Udostępnij:

Ligue 1: Ależ mecz w Caen!

Myliłem się mówiąc do redakcyjnych kolegów, że można odpuścić ten mecz  bo będzie słaby. Myliłem się twierdząc, że Dijon spotkanie wygra. Naprawiam jednak swój błąd i przedstawiam Wam opis tego arcyciekawego spotkania.

3-1 do przerwy prowadzili gospodarze, ale jakimś sposobem udało im się roztrwonić przewagę, której głównym autorem był Ivan Santini. Chorwat wpisał się po raz pierwszy na listę strzelców w 24'. Otrzymał precyzyjne dośrodkowanie od Yanna Karamoha (który z kolei bardzo ładnie piłkę przyjął) i strzałem głową nie dał najmniejszej szansy bramkarzowi.

Caen cieszyło się z prowadzenia jedynie przez około 120 sekund. W 26' futbolówkę w siatce umieścił Pierre Lees Melou, a asystę drugiego stopnia przy tym trafieniu zaliczył bramkarz rywali Paul Reulet.

W 31' goście grali już w dziesięciu. Czerwoną kartkę w 2 minuty skompletował Arnold Bouka Moutou. Sytuacja ta przełożyła się na 2 trafienia dla Caen przed przerwą. Znów trafił Santini, tym razem strzałem "z nogi". Sposób w jaki piłkę sobie przyjął i jak umieścił ją w siatce z pewnością ukazany zostanie w podsumowaniu kolejki. Gola na 3:1 po wspólnych błędach defensywy i bramkarza zdobył dla gospodarzy Yann Karamouh.

W 59' nadzieję Dijon przywrócił Lois Diony. Tytaniczną pracę w tej sytuacji bramkowej wykonał asystujący Tavares, który oblegany przez 2 zawodników, podał piłkę do Diony piętą. Majstersztyk!

10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry stała się dla Caen rzecz katastrofalna. Stracili bramkę na 3:3, pozbawiając się tym samym 3 punktów w meczu. Czarę goryczy przelał fakt, że był to "samobój"


Avatar
Data publikacji: 2 grudnia 2016, 23:04
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.