Kacper Przybyłko: Nasza gra idzie w dobrym kierunku [WYWIAD]
Kacper Przybyłko przeniósł się latem 2023 roku z Wisły Kraków do Warty Poznań. Niedługo po transferze doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na 270 dni, według portalu "Transfermarkt". Z tego tytułu rozegrał tylko trzy mecze (w sumie 29 minut) w PKO BP Ekstraklasie. W poprzednim sezonie 19-letni środkowy obrońca spadł z Wartą Poznań z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce i obecnie broni się z nią przed kolejną degradacją. - Myślę, że teraz nasza gra idzie w dobrym kierunku i jestem w stanie powiedzieć, że to nie będzie tylko kwestia walki o utrzymanie, ale nawet gra o baraże - podkreślił Kacper Przybyłko w rozmowie z PILKARSKISWIAT.COM.
Karolina Kurek: Swoją przygodę z piłką rozpoczynałeś w AS Progress Kraków.
Kacper Przybyłko: Na początku był Hutnik Kraków, który przekształcił się w AS Progress Kraków, więc można powiedzieć, że w Progressie zaczynałem swoją piłkarską karierę.
Jako młody piłkarz słuchałeś się trenerów czy raczej sprawiałeś problemy wychowawcze?
Problemem bym tego nie nazwał. Bardzo często miałem swoje zdanie, które przenosiłem na grę. Ale słuchałem się trenerów. Zawsze wiedziałem, że jak zwracali mi uwagę, niezależnie od mojego wieku, robili to w dobrej wierze. Wszystkie wskazówki i uwagi trenerów przekładałem na boisko.
Od początku występowałeś na pozycji środkowego obrońcy?
Nie. Do zmiany pozycji doszło w drużynach młodzieżowych Wisły Kraków, kiedy trafiłem do trenera Mateusza Stolarskiego, którego też bardzo szanuję. I on kiedyś powiedział mi, że w przyszłości albo będę jakimś tam środkowym pomocnikiem, albo będę bardzo dobrym środkowym obrońcą. I te słowa do mnie trafiły, przez co skupiłem się na grze w środku obrony. Wcześniej grałem na różnych pozycjach. Będąc młodszym zawodnikiem, występowałem w ataku czy środku pomocy, a teraz w środku obrony.
Dlaczego trener zmienił twoją pozycję?
Trener podjął taką decyzję ze względu na mój charakter, czyli agresywność na boisku, twardą grę w obronie, nieodstawianie nogi, nieodpuszczanie, chęć za wszelką cenę nie stracenia bramki, bądź umiejętność zapobiegania akcji przeciwnika. Dodatkowo zmieniły się też moje warunki fizyczne. Mam na myśli aspekty siłowe oraz wzrost. Moja postura bardziej pasowała do pozycji, na której teraz gram, czyli na środek obrony.
Jak się czujesz w grze w powietrzu?
Uważam, że nie mam w tym elemencie jakiś większych problemów, a wręcz przeciwnie, czuję się w tym bardzo dobrze.
Masz duże doświadczenie, jeśli chodzi o grę w Centralnej Lidze Juniorów. W tych rozgrywkach występowałeś w różnych kategoriach wiekowych. Nie mogę więc nie zapytać Cię o Twoją opinię na temat tych zmagań. Czy one faktycznie są w stanie przygotować młodego piłkarza do gry w seniorskiej piłce?
Ciężko powiedzieć, ale myślę, że zależy to od zawodnika. Od tego, co robi poza treningami w klubie i od tego, jakie ma podejście, i mental. Uważam, że bardzo dużo zależy od głowy, wiele rzeczy w niej siedzi. Od kiedy ukończyłem 15,5 lat, pracuję z panią psycholog, która pomaga mi dużo w kwestii przejścia z piłki młodzieżowej do seniorskiej. Bo ja tak naprawdę przeskoczyłem z Centralnej Ligi Juniorów do Ekstraklasy, do drużyny Warty. Uważam, że Centralna Liga Juniorów jest w stanie tylko w jakimś stopniu przygotować zawodnika do seniorskiej piłki. Starsi zawodnicy dają Ci wskazówki, o których w CLJ-tce się w ogóle nie słyszało, bądź nawet nie zwracano na to uwagi. Dużo więcej rzeczy trzeba przewidywać i szybciej myśleć.
W 2023 roku wraz z kadrą do lat 19 pojechaliście na mistrzostwa Europy na Maltę. Jak wspominasz ten czas?
Bardzo pozytywnie. Podczas tego turnieju atmosfera była bardzo dobra, fajnie spędziliśmy czas. Sztab szkoleniowy zawsze służył pomocą, zawsze można było porozmawiać. Przepływ informacji między drużyną a sztabem szkoleniowym był bardzo dobry. Same te mistrzostwa pod kątem rozgrywek i tego, że można było tam pojechać, i na nich zagrać było niesamowitym uczuciem. Fajnie byłoby jak najczęściej mieć możliwość gry w wyższych wiekowych bądź pierwszej reprezentacji.
Nie udało Wam się jednak awansować do półfinału mistrzostw Europy, choć tak naprawdę niewiele zabrakło. Był niedosyt?
Tak, był spory. Bo tak naprawdę bardzo niewiele brakowało do awansu. To była kwestia jednej bramki, więc był niedosyt.
Oglądasz mecze Twojego byłego klubu, Wisły Kraków?
Tak, oglądam Wisłę Kraków. Lubię sobie włączyć ich mecz i zobaczyć jak grają.
W maju przyszłego roku miną trzy lata od ostatniego meczu Wisły Kraków w Ekstraklasie. Ich sytuacja pokazuje, że nie jest łatwo wrócić do elity. Jak ocenisz poczynania Wisły w tegorocznym sezonie?
Ciężko mi powiedzieć, czy mogą wrócić do Ekstraklasy, czy nie. To, co się dzieje w Wiśle, odstawiłem już na boczny tor. Bardziej skupiam się na tym, co jest tutaj. Chcę pomóc Warcie, żeby była jak najwyżej w tabeli i powalczyć o awans, jeśli będzie taka możliwość. Jeśli chodzi o Wisłę, to jestem tylko obserwatorem, nie wiem, jak to wszystko wygląda od środka.
Ale jesteś kibicem Wisły Kraków?
Z jeden strony tak, wiadomo, że grałem w Wiśle. Jest to drużyna, która nie jest mi obojętna.
W wieku 18 lat zostałeś włączony do kadry pierwszego zespołu Wisły Kraków, czyli do miejsca pełnego doświadczonych zawodników, czy też byłych reprezentantów. W klubie grali, chociażby Michał Żyro czy Jakub Błaszczykowski. Czy miałeś strach przed wejściem do takiej szatni?
Nie bałem się. Pewność siebie miałem na takim normalnym, sportowym poziomie. A wręcz przeciwnie mogłoby być tak, że ktoś mógłby się obawiać, jeżeli ci zawodnicy mieliby złe podejście do nowych zawodników, którzy wchodzą do szatni. A Michał Żyro czy Kuba Błaszczykowi mieli naprawdę dobre podejście do nowych zawodników. Kuba Błaszczykowski zawsze dał jakąś wskazówkę i powiedział miłe słowo. Zawsze można było się do niego zwrócić. Jestem mu wdzięczny za to, że pomógł mi wejść do szatni piłkarskiej.
W Wiśle nie zadebiutowałeś w oficjalnym meczu. Masz o to żal?
Nie mam do nikogo żalu. Bardzo dobrze wspominam lata, które spędziłem w Wiśle. Uważam, że dobrze się tam rozwinąłem jako zawodnik. Pobyt w Wiśle pomógł mi znaleźć się w miejscu, w którym jestem teraz. A decyzja o przejściu do Warty Poznań była spowodowana tym, że kończył mi się kontrakt i czułem, że potrzebuję nowego bodźca, pójścia gdzieś wyżej, do nowego otoczenia.
W lipcu 2023 roku oficjalnie podpisałeś kontrakt z Wartą Poznań, a dwa miesiące później doznałeś kontuzji w sparingu z Notecią Czarnków.
Myślę, że ta kontuzja była jakąś wypadkową mistrzostw Europy U-19. Lato rozpocząłem od zgrupowania z kadrą mojego rocznika, czyli U-18. Po dwóch czy trzech dniach od zakończenia zgrupowania z reprezentacją do lat 18 pojechałem do Opalenicy na zgrupowanie kadry U-19 przed mistrzostwami Europy. Po tym zgrupowaniu mieliśmy wolną sobotę i niedzielę. Później zostałem powołany do kadry na mistrzostwa Europy U-19 na Malcie. Spakowałem się i wyleciałem na turniej. Na Malcie spędziliśmy większość okresu przygotowawczego. Po kilku dniach, od powrotu z turnieju przyjechałem do Poznania i dołączyłem do okresu przygotowawczego. Do pierwszego meczu ligowego zostało wtedy 1,5 tygodnia. Nie chciałem zrobić sobie przerwy, ponieważ wolałem od razu walczyć o miejsce w składzie i pokazać się nowemu trenerowi. Skończyło się tak, że minął niecały miesiąc, odkąd tu przyjechałem i w sparingu wyrównawczym z Notecią Czarnków zerwałem więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Z perspektywy czasu uważam, że uraz mógł być spowodowany tym, że nie zrobiłem najmniejszej przerwy. Nawet tygodnia, w którym sama głowa mogłaby odpocząć od ciągłego natłoku piłki. Można więc powiedzieć, że skończyłem jeden sezon i bez żadnego oddechu zacząłem drugi.
Jeśli chodzi o kontuzję, to już w pierwszej chwili wiedziałeś, że jest źle?
Nie. Do ostatniej chwili nie wiedziałem, że zerwałem więzadła krzyżowe. W trakcie meczu poczułem coś w lewym kolanie i na chwilę usiadłem na murawę, ale za chwilę przez mój charakter wstałem i zacząłem grać dalej. Minęło parę minut, zanotowałem kilka interwencji i podań. W trakcie tych interwencji poczułem, że lewe kolano jest inne, takie nieswoje, niż te prawe. Stwierdziłem, że nie będę ryzykował i zejdę z boiska. Poprosiłem o zmianę. Po zejściu z boiska mięsień był jeszcze rozgrzany, więc jeszcze nie było czuć, że to jest niestabilne i że z nim się coś poważnego stało, ale później wyniki rezonansu potwierdziły uszkodzenie więzadła krzyżowego. W trakcie operacji ta diagnoza się potwierdziła.
Wieści o zerwaniu więzadła krzyżowego w kolanie musiały być druzgocące. Szczególnie że wcześniej byłeś w treningu drużynowym, a nie indywidualnym. Trudno mentalnie znosi się takie kontuzje?
Na początku ta kontuzja może nie była trudna do przyjęcia, ale dała mi wiele do myślenia. Zastanawiałem się, dlaczego to się wydarzyło i jak długa czeka mnie przerwa, a właśnie specjalnie ze względu na chęć zgrania się z drużyną i walkę o skład, nie miałem odpoczynku po mistrzostwach Europy. Z czasem pogodziłem się z tą sytuacją, ponieważ chciałem dobrze przejść rehabilitację i wyleczyć się w stu procentach. Muszę podkreślić, że zostałem bardzo dobrze poprowadzony w rehabilitacji, co jest kluczem do tego, żeby po powrocie na boisko wszystko było w porządku.
Czy rehabilitacja przebiegła po myśli, bez żadnego powikłania?
Wydaje mi się, że tak. W trakcie leczenia odczuwałem ból oraz dyskomfort w kolanie. Jeżeli chodzi o powikłania, to całe szczęście ich nie było.
Po jakim dostałaś zielone światło na powrót do treningów drużynowych?
Szczerze, to dokładnej daty nie pamiętam. Chciałem na tyle szybko przejść rehabilitację, by dołączyć do treningów drużynowych. Na początku każdy miesiąc był dla mnie dodatkową udręką ze względu na to, że pracowałem indywidualnie. Z czasem zrozumiałem, że to, co wykonywałem, było dla mojego organizmu dobre. Przestałem patrzeć na czas i skupiłem się na swoim samopoczuciu oraz postępach w leczeniu. Zdałem sobie wtedy sprawę, że na boisko będę mógł wrócić, dopiero kiedy będę dobrze wyglądał zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym.
A kiedy już otrzymałeś zgodę na treningi drużynowe, to nie bałeś się tego, że kontuzja może się odnowić?
Właśnie nie. Na ten temat rozmawiałem z panią psycholog, o której już wcześniej wspomniałem. Pani psycholog powiedziała mi, że obawa związana z odnową kontuzji będzie zależeć tylko i wyłącznie od mojej głowy, i mojego podejścia. Wiedziałem, że jeżeli będę myślał o tym, że może mi się coś wydarzyć, to nie będę sobą na boisku, a zawsze dążę do tego, żeby w stu procentach być sobą na murawie. Gdy dostałem pozwolenie na powrót do treningów z pełnym obciążeniem, nie odpuszczałem. Nie myślałem o tym, że może mi się coś wydarzyć. Ja też uważam, że myślami można przyciągnąć różne rzeczy, więc nie zaprzątałem sobie tym głowy i robiłem swoje na boisku.
Jak w tym całym czasie wyglądały Twoje relacje z ówczesnym szkoleniowcem Dawidem Szulczkiem? Czy trener interesował się Twoimi postępami w rehabilitacji?
Tak. Miałem bardzo dobre relacje z trenerem Dawidem Szulczkiem. Cały czas dopytywał mnie o mój stan zdrowia i postęp w rehabilitacji. Prawdę mówiąc, nie tylko Dawid Szulczek interesował się moją sytuacją, ale też pozostałe osoby ze sztabu szkoleniowego, co było bardzo budujące. Często rozmawiałem, chociażby z fizjoterapeutami i trenerem przygotowania motorycznego, który później wprowadził mnie na boisko, więc czułem wsparcie całego sztabu szkoleniowego.
Kontuzja to nie jedyna przykrość, która spotkała cię w zeszłym sezonie. Po kilku latach na ekstraklasowym poziomie Warta spadła do 1. Ligi. Z klubem pożegnało się wiele osób. Odeszła większość piłkarzy, trenerzy oraz pracownicy klubu. A Ty zdecydowałeś się zostać i przedłużyć umowę. Dlaczego?
Myślę, że ta decyzja była spowodowana tym, jak Warta zachowała się w stosunku do mnie w trakcie mojej kontuzji. Tak, jak już wcześniej wspomniałem, nie zostałem odsunięty na boczny plan z powodu długiej przerwy od gry, tylko cały czas sztab szkoleniowy był zainteresowany moją sytuacją. Trenerzy dopytywali, czy wszystko jest w porządku, czy wszystko idzie zgodnie z planem, więc czułem ogromne wsparcie w trakcie rehabilitacji. Poza tym nie chciałem też nagle szukać czegoś nowego, jeśli tutaj nie mogłem zrobić swojej roboty. Jestem osobą, która wywiązuje się ze swoich obietnic. A przez uraz nie byłem w stanie wypełnić założonych celów. Uważam, że podjąłem dobrą decyzję o pozostaniu w klubie.
Twoja umowa z Wartą wygasa 30 czwarta 2025 roku. Czy są już prowadzone rozmowy w kwestii jej ewentualnego przedłużenia?
Myślę, że to pytanie do osoby, która się tym zajmuje - do mojego agenta. Ja też nie do końca dociekam w takich sprawach na bieżąco. Wolę się skupiać na swojej grze i na tym, co interesuje mnie w danym momencie. A zawsze jest to najbliższy trening i mecz, który jest zakończeniem danego mikrocyklu treningowego. Jeżeli będzie chwila, żeby pomyśleć nad takimi rzeczami, porozmawiać z agentem o swojej przyszłości, to to zrobię. Na to pytanie jednak nie jestem w stanie odpowiedzieć, trzeba byłoby zapytać mojego agenta.
W Warcie trenowałeś pod okiem trzech trenerów: Dawida Szulczka, Piotra Jacka i Piotra Klepczarka. Który z nich zrobił na Tobie największe wrażenie?
Każdy z tych trenerów zrobił na mnie wrażenie. Uważam, że każdy z tych szkoleniowców skupia się na innych aspektach i ma swoją taktykę, którą próbuje przełożyć na drużynę. Od każdego z nich wyciągnąłem i nadal wyciągam od trenera Piotra Klepczarka to, co najlepsze. Trener Klepczarek przekazuje mi ważne i istotne rady w kwestii gry defensywnej. Kiedyś jako piłkarz sam grał w linii obrony i dlatego też jego podpowiedzi znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości.
To zostańmy przy obecnym szkoleniowcu. Jakim trenerem jest Piotr Klepczarek poza kamerami?
Jest bardzo sympatyczną osobą. Z trenerem Klepczarkiem możemy szczerze porozmawiać na każdy temat i powiedzieć to, co myślimy. Nawet możemy przyjść do niego z naszymi problemami. Jeśli chodzi o trenera pod kątem trenerskim, to jest wymagający, ale ja to lubię. Lubię, jak trenerzy są wymagający, bo ja wtedy automatycznie się rozwijam i to dodaje mi dodatkowej motywacji. Jeśli ktoś wymaga ode mnie więcej, to ja samoistnie wymagam od siebie jeszcze więcej i to buduje taką otoczkę ciężkiej pracy.
Na boisku, jak i poza nim dużo podpowiadasz kolegom. Bije od Ciebie odwaga i pewność siebie. Czy tych cech musiałeś się nauczyć, czy odziedziczyłeś po rodzicach?
Trochę tego i trochę tego. Myślę, że w pewnym stopniu mam je w sobie od dziecka, a trochę zostały mi one wpojone przez rodziców. Moi rodzice zawsze mieli twardszą rękę, bardzo się nami [swoimi dziećmi - przyp.red] interesowali. W domu zawsze był rygor, który dodał mi pewności siebie i samomotywacji, przez co jestem teraz, jaki jestem. Większość rzeczy pozytywnych wyniosłem z domu, w tym swój charakter i osobowość. Negatywnych nawyków nie wyniosłem z domu (śmiech). Jestem niesamowicie wdzięczny rodzicom za sposób, w jaki mnie wychowali i nadal mnie wychowują, bo to bardzo ukształtowało mnie jako człowieka i piłkarza.
Jaką rolę w Twojej karierze odegrali rodzice?
Uważam, że moi rodzice dali z siebie wszystko i nadal dają nie tylko względem mnie, ale też wszystkich moich braci. Jest ich trzech, czyli razem jest nas czwórka i jestem też zdziwiony, że każdemu z nas dają tyle samo. Każdy z nas dostaje od nich wszystko. Poświęcają się na każdym kroku i wszystko robią pod nas. To wspaniali ludzie, wiele im zawdzięczam i chcę się kiedyś za to im odwdzięczyć w taki sam sposób. Tak jak oni poświęcili całe życie dla nas, tak ja chciałbym im w przyszłości pomóc. Nie ma u nas tematu tabu. Zawsze byli blisko. Nie wyobrażam sobie większego wsparcia, jakie można dać swojemu dziecku.
Rodzice często bywają na Twoich meczach?
Tak, przyjeżdżają na moje mecze, jak tylko mogą. Niezależnie od tego, czy rozpocznę spotkanie w pierwszym składzie, na ławce rezerwowych, czy w ogóle nie zagram. Miejsce też nie odgrywa dla nich dużej roli. Jeżdżą po całej Polsce bez względu na to, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. W ciągu jednego dnia potrafią być na meczu w Warszawie u jednego z moich braci i na moim w Grodzisku Wielkopolskim, żeby później znów wrócić do Warszawy czy Krakowa. Jeśli ktoś z nas zagra, to po meczu dostaje wskazówki od taty odnośnie tego, co może poprawić. Sama obecność rodziców w meczu jest ważna, bo lepiej się gra, kiedy ktoś bliski ogląda Cię z trybun i Cię wspiera.
Z kim najlepiej się dogadujesz w szatni Warty?
Jestem młodym zawodnikiem, więc najlepiej dogaduję się z młodszymi zawodnikami. Leo Przybylak jest taką osobą, z którą zawsze porozmawiam. Mimo że mamy zupełnie inne cechy charakteru rozmawiamy na każdy temat. Uważam, że nasze różnice charakterów nawzajem się uzupełniają, przez co mamy bardzo dobry kontakt ze sobą. Ale oczywiście dobre relacje mam też z pozostałymi zawodnikami.
Kiedy dołączyłeś do Warty, w rozmowie z mediami klubowymi przyznałeś, że odszedł z Wisły ze względu na małą liczbę minut gry. A czy w obecnym sezonie jesteś zadowolony z liczby minut, które otrzymujesz?
Jestem zadowolony z każdej minuty, która jest mi dana. Jestem wdzięczny za każdą minutę, bo ona dodaje mi ogrania meczowego i dodatkowej pewności siebie. Cały czas walczę o to, by dostawać jak najwięcej minut. Na każdym treningu daje z siebie wszystko, wykonując zadania, które do mnie należą. Jestem cierpliwy. Wiem, że nic więcej nie mogę zrobić, jeśli chodzi o większą liczbę minut. Do swojej gry mogę przekonać tylko ciężką pracą na treningach. Będę robił wszystko, żeby tych minut było, jak najwięcej.
Warta Poznań ma za sobą kiepski początek w I lidze. Czy jesteś zaskoczony tym, że w ten sezon weszliście tak słabo i przez to walczycie o utrzymanie?
Początek sezonu faktycznie nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Myślę, że każdy myślał o innym początku. Zresztą każda drużyna jak zaczyna, to głównie myśli o wygranej. Myślę, że teraz nasza gra idzie w dobrym kierunku i jestem w stanie powiedzieć, że to nie będzie tylko kwestia walki o utrzymanie, ale nawet gra o baraże. Na pewno będziemy chcieli piąć się jak najwyżej w górę tabeli. Naszym celem w każdym meczu jest tylko zwycięstwo i każdy z zawodników to wie.
ROZMAWIAŁA KAROLINA KUREK
-
1 Liga PolskaNie tylko Lech Poznań chce Rodado. Zapowiada się licytacja
Kamil Gieroba / 14 grudnia 2024, 17:00
-
BundesligaPiszczek z mocną pozycją w Dortmundzie? "Ma wielki wpływ"
Kamil Gieroba / 14 grudnia 2024, 13:55
-
Kwadrans futbolu"MUNDIAL jest NASZ!" Łatwa grupa Polaków - awans bez kompromitacji? I KWADRANS FUTBOLU #139
Rafał Makowski / 14 grudnia 2024, 12:52
-
Mistrzostwa Świata Mundial MŚ 2022El. MŚ: Polska poznała terminarz
Kamil Gieroba / 14 grudnia 2024, 7:00
-
1 Liga PolskaLech Poznań ściągnie gwiazdę Wisły Kraków?
Kamil Gieroba / 13 grudnia 2024, 20:50
-
1 Liga PolskaOficjalnie: Wisła Kraków będzie musiała radzić sobie trzy miesiące bez jednego z ważniejszych zawodników
Victoria Gierula / 13 grudnia 2024, 19:44