fot. twitter.com
Udostępnij:

Calcio takie piękne. Podsumowanie 27. kolejki Serie A

Zwycięstwo Juventusu występującego w rezerwowym składzie, kolejny gol Krzysztofa Piątka oraz bokserskie ciosy w Genoi. Kolejna serie gier zakończona spotkaniem w Rzymie, przyniosła nam wiele emocji. Także tych pozaboiskowych.

 

Na inauguracje udaliśmy się do Turynu, gdzie miejscowy Juventus podejmował walczących o zachowanie bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową piłkarzy Udinese. Marzenia o spokojnej jesieni popularne "Zebry" odłożyć muszą jednak na potem. Już po przedmeczowych zapowiedziach wiadomo było, iż Massimiliano Allegri pośle do boju nieco rezerwową jedenastkę. Szansę gry otrzymali tacy piłkarze jak Caceres, Rugani czy młody Moise Kean. Ten ostatni stał się zresztą niespodziewanym bohaterem tego spotkania. Jego dwa trafienia już do przerwy sprawiły, iż na drugą część spotkania gracze "Starej Damy" mogli wyjść na pełnym luzie. Ostatecznie starcie to zakończyło się wynikiem 4-1 dla gospodarzy, dzięki czemu umocnili się na fotelu lidera Serie A.

Sobotnie granie we włoskiej ekstraklasie rozpoczęliśmy od spotkania Parmy z Genoą. Starcie które w teorii zapowiadało się jako jedno z najmniej atrakcyjnych dla oka, takim też było w rzeczywistości. Autorem zwycięskiej bramki dla podopiecznych Roberto D'Aversy okazał się 32-letni Juraj Kucka. Nie okazywał jednak radości po zdobytym golu, gdyż w latach 2010-2016 reprezentował barwy "Grifone". Mimo okazji jaką w końcowych minutach gry z rzutu wolnego miał Dominico Criscito, wynik nie uległ już zmianie.

Najbardziej "polski" mecz jaki mogli podziwiać fani Calcio w naszym kraju w tej serii gier, okazał się takim tylko 2/3. W formacji obronnej Chievo nie znalazło się niestety miejsce dla Pawła Jaroszyńskiego. Pojedynek ten jawił się więc, jako starcie dwóch zawodników formacji ofensywnej. Jak można było przewidzieć analizując formę obu drużyn w ostatnich tygodniach, ze starcia tego zwycięsko wyszła drużyna Milanu. Prowadzenie "Rossonerim" w 31 minucie spotkania dał powracający do gry po kilkumiesięcznej przerwie Lucas Biglia. Argentyńczyk umieścił piłkę w siatce po znakomitym uderzeniu z rzutu wolnego. Do wyrównania jeszcze przed przerwą doprowadził Hetemaj. Wydawało się więc, że misja zdobycia cennego punktu na własnym obiekcie, może zakończyć się sukcesem. Marzenia te prysły jednak niczym bańka mydlana w drugiej części gry, a katem piłkarzy z Werony okazał się Krzysztof Piątek. Była to bramka numer 19 w obecnym sezonie w wykonaniu polskiego napastnika. Dzięki niej zdołał utrzymać się na podium klasyfikacji strzelców.

blank
torinofc.it

Wczesnym niedzielnym popołudniem na Stadio Renato Dall'Ara gospodarze mieli stoczyć bój, który zapowiadał się jako spotkanie o przysłowiowe "sześć punktów". Podopieczni Sinisy Mihajlovica przez wielu wymieniani są jako jedni z głównych kandydatów do spadku. Podczas meczu z Cagliari udowodnili jednak, iż tak łatwo broni nie złożą, a walka o ligowy byt w ich wykonaniu będzie trwała do ostatniej kolejki. Czyste konto po raz siódmy w tym sezonie udało zachować się Łukaszowi Skorupskiemu. Przyznajcie Państwo iż jest to nie lada wyczyn, biorąc pod uwagę pozycję w tabeli popularnych "Rossoblu".

Jedną z najjaśniejszych gwiazd minionej kolejki był kapitan Torino Andrea Belotti. Choć podczas pojedynku z Frosinone jego drużyna zakończyła imponującą serię 599 minut bez straty gola oraz musiała gonić wynik po kiepskiej pierwszej połowie, to 25-letni napastnik zdaje się powoli przypominać sobie, jak powinno się zdobywać gole. Radość kibiców "Granaty" jest tym większa że dzięki zwycięstwu na Stadio Comunale, udało im się wskoczyć na miejsce szóste, a więc ostatnie premiowane grą w europejskich pucharach.

Ich bezpośredni rywal w walce o czołową szóstkę, a więc Atalanta Bergamo nie odstępuje jednak na krok podopiecznych Waltera Mazzarriego. Spotkanie w którym podejmowali oni drużynę Sampdorii, moglibyśmy nazwać z pełną świadomością pojedynkiem dwóch ekip nastawionych na dostarczanie rozrywki swoim kibicom. Podczas meczów z ich udziałem pada wiele bramek, a główne armaty obu zespołów znajdują się w czołówce klasyfikacji strzelców. Także tego popołudnia kibice w Genui byli świadkami trzech goli. Niestety dwa z nich były autorstwa przyjezdnych, co sprawiło iż znacznie oddalili się od ekipy pościgowej do europejskiej przygody. Na osłodę sympatykom "Blucerchiatich" pozostaje fakt, iż dzięki bramce zdobytej z rzutu karnego w 67 minucie spotkania, Fabio Quaqliarella objął samodzielnie prowadzenie w klasyfikacji capocannoniere. Dla 36-letniego Włocha tytuł najlepszego strzelca w lidze byłby niesamowitym zwieńczeniem wieloletniej kariery. O emocje tego dnia postanowił zadbać także szkoleniowiec Atalanty Gian Piero Gasperini. Zgodnie z informacjami jakie możemy znaleźć we włoskiej prasie, podczas zejścia do szatni wdał się w sprzeczkę z sekretarzem generalnym "Sampy". W jej trakcie miał rzekomo uderzyć go z taką siłą, że ten osunął się bezwładnie na ścianę tunelu. Gasperini zarzeka się, że nawet go nie dotknął. O ustalenie rzeczywistego przebiegu tego zdarzenia dbają odpowiednie służby, które w najbliższych dniach mają wyjaśnić całą sytuację.

Inter Mediolan

O ile w Sampdorii wielu nie wyobraża sobie formacji ataku bez Fabio, o tyle w Mediolanie mało kto płacze już po Mauro Icardim. Argentyńczyk który swoją prawdopodobnie zmyśloną kontuzją stara się robić na złość włodarzom klubu, nie jest już tak niezbędnym elementem układanki Luciano Spallettiego. W spotkaniu ze Spal ciężar zdobywania bramek wzięli na siebie gracze środka pola w osobach Politano i Gagliardiniego. Nie mogą pozwolić sobie na żadne potknięcie, gdyż pozwoliłoby to na powiększenie przewagi ich sąsiadów zza miedzy.

Jeszcze kilka tygodni temu kwestia dwóch pierwszych miejsc wydawała się rozstrzygnięta, lecz za sprawą kilku ostatnich wyników dystans dzielący Napoli oraz kluby z Mediolanu zmniejszył się do niebezpiecznej odległości. Występujący w dość rezerwowym składzie "Azzurri" w meczu wyjazdowym z Sassuolo musieli podzielić się punktami z gospodarzami. Mało brakowało, a mecz skończyłby się sensacyjnym zwycięstwem drużyny z prowincji Modena. Cenny punkt dla neapolitańczyków w ostatnich minutach spotkania uratował Lorenzo Insigne.

Delikatny spadek formy zanotowali także gracze Fiorentiny. Od pamiętnego meczu pucharowego z drużyną Romy wygranego w stosunku 7-1, zdołali zdołali odnieść zaledwie jedno ligowe zwycięstwo. Raz schodzili z boiska pokonani, a trzykrotnie dzielili się punktami z drużyną przeciwną, stając się tym samym najczęściej remisującą ekipą w lidze. Kolejny remis mogli dopisać sobie do swojego konta także po niedzielnym starciu z Lazio, podczas którego byliśmy świadkami dwóch bramek. Pierwsza autorstwa Ciro Immobile padła po mierzonym strzale zza pola karnego. Dla 29-letniego Włocha była to już trzynasta bramka w bieżących rozgrywkach. Do wyrównania doprowadził doskonale czujący się na Półwyspie Apenińskim Kolumbijczyk Luis Muriel, dla którego była to szósta bramka w ósmym ligowym występie w barwach "Violi".

Tą serię gier zakończyliśmy na Stadio Olimpico w Rzymie, gdzie miejscowa AS Roma podejmowała drużynę Empoli. Wszystkie gole które padły w tym poniedziałkowym pojedynku, były autorstwa gospodarzy. Oprócz trafień El Shaarawyego i Schicka samobójczym golem "popisał się" także defensor rzymian Juan Jesus. Dodajmy, iż mecz ten był debiutem Claudio Ranieriego w roli szkoleniowca "Giallorossich". 

Jedenastka 27. kolejki Serie A według portalu WhoScored:

A. Cragno(Cagliari)- C. Soares(Inter)- N.Milenkovic(Fiorentina)- G.Mancini(Atalanta)- M.Dijks(Bologna)- L.Paganini(Frosinone)- R.Gagliardini(Inter)- R.Bentancur(Juventus)- S.El.Shaarawy(Roma)- A. Belotti(Torino)- M.Kean(Juventus)


Avatar
Data publikacji: 12 marca 2019, 8:31
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.