Burza po Złotej Piłce. Nie tylko Lewandowski okradziony [Felieton]
W ostatnim tygodniu najważniejszym wydarzeniem piłkarskim było prawdopodobnie wręczenie Złotej Piłki Cristiano Ronaldo. Choć i przy samej tej decyzji można dyskutować to w Polsce zawrzało dopiero po 16 miejscu Roberta Lewandowskiego. Ale przecież nie tylko z jego pozycją można się nie zgadzać.
W tym roku "France Football" po sześciu latach przerwy odłączyło się od FIFA i zamiast jednej wspólnej nagrody znów przyznawane będą dwa trofea: Złota Piłka "France Football" i Piłkarz Roku FIFA. Po co, aż tyle tego łączyć? Nadal tą ważniejszą wydaje się jednak przyznawana przez francuski tygodnik.
W tym roku głosy pozbierane przez dziennikarzy z całego świata nie sprostały oczekiwaniom kibiców. Warto jednak zapamiętać, że każdy z dziennikarzy ma do dyspozycji trzy głosy: pięcio, trzy i jednopunktowe. Skoro więc z natury każdy z nich dwa odda na Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, pozostaje jeden, najczęściej oddawany na Antoine Griezmanna.
Francuz ciągnął swoją reprezentację podczas Euro, a na dodatek był liderem finalisty Ligi Mistrzów. Po raz kolejny Atletico sprawiło miłą niespodziankę, docierając aż do ostatniego starcia, gdzie lepszy okazał się jednak Real. Pokonanie Neymara, czy Luisa Suareza wydaje się więc normalne, bowiem 25-latek w tym roku stał się piłkarzem ze ścisłej światowej elity.
Co do zwycięstwa Cristiano Ronaldo. Od dawna byłem fanem przyznawania nagrody piłkarzowi, który nie tylko prezentował wyśmienite umiejętności, ale także odniósł trofea. W tym roku, z racji mistrzostw Europy, naturalnym stało się stawianie głównych kandydatów z reprezentacji mistrzowskich, zarówno w Europie, jak i Ameryce Południowej.
Dodatkowym plusem Portugalczyka było też zdobycie Ligi Mistrzów. Wybór więc całkowicie podparty, ale.... To przyzna praktycznie każdy. CR7 ma za sobą najsłabszy rok od lat. Podczas Euro również nie powalał, a w Lidze Mistrzów, choć zdobył niebywałą ilość goli, w kluczowym momencie nie powalał. Jego wybitna forma skończyła się jednak praktycznie pierwszego stycznia 2016 roku.
Jego sukcesy są jednak nie podważalne, a mimo słabszej formy, nadal był na samym szczycie. Choć wydaje się niepodważalne również to, że Leo Messi zwyczajnie prezentował się lepiej, poległ w Copa America, nie udało mu się zdobyć Ligi Mistrzów, więc najwyraźniej coś poszło nie tak.
Spodobał mi się mem, który co prawda w internecie funkcjonował od lat, jednak teraz został poprawiony. Zamiast "Kaka - Ostatni zawodnik, który zdobył Złotą Piłkę przed erą Messiego i Ronaldo" jest "Kaka - Ostatni zawodnik, który zdobył Złotą Piłkę". Faktycznie od kilku lat to trofeum jest dzielone tylko między Portugalczykiem, a Argentyńczykiem. Problem jednak w tym, że są oni ciągle w piłkarskiej galaktyce, do której wstępu nie mają inni, choć ciągle pukają do drzwi.
Więc teraz nasz główny temat - Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski z roku na rok prezentuje coraz lepszą formę. Natomiast to, że już należy do ścisłej światowej czołówki, dowodzi zestawienie z zeszłego roku, gdy zajął czwarte miejsce.
Teraz Lewandowski grał na poziomie Ronaldo, co potwierdzają statystyki, choć niejeden kibic stwierdzi, że był nawet lepszy od niego. Choć poziom Messiego w najbliższym czasie wydaje się nie do osiągnięcia, problemem okazał się brak sukcesów.
Wygranie Bundesligi w kontekście światowym to słabe osiągnięcie. Półfinał Ligi Mistrzów? Jest się czym chwalić, ale bez przesady. Ciągle do najważniejszych trofeów brakuje. Mistrzostwa Europy? Odnieśliśmy ogromny sukces, ale w skali naszego kraju. Ćwierćfinalistów jednak rzadko się pamięta. Szczególnie, że nie mieliśmy ani "grupy śmierci" ani wybitnie trudnego przeciwnika w 1/8 finału. Robert był niepodważalnym liderem, choć sam na ustach wszystkich po zdobytych bramkach się nie pojawiał. Jego rola dla naszego narodowego zespołu jest niepodważalna.
Choć tak naprawdę miejsce czwarte, a szesnaste nie robi kompletnie żadnej różnicy, bo przecież i tak na gali wyróżnionych jest trzech najlepszych, a i tyle opcji wyboru mają dziennikarze.
Trzy punkty dla Lewandowskiego? W kontekście poziomu zwycięzców może być. Gdyby nie jeden fakt. Jakim cudem ktoś mógł zagłosować na Ibrahimovica, który co prawda zdominował Ligue 1, ale tylko to. Jego PSG w pierwszej połowie roku, nie powalało w Lidze Mistrzów, osiągając wynik słabszy od Bayernu Polaka, a na dodatek dowodził jedną z najsłabszych reprezentacji na francuskim euroczempionacie. Z jakiej więc racji "znawcy" punktowali właśnie na niego?
Suarez, Neymar i Gareth Bale - Co do ich wyczynów nie można mieć wątpliwości. Szczególnie zaimponował Walijczyk, ciągnąć swoją nie najlepszą kadrę do ogromnego sukcesu, jakim był awans do półfinału mistrzostw Europy.
Ale dalej. Riyad Mahrez i Jamie Vardy? Wygrali Premier League, fenomenalnie spisywali się do końca sezonu Premier League, ale jesienią byli już w bardzo słabej formie, co pokazuje również obecne miejsce Leicester. Więc czy oni faktycznie w perspektywie całego roku byli tymi graczami numer siedem i osiem? Wolne żarty. Przy Lewandowskim, grającym na najwyższym poziomie przez cały rok?
Kto jeszcze przed Lewandowskim? Aubameyang. Prawdziwy fenomen, ale strzelił w lidze w poprzednim sezonie mniej bramek od Lewandowskiego, a na dodatek Borussia niewiele osiągnęła. Z jakiej więc racji takie miejsce Gabończyka?
Następny. Rui Patricio. Fantastyczne Euro w jego wykonaniu. I na tym zakończę. Czy to wystarczy do bycia lepszym od niektórych piłkarzy, którzy w plebiscycie znaleźli się dalej? To już kwestia dyskusji.
Bardzo śmiesznie wygląda też Paul Pogba przez naszym zawodnikiem. Tworzony na wielką gwiazdę futbolu, poza dobrymi występami w Juventusie (mistrzostwo Włoch) nie zrobił praktycznie nic. Ani nie był w prawdziwej elicie w Lidze Mistrzów, ani nie spisał się dobrze podczas Euro, gdzie miał być przecież gwiazdą numer jeden, ani do tej pory nie spełnia oczekiwań w Manchesterze United. Głosy więc z racji potencjału marketingowego?
Również zastanawiać się można nad Arturo Vidalem, który w Bayernie nie ma tak mocnej pozycji jak Robert, ale na jego korzyść działa wygranie po pijaku Copa America.
Żeby jednak nie być tak jednostronnym. Nie tylko Lewandowski może czuć się skrzywdzony. Żadnego punktu nie zdobyli m.in. Andres Iniesta (ok, pod względem statystyk daleko było od dobrego roku, ale ciągle pozostaje prawdziwym artystą futbolu, na którego patrzy się z największą przyjemnością), czy Sergio Ramos.
I właśnie praktycznie nieklasyfikowanie kapitana Realu to kabaret. Gdyby nie on i jego główki, Real straciłby sporo punktów w lidze. Na dodatek gdyby nie jego gol w finale Ligi Mistrzów, być może "Królewscy" patrzyliby na cieszących się graczy "Rojiblancos". Był prawdziwym liderem Realu przez cały rok. Słabo jednak spisała się reprezentacja Hiszpanii, co działa na niekorzyść Ramosa i Iniesty.
Ciągle jednak trzeba pamiętać, że tylko trzy głosy oddają dziennikarze, a miejsce dalsze niż trzecie nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Czy więc warto na to aż tak zwracać uwagę? Z racji większej ilości głosów, przyznawanych przez ludzi niewątpliwie znających się na piłce nożnej, poprzednia forma plebiscytu wydawała się bardziej trafna. Ale wszystkim żądzą pieniądze.
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
AktualnościOficjalnie: Ryoya Morishita na dłużej w Legii Warszawa!
Victoria Gierula / 17 grudnia 2024, 15:58
-
AktualnościSerie A: Inter upokorzył Lazio na Stadio Olimpico (WIDEO)
Michał Szewczyk / 16 grudnia 2024, 22:52
-
AktualnościPiłkarz Cracovii z nadziejami przed meczem z Polską: Liczyłem na to, że trafimy do tej samej grupy
Michał Szewczyk / 15 grudnia 2024, 15:07