Calcio takie piękne. Podsumowanie 25. kolejki Serie A
Zmagania piłkarskie na Półwyspie Apenińskim wchodzą powoli w decydującą fazę. Chodź sprawa mistrzostwa jest już raczej rozstrzygnięta, to o pozostałe miejsca gwarantujące w przyszłym sezonie grę w europejskich pucharach wciąż trwa zażarta walka.
Wydarzeniem rozpoczynającym tą serię gier było spotkanie na które zwrócone były z pewnością oczy wszystkich kibiców w Polsce. Mierzyły się bowiem ze sobą ekipy Krzysztofa Piątka oraz Bartka Drągowskiego. Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami to gospodarze tego starcia byli stroną przeważającą. Po nudnej i bezbramkowej pierwszej części spotkania, golem kilka minut po przerwie strzelanie rozpoczął niezawodny "Il Pistolero", wykańczając doskonałe podanie z prawego skrzydła od Calhanoglu. Zaledwie dwie minuty później wynik na 2-0 podwyższył Frank Kessie, lobując w sytuacji sam na sam bramkarza Empoli. Ostateczny wynik spotkania w 67. minucie ustalił Castillejo, który został uznany później na oficjalnej stronie AC Milan najlepszym graczem meczu. Dzięki tej wygranej "Rossoneri" zrobili kolejny krok ku upragnionej Lidze Mistrzów.
Sobotnie granie w Serie A rozpoczęliśmy na Stadio Olimpico, gdzie miejscowe Torino podejmowało zachwycająca swym stylem gry Atalantę. Mecz od początku toczony był raczej w spokojnym tempie, a gospodarze jak na ligowych specjalistów od remisów przystało, starali się grać uważnie w obronie, licząc na wyprowadzenie decydującego ciosu z kontrataku. Prowadzenie udało im się objąć jednak po stałym fragmencie gry, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się środkowy obrońca "Byków" Armando Izzo. Gol zdobyty tuż przed przerwą z pewnością ułatwił rozmowę motywacyjną w szatni Walterowi Mazzarriemu. Jego zawodnicy na drugą odsłonę tego starcia wyszli napakowani jak przysłowiowe "kabanosy" i zaledwie minutę po gwizdku rozpoczynającym grę, ustalili wynik spotkania na 2-0. Autorem trafienia był hiszpański pomocnik Iago Falque. Mimo kilku okazji jakie wykreowała sobie Atalanta wynik nie uległ już zmianie. Gospodarze dzięki zdobytym trzem punktom wyprzedzili w tabeli bergamczyków, dając tym samym wyraźny sygnał pozostałym zespołom walczącym o europejskie puchary, iż "Granata" broni jeszcze nie składa.
Ten kto liczył na spacerek "Giallorossich" i łatwe komplet punktów w ten chłodny sobotni wieczór, przecierał zapewne oczy ze zdumienia, oglądając ich starcie z ekipą Frosinone. Nerwówka jaką zapewnili swym kibicom Rzymianie, to w dużej mierze "zasługa" bramkarza strzegącego dostępu do bramki Romy. To po jego niezrozumiałej interwencji już w 5 minucie spotkania z prowadzenia mogli cieszyć się podopieczni Marco Baroniego. Jednak szybko stracona bramka podziałała mobilizująco na drużynę gości i przed zejściem na przerwę zdołali odwrócić o 180 stopni swoją sytuację, zdobywając dwa szybkie gole. Gdy wydawało się, iż mecz jest już rozstrzygnięty, na 2-2 wyrównał wypożyczony z Interu Andrea Pinamonti. Taki stan rzeczy w zupełności odpowiadał graczom Frosinone, tak więc swoją aktywność postanowili ograniczyć wyłącznie do bronienia wyniku. Okazało się jednak, iż pozostawienie Edina Dżeko samemu sobie w polu karnym nie może się skończyć niczym innym, jak zdobyciem zwycięskiego gola. I tak mimo wielkiego serca jakie zostawili w tym dniu na boisku piłkarze z regionu Lacjum, górą okazali się jednak przyjezdni, wykorzystując z zimną krwią każdy błąd ustawienia w defensywie gospodarzy.
Niedzielną odsłonę Calcio zainaugurowaliśmy w Genui, gdzie miejscowa Sampdoria podejmowała będące ostatnio w słabej formie Cagliari. W pierwszym składzie "Blucerchiatich" zabrakło niestety naszych rodaków. Miejsce Bartosza Bereszyńskiego na prawej stronie defensywy zajął Sala, a Karol Linetty zmuszony był pauzować za nadmiar żółtych kartek. Mecz toczony był w dość szybkim tempie, nie brakowało także sytuacji bramkowych, lecz na posterunku za każdym razem byli golkiperzy obydwu drużyn. Kibicie zgromadzeni tego dnia na Stadio Luigi Ferraris obejrzeli jednak zaledwie jedno trafienie. Strzelcem był oczywiście niezawodny kapitan "Sampy" Fabio Quagliarella. Dla 36-letniego Włocha było to siedemnaste trafienie w obecnej kampanii. Jeśli uda mu się podtrzymać tą znakomitą dyspozycję do końca rozgrywek, może okazać się, iż przeżywający drugą młodość napastnik, zaliczy najlepszy sezon w swojej dotychczasowej karierze.
Rekordowy Juventus
Na stadionie w Bolognii prawdziwy test po miesięcznej pracy z nowymi podopiecznymi miał przejść były szkoleniowiec Torino Sinisa Mihajlovic. Przez blisko 70 minut zdawał go na ocenę co najmniej dobrą, Zaryzykuję nawet stwierdzenie, iż do momentu straty gola to "Rossoblu" byli stroną przeważającą. Jednak podczas meczu z tak doskonałą drużyną jaką jest Juventus, nie można sobie pozwolić nawet na chwilę dekoncentracji. W 67 minucie spotkania taki moment rozkojarzenia defensywy gospodarzy wykorzystał Paolo Dybala i płaskim strzałem przy słupku ustalił wynik spotkania. Mimo prób zagrożenia bramce Perina wynik już nie uległ zmianie, a Juventus odniósł 22 zwycięstwo w 25 meczu sezonu, co jest najlepszym wynikiem w historii Serie A.
Kolejne dwa spotkania jakie rozgrywane były o godz. 15 nie przyniosły nam zbytnich emocji, kończąc się podziałami punktów. Rozpaczliwie walczące o utrzymanie Chievo mimo kilku dogodnych okazji, nie zdołało postawić przysłowiowej "kropki na i". Podopiecznych Domenico Di Carlo od spadku do Serie B może uratować już tylko cud, gdyż do bezpiecznego miejsca w tabeli tracą w tej chwili aż jedenaście punktów.
Na Mapei Stadium będące w kiepskiej dyspozycji Sassuolo podzieliło się punktami z ekipą z Ferrary, w barwach której całe spotkanie na prawej obronie rozegrał nasz reprezentant Thiago Cionek. Ekipa Spal inkasując jeden cenny punkt, zrobiła kolejny krok w stronę utrzymania się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Polski wieczór na Ennio Tardini
W ostatnim czasie wielu piłkarskich "ekspertów" w Polsce podważało atrakcyjność i prestiż Serie A. Niejako na przekór tej opinii mogą jawić się dwa spotkania, które kończyły nam tą serię spotkań na Półwyspie Apenińskim. W pierwszym z nich rozgrywanym na północy kraju główne role grali nasi reprezentanci. Dwoma bramkami popisał się Arkadiusz Milik, a jedno trafienie do swojego dorobku mógł dopisać także Piotr Zieliński. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza pierwsze trafienie napastnika Napoli, kiedy to płaskim strzałem pod murem podczas rzutu wolnego, zdołał pokonać Luigiego Seppe. Snajper "Azzurrich" w pomeczowych wywiadach przyznał, iż sposób wykonania stałego fragmentu gry, to efekt podpowiedzi trenera Carlo Ancelottiego. Mecz zakończył się wynikiem 4-0 dla drużyny gości, co pozwoliło utrzymać bezpieczną przewagę nad trzecim w tabeli Interem
To właśnie mecz z udziałem "Nerazzurrich" był wydarzeniem kończącym 25. kolejkę zmagań. Trzeba przyznać, iż dawką emocji jaką zapewnili kibicom piłkarze Fiorentiny oraz Interu, można byłoby obdzielić niejedno spotkanie. Już w pierwszej minucie meczu prowadzenie objęli gospodarze, kiedy to po zagraniu piłki w pole karne niefortunnie interweniował De Vrij, pakując piłkę do własnej bramki. Jednak do szatni w lepszych humorach schodzili ci drudzy, gdyż za sprawą Matiasa Vecino oraz Matteo Politano mogli zapisać po swojej stronie dwie bramki. Po przerwie główną rolę w tym niedzielnym spektaklu zaczął grać sytem VAR. Po zagraniu piłki ręką w polu karnym przez Edmilsona Fernandesa pewnym wykonawcą jedenastki był Perisic. Zaledwie kilka minut później bramkę kontaktową zdobył Veretout, jednak znów z pomocą przyszedł system wideo weryfikacji i gol nie został uznany. Jednak jak mówi przysłowie "co się odwlecze, to nie uciecze". Impuls do ataków w 74 minucie dał Kolumbijczyk Muriel, który atomowym uderzeniem z rzutu wolnego dał nadzieję kibicom "Violi". Klamrą zamykającą to dramatyczne spotkanie na Stadio Artemio Franchi, była 101 minuta meczu, gdy po wątpliwym zagraniu piłki ręką w polu karnym, jedenastkę wykorzystał Francuz Veretout. Sytuacja ta odbiła się szerokim echem w całych futbolowych Włoszech. Wyraz swojemu niezadowoleniu dał także szkoleniowiec Interu Luciano Spalletti, który na konferencji prasowej po meczu skrytykował decyzję o podyktowaniu rzutu karnego.
Miejmy nadzieję, iż ostatni z meczów to pewien przedsmak emocji jakie czekają nas w kolejnej serii gier. Będziemy w niej świadkami wielu znakomitych spotkań, jak chociażby derby Rzymu czy spotkanie Napoli z Juventusem. Wszystkich fanów Calcio serdecznie zachęcam do oglądania, będzie się działo!
-
AktualnościLa Liga: Cholo Simeone przełamał klątwę! Atletico wygrywa w Barcelonie (WIDEO)
Michał Szewczyk / 21 grudnia 2024, 23:25
-
Plotki transferoweZ drugiej ligi polskiej.. do Serie B? Sensacyjne doniesienia z Półwyspu Apenińskiego
Victoria Gierula / 21 grudnia 2024, 11:15
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
Ligue 1Manchester United chce wzmocnić lewą obronę. Szykuje hitowy transfer
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 14:29
-
Ligi zagraniczneOficjalnie: RB Salzburg z nowym trenerem. Powrót w nowej roli
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 12:33