fot. telegraph.co.uk
Udostępnij:

Równia pochyła

Zapewne każdy z fanów Premier League, chociaż przez chwilę zastanawiał się na jedną ważną kwestią, która ma miejsce w tym sezonie. Dlaczego w obecnej kampanii mamy do czynienia z tak olbrzymią ilością błędów sędziowskich? Niekiedy gołym okiem sprzed telewizora widać całe zdarzenie na boisku i bez problemu można ocenić sytuację. Jak się później okazuje, zupełnie inaczej odebrał to wszystko arbiter i podjął decyzję wręcz absurdalną. Zdarza się to nie tylko głównym, ale także liniowym. Trzeba powiedzieć jasno i bez ogródek. Poziom sędziowania w Premier League osiągnął poziom bliski dna.

O ile utyskiwanie na decyzję sędziów przez Jose Mourinho nie jest już żadną nowinką, to ostre słowa w kierunku arbitrów z ust Pepa Guardioli są pewnym zaskoczeniem. Często pretensje Hiszpana dotyczą ataków na Claudio Bravo i milczenia sędziowskiego gwizdka,w momencie, gdy golkiper ,,The Citizens” jest faulowany. Cóź, co do tego można mieć różne opinie, ale jakby nie spojrzeć na sytuacje z meczu Manchesteru City z Tottenhamem, to trzeba powiedzieć, iż arbiter Andre Marriner skrzywdził ,,Obywateli”. Brak faulu na ewidentnie popychanym Raheemie Sterlingu to fatalna decyzja, która zaważyła w ostateczności na końcowym rezultacie. Swoje żale na konferencjach prasowych wylewa także Jurgen Klopp.

W zeszłym sezonie, w kwietniu sędziowie w Premier League mieli na swoim koncie prawie 100 pomyłek. Wśród nich oczywiście takie, które wypaczały wynik spotkania. Obliczono, że gdyby nie błędy sędziowskie, to na trzecim miejscu sezon skończyłaby ekipa…Southamptonu. A przecież dla ,,Świętych” byłby to gigantyczny zastrzyk gotówki, bo z tym miejscem wiążę się możliwość gry w fazie grupowej elitarnych rozgrywek Champions League. Szokujący jest fakt, że od lat na boiska Premier League w czarnych trykotach wybiegają te same twarze, a czas i futbol nie stoją w miejscu. Clattenburg, Atkinson czy Marriner wiecznie młodzi nie będą. Z resztą z czasem popełniają coraz więcej błędów. Nigdy nie zrozumiem fenomenu Marka Clattenburga. Po meczu z października 2012r., kiedy to prowadził mecz Chelsea-Manchester United(2:3) dla mnie nadawał się, co najwyżej do polskiej okręgówki, a nie do Premier League.

Osobny akapit dla Mike’a Deana. ,,Ulubieniec Tottenhamu”, bo tak go złośliwie nazywają niektórzy kibice piłkarscy w Anglii, podejmował już tak złe decyzje, że na początku stycznia został przez FA karnie zdegradowany na kilka spotkań do Championship. Tam miał ochłonąć, pozbierać się i wrócić silniejszy do sędziowania najwyższej klasy rozgrywkowej. No cóź, tak dobrze nie było i Mike Dean już zdążył popełnić fatalny błąd w meczu Barnsley z Leeds. Największe pretensje FA miała do Anglika za mecz West Hamu United z Manchesterem United. Protest na Deana do federacji złożyło 19 z 20 ligowych zespołów( oczywiście wśród nich nie ma Tottenhamu).

Być może dobrym rozwiązaniem byłoby obniżenie granicy wieku dla sędziów. Piłka Nożna ciągle ewoluuje i staje się grą coraz szybszą, a w grę wchodzą coraz większe pieniądze. Arbiter musi być dobrze przygotowany kondycyjnie, a dla przykładu wspomniany wcześniej Dean ma już 48 wiosen na swoim karku. Jak na swój wiek, to oczywiście kondycję ma bardzo dobrą, ale do Premier League potrzeba wyśmienitej, a on już takiej nie będzie miał. Mark Halsey, były arbiter uważa, ze związek bardzo boi się wprowadzić trochę świeżej krwi w szeregi sędziowskie. Zbyt mocno przywiązani są do starych, wydałoby się już sprawdzonych nazwisk.

Jednakże to za mało, by skutecznie przywrócić wysoki poziom sędziowania w Anglii. Konieczne są kolejne nowinki technologiczne. Spójrzmy na goal-line technology i powiedzmy sobie szczerze. Ta technologia pomaga arbitrom, sprzyja im i jest pozytywnie odbierana na całym świecie. Dzięki niej na dobre znikły już ,,bramki-widma”. Teraz trzeba pójść jeszcze krok do przodu. Powtórki wideo drzwiami i oknami pukają do piłkarskiego świata już od dłuższego czasu, ale być może wreszcie działacze związków pójdą po rozum do głowy i zaufają nauce. W ubiegłorocznych rozgrywkach Klubowych Mistrzostw Świata zastosowano powtórki wideo i dzięki niej węgierski sędzia Viktor Kassai zmienił swoją decyzję na prawidłową. Można? Można. Kolejny przykład to ćwierćfinałowy pojedynek Pucharu Holandii i mecz Utrechtu z SC Cambuur. Arbiter Pol van Boekel dyktuje ,,jedenastkę” dla gospodarzy z Utrechtu, lecz szybko dostaje sygnał od asystenta, iż mógł w tej sytuacji popełnić błąd. Van Boekel nie waha się i korzysta z systemu VAR( Video Assistant Referee) i…zmienia decyzję na prawidłową. Jeżeli się tylko chce, to można zapobiec wypaczaniu wyników spotkań.

Przed FA ciężki orzech do zgryzienia. Presja na arbitrach będzie coraz większa, a wyciągniętych wniosków póki, co nie ma żadnych. Arbitrzy mylą się non stop. We wtorkowym meczu Liverpoolu z Chelsea sędzia Mark Clattenburg podyktował karnego z kapelusza dla londyńczyków za to, że Joel Matip trafił czysto w piłkę. Owszem mylić się jest rzeczą ludzką i każdemu z nas to się zdarza, lecz granice dopuszczalności w przypadku arbitrów w Premier League już dawno zostały przekroczone. Moim zdaniem jedyną słuszną pomocą będą powtórki wideo. To jest przyszłość futbolu i dzięki nim uda się wyeliminować całą masę błędów i nieporozumień.


Avatar
Data publikacji: 3 lutego 2017, 16:46
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.