’Każdy mecz w MLS jest świętem…” [WYWIAD Z KAMILEM KOKOTEM]
Od kilku dni na antenach Eurosportu możemy oglądać kolejny sezon Major League Soccer, czyli najwyższej piłkarskiej klasy rozgrywkowej w Stanach Zjednoczonych. Zasady nieco różnią się od tych w Europie, ale wbrew pozorom, nic w tym skomplikowanego. W świat piłkarskich wrażeń, kolorowych stadionów oraz jedynej, niepowtarzalnej atmosfery wprowadzi Was Kamil Kokot, założyciel największego polskiego fanpage'a o MLS (Major League Soccer Poland).
Dlaczego akurat Major League Soccer? Co Cię pociągnęło w tej lidze?
Jak pewnie 99% kibiców piłkarskich w Polsce miałem MLS za ligę nieciekawą, skomplikowaną i dla emerytów piłkarskich. Jednak im bardziej interesowałem się tą ligą, wchodziłem w nią coraz głębiej to fascynacja tymi rozgrywkami osiągnęła poziom maksa. Co mnie w niej pociągnęło najbardziej? Nie wiem, wszystko po trochu. Od kolorowych stadionów i kibiców aż po wiele cudownych bramek, których co kolejkę pada od groma. Każdy mecz w MLS jest świętem, jest wiele uroczystości przed samym spotkaniem, zawsze jest grany hymn. Po prostu jak wiadomo Amerykanie potrafią swój "produkt" opakować jak nikt inny. Ale co najważniejsze to podczas meczów nie można się nudzić, piłkarze zawsze są znakomicie przygotowani fizycznie i motorycznie. W zespołach gra naprawdę wielu młodych piłkarzy, coraz więcej wychowanków i dlatego nie lubię jak ktoś mówi, że to liga dla emerytów. Tak naprawdę takich gwiazd czy byłych gwiazd europejskich boisk ma ile drużyn? 7-8? Reszta bazuje na zawodnikach mniej znanych europejskich publiczności.
Poprzedni sezon był jakby nie patrzeć przełomowy, pierwsze zwycięstwo Seattle Sounders w tych rozgrywkach, mają szanse na powtórzenie wyniku?
Chyba sami kibice Seattle Sounders byli zaskoczeni mistrzostwem. Wydawało się, że sezon 2016 to będzie ich najgorszy w historii. Zajmowali do wakacji ostatnie miejsce w konferencji zachodniej i mogli nie awansować do playoffów po raz pierwszy od momentu dołączenia do MLS, czyli roku 2009. Wtedy nawet nikt nie przypuszczał, że zagrają w MLS Cup, bo w przeszłości mieli o wiele lepsze drużyny. Momentem przełomowym był transfer Nicolasa Lodeiro. Urugwajczyk już od pierwszego meczu pokazał, że umiejętnościami to przewyższa tą ligę. Niewiele dni przed przyjściem Lodeiro, dotychczasowego trenera Sigiego Schmida zastąpił Brian Schmetzer, który miał być tylko na chwilę. Ale przez uzyskiwane wyniki postanowiono go zatrzymać. Jednak moja teoria jest taka, że gdyby wtedy pozostawiono Schmida w roli trenera, to i tak Seattle zaczęło by wygrywać. To Lodeiro miał magiczną różdżkę i to on zmienił diametralnie grę Seattle. Czy w 2017 roku powtórzą ten sukces? Moim zdaniem nie. Do playoffów raczej na pewno się dostaną, ale na więcej bym nie liczył. Major League Soccer jest tak wyrównaną ligą, że praktycznie mistrzostwo może wygrać każdy. Obrona tytułu w MLS jest już tak nieprawdopodobna jak w europejskiej Lidze Mistrzów. Przykład Portland Timbers, który w 2015 roku zdobywa mistrzostwo a rok później praktycznie tym samym składem nie awansowali do playoffów.
Który z graczy MLS mógłby zrobić wielką karierę w Europie?
Jak pokazują przykłady z ostatnich lat, to wyróżniający się piłkarze w MLS nie od razu mogą wejść do europejskiej drużyny i odgrywać w niej ważną rolę. DeAndre Yedlin nie dał rady w Tottenhamie, Matt Miazga w Chelsea. Teraz już ugruntowali swoje pozycje w nieco słabszych klubach i taka właśnie powinna być droga piłkarzy z Major League Soccer. Transfer do Europy, ale nie do topowego klubu, tylko do średniaka, gdzie taki piłkarz wychowany w MLS będzie miał łatwiejsze wejście. Oczywiście, że jest w USA wielu takich zawodników, którzy mogliby już dzisiaj przejść do dobrego, ale nie topowego klubu w Europie i zaklepać sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Jordan Morris ze Seattle Sounders, etatowy reprezentant już USA jest już gotowy. Cyle Larin, napastnik Orlando City, który jest silny i skuteczny, nawet Kaka mówi, że Kanadyjczyk może zrobić karierę w Europie. Są jeszcze Mauro Diaz i Matt Hedges z FC Dallas, Jack Harrison z NYCFC czy Gyasi Zardes z LA Galaxy. Wyliczam tu tylko młodych piłkarzy, bo starsi, weterani tej ligi nie są już skłonni do zmiany otoczenia.
Jak oceniasz system rozgrywek w Major League Soccer? Na pierwszy rzut oka wydaje się być nieco skomplikowany, no i przede wszystkim formuła z brakiem spadków.
Skomplikowany? Nie jest właśnie. Mamy 22 drużyny, podzielonych na dwie konferencje. Każda drużyna gra 34 mecze w sezonie zasadniczym, najlepsze sześć drużyn awansuje do playoffów. Każda konferencja ma swoje playoffy i mistrzowie swoich konferencji grają w MLS CUP, ostatnim meczu każdego sezonu, który wyłania mistrza. To chyba nie było skomplikowane. Bo tak samo skomplikowane mogą być rozgrywki w Polsce. Czy brak spadków to zło? Dlaczego? W Stanach Zjednoczonych cały sport działa w ten sposób i jakoś NBA czy NHL to najlepsze ligi na świecie w swoich dyscyplinach.
Od czego zależał awans Atlanty United i Minnesoty, przy powiększaniu ligi do 22 drużyn w obecnym sezonie?
Wiadomo, że w sporcie rządzą pieniądze i do Major League Soccer nie są wpuszczani "golasy". Ale to nie jedyne kryterium wstąpienia do MLS. Atlanta była największą aglomeracją w USA, która nie miała drużyny w Major League Soccer. Cały region był tam głodny wielkiej piłki. Komisarz ligi Don Garber był świadomy, że wpuszczenie do rozgrywek drużyny z tego miasta przyniesie tej lidze nowych kibiców i co za tym idzie więcej pieniędzy. Atlanta United to całkiem nowy twór, bez swojej "soccerowej" historii a mimo to juz posiada wielką bazę kibicowską. Na mecz 1 kolejki z NY Red Bulls przyszło ponad 50 tysięcy ludzi, czy w piłkarskiej Polsce to możliwe? Na szczęście liga nie zamyka się na drużyny, które już istnieją i już grają w niższych rozgrywkach. Minnesota United już posiada pewną kartę, bo grali od 2010 roku w NASL. Oczywiście jednak po przejściu do innej ligi stała się całkiem nową drużyną. Jest nowy trener a piłkarzy z kadry z NASL pozostało niewielu. Oczywiście baza kibicowska była ważna dla Dona Garbera jak i plan budowy nowego stadionu. Klub musiał przestawić całą wizję przyszłości klubu.
Czy to prawda, że zawodnicy w MLS mają w kontraktach wpis o dodatkowych bonusach za odpowiednio wysoki wynik w meczu?
Skąd takie pomysły? Czy to, że w MLS pada tak wiele bramek, że mecze są tak widowiskowe to znaczy, że piłkarze się podkładają? Nie... w USA sport i soccer to ma być głównie rozrywka i piłką nożną się bawią. Tutaj taktyka nie odgrywa kluczową rolę, daje się piłkarzom dużą swobodę i dlatego jest tyle bramek. Ale czy to jest minus? Wolę pooglądać świetny mecz zakończony wynikiem 6-4, niż słabe 0-0 Górnika Łęczna z Podbeskidziem. A jeśli są takie bonusy w kontraktach to ja o nich nie wiem.
Jak wygląda i przebiega draft w MLS?
No tak, ale który draft? W MLS jest kilka draftów: Expansion Draft, Re-entry Draft czy SuperDraft. Najważniejszy jest jednak SuperDraft, gdzie co roku w styczniu zjeżdżają się w jedno miejsce trenerzy, dyrektorzy i przedstawiciele klubów MLS po to by wybrać młodych, zdolnych zawodników z drużyn uniwersyteckich do swoich drużyn. Taki Clint Dempsey czy Michael Bradley także zostali zauważeni w takich rozgrywkach a teraz są piłkarzami, których zna cały piłkarski świat. Po krótce każda drużyna w MLS wybiera po kolei po jednym zawodniku w każdej rundzie. Takich rund mamy 4. Zaczynają drużyny które dołączyły do ligi a później te które w ostatnim sezonie zajmowały ostatnie miejsca. Ostatnia drużyna, która wybiera w danej rundzie to jest mistrz MLS. Jest to zrobione po to, by liga była wyrównana.
Masz swoje prywatne typy na zbliżający się sezon?
Wytypować rezultaty w MLS to wielka sztuka i nierealna. Ale jeśli wziąć to na logikę, to na mistrza typuję Toronto FC. Ten klub co roku robi postęp, kadra się nie zmienia. W 2015 roku po raz pierwszy awansowali do playfoffów, w 2016 roku juz zagrali w MLS Cup, więc w 2017 powinni być mistrzami. Seba Giovinco, Bradley i Altidore, do tego solidna obrona i mistrzostwo musi być. Ale w czołówce powinny także być Seattle Sounders i NYCFC. Sądzę, że wielkie rozczarowanie w 2017 roku przeżyją kibice LA Galaxy i New York Red Bulls a za czarnego konia typuję zespół prowadzony przez "Tatę" Martino, czyli Atlantę United.