fot. własne
Udostępnij:

A-L: Derby Melbourne dla City! Piękny gol Cahilla!

To Victory mieli stworzyć atmosferę strachu na Etihad Stadium. To oni mieli sprawić, że City nie będą chcieli grać w piłkę. Tymczasem stało się zupełnie odwrotnie i w derbach Melbourne górą byli ci drudzy po wspaniałej bramce Tima Cahilla oraz trafieniach Bruno Fornaroliego, Luke'a Brattana i Fernando Brandana. Honor gospodarzy uratował Marco Rojas.

Debiut żyjącej legendy australijskiej piłki, 36-letniego Cahilla miał być najbardziej elektryzującym elementem kolejnego starcia o prymat w mieście pomiędzy Granatowymi, a Miejsko-błękitnymi. I faktycznie był! Na drugi plan zszedł fakt, że oba zespoły mają na ten moment składy, które automatycznie stawiają je w roli murowanych faworytów do tytuły mistrzowskiego.

Walkę o dominację w Melbourne było widać już od samego początku, jednak mimo szumnych zapowiedzi kapitana Victory, Carla Valeri'ego to goście weszli w mecz znacznie ostrzej. Pierwszy cios [łokciem] zadał sam Cahill, a chwilę później Kilkenny wyciął równo z murawą jednego z piłkarzy w granatowej koszulce. Szkoleniowiec gospodarzy, Kevin Muscat szalał przy linii, aby wymusić na swoich zawodnikach nieco bardziej męską grę. Szybko przyniosło to skutek, gdyż już chwilę póżniej Ben Khalfallah zainicjował przepychanki na środku boiska. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa będzie w całości idealnie wpisywała się w slogan "meczu walki" stało się coś czego kibice w Australii na długo nie zapomną. Tim Cahill strzelił gola, ale jakiego! 40 metrów. Wolej. Okienko. Cieszynka przy chorągiewce. Nie ma co opisywać, patrzcie sami:

Od tego momentu podopieczni John'a van't Schipa całkowicie przejęli kontrolę nad meczem, a już trzy minuty później podwoili prowadzenie. Po ładnej wrzutce z lewego skrzydła Nicholasa Colazo, piłkę głową do bramki Lawrence'a Thomasa skierował Bruno Fornaroli. City dominowali, nie pozwalali Victory wyjść nie tylko za linię środkową, ale nawet za szesnasty metr. Wysoki pressing, duża mobilność zawodników sprawiała, iż każdy błąd gospodarzy momentalnie był początkiem dobrej sytuacji dla przyjezdnych. Tuż przed przerwą na 3:0 podwyższyć próbował Luke Brattan, ale jego techniczny strzał z rzutu wolnego końcami palców odbił bramkarz Victory.

Pomocnik City dopiął swego zaledwie 6 minut po przerwie. Bruce Kamau przepchnął rywala na lewym skrzydle, wszedł w pole karne wzdłuż linii środkowej i wyłożył futbolówkę Brattanowi. Temu nie pozostawało nic, jak tylko dołożyć stopę oraz cieszyć się z gola. Chwilę później Simon Hill podsumował boiskowe wydarzenia stwierdzając, iż Miejsko-błękitni grają tak jakby byli na treningu. Taka postawa zemściła się, dając gospodarzom odrobinę nadziei poprzez bramkę Rojasa z 61. minuty. Reprezentant Nowej Zelandii przedarł się środkiem boiska i wyszedł zwycięsko z sytuacji 1 na 1 z bramkarzem przyjezdnych. Ambitni podopieczni Kevina Muscata ruszyli do przodu, ale 120 sekund później zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię. Geria poślizgnął się na prawej obronie, Donachie  zamiast asekurować kolegę machał rękami do sędziego, Thomas nie pokrył krótkiego słupka, a Fernando Brandan spokojnie wszedł w pole karne i zdobył czwartą bramkę dla gości.

Przez ostatnie 15 minut obie drużyny próbowały coś jeszcze uszczknąć, ale z reguły po obu stronach brakowało dokładności. Z tego okresu warty odnotowania jest fakt debitu w lidze australijskiej młodziutkiego zawodnika Victory, Sebastiana Pasquali. Piłkarz w momencie wbiegania na murawę za Fahida Ben Khalfallaha miał 16 lat i 344 dni. Jeśli mowa o upływającym czasie to dzisiejszym zwycięstwem podopieczni John'a van't Schipa przełamali niechlubną passę 1471 dni bez zwycięstwa w derbach na Etihad Stadium. Ostatni raz dokonali oni tego w pierwszej kolejce sezonu 2012/13.

Wczoraj Western Sydney Wanderers pokonali 2:1 Adelaide United na wyjeździe. Bramkę na wagę trzech punktów dla Red&Black's zdobył w 91. minucie Brendon Santalab. Z kolei dzisiaj rano Sydney FC zanotowali drugi mecz z rzędu z wynikiem 4:0 na swoją korzyść. Tym razem ich ofiarą stali się Central Coast Mariners.

Melbourne Victory - Melbourne City 1:4 (0:2)

Bramki: Rojas 61' -Tim Cahill 28', Bruno Fornaroli 31', Brattan 51', Brandan 63'

Składy:

Victory: Thomas - Geria, Donachie, Baro, Georgievski - Valeri, Ben Khalfallah (Pasquali 75'), Bozanic (Broxham 56') - Rojas, Berisha, Austin (Ansell 56')

City: Bouzanis - Muscat, Jakobsen, Rose - Kamau (Fitzgerald 76'), Brattan, Kilkenny, Colazo, Brandan (Malik 78') - Cahill (Cacerers 68'), Fornaroli


Avatar
Data publikacji: 15 października 2016, 12:50
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.