fernando Torres zmienił Anfield Road na Stamford Bridge za 50 milionów euro.

Patrząc jednak na to co zaczyna się dziać Chinach i widząc wczorajszy transfer Jacksona Martineza z Atletico Madryt do Guanzghou Evergrande, można poczuć się zaniepokojonym. W lidze chińskiej tej zimy doszło już do kilku ciekawych zakupów, jak przejście Gervinho z AS Romy do Hebei Fortune za 18 milionów euro,  zakup Fredy'ego Guarina przez SH Shenhua z Interu Mediolan za 13 milionów euro, czy odejście Ramiresa z Chelsea do JS Suning za bagatela 25 milionów euro. Już te kwoty robiły wrażenie, a widząc sumę wynoszącą 42 miliony euro przy transferze Martineza można obawiać się, że to dopiero początek bumu w Chinach na zakup piłkarzy z Europy. Inne kluby mogą poczuć iż ktoś rzucił im wyzwanie i również przeprowadzą jakieś szalone transfery.

Już mówi się, że właśnie Guanzghou są w stanie zapłacić 70 milionów euro za Alexa Teixerę z Szachtare Donieck, którego wcześniej chciał Liverpool. Jeszcze podczas Deadline Day mówiono iż Shanghai Shenhua chce Ezequiela Lavezziego z PSG i w kontekście ostatnich wydarzeń ten pomysł staje się nie tylko plotką.

Jak to się odbije na europejskim rynku? Do tej pory wydawało się, że wszelkie europejskie tournee największych klubów po Azji były dobrym pomysłem, by zarazić Azjatów pasją do piłki nożnej i przy okazji zarobić na swoich gadżetach. Wiele marek takich jak Manchester United, Chelsea, czy Barcelona stały się zdecydowanie popularniejsze w Chinach. Teraz może to się odbić rykoszetem na europejskiej piłce. Jeżeli chińskie kluby nie widzą problemów, by oferować niesamowite płace, a do tego za wszelką cenę podnieść piłkarzy, którzy mogliby podnieść renomę ich rozgrywek, to obawiam się, że europejskie kluby przyjmą wyzwanie.

Pytanie jeszcze brzmi: czy to chwilowe bum na zakup znanych z nazwisk piłkarzy, czy tylko chwilowa moda w Chinach. Do tej pory wydawało się, że stają się konkurencją co najwyżej dla MLS. Teraz jedynie wciąż nałożony limit zagranicznych piłkarzy może powodować, że chińskie kluby będą ograniczane. Aż strach się bać co by było, gdyby albo zwiększono ten limit, albo całkowicie zdjęto...


Kamil Gieroba
Data publikacji: 3 lutego 2016, 13:05
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.