fot.
Udostępnij:

Dublet jest obowiązkiem Legii

Legia jest na fali i nie sądzę, żeby miała kłopoty z pokonaniem Wisły. Zwycięstwo w najbliższej kolejce zapewni legionistom dodatkowy spokój przed wyjazdem do Poznania w kolejny weekend – przekonuje Stefan Białas, były zawodnik i trener warszawskiej drużyny.

 

Spodziewał się pan tak gładkiego zwycięstwa Legii we Wrocławiu?

Nawet się niektórzy ze mnie śmiali, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia mówiłem, że dla Legii trudniejszy od ligowego będzie ten pucharowy mecz ze Śląskiem. Legioniści szczęśliwie awansowali do półfinału Pucharu Polski, ale przeczuwałem, że na fali tego szczęśliwego przejścia przywiozą trzy punkty ze stolicy Dolnego Śląska. Nie przypuszczałem natomiast, że tak łatwo im to przyjdzie. We Wrocławiu mistrzowie Polski zagrali bardzo skutecznie, a bramkę Kuby Rzeźniczaka z tego meczu można oglądać bez końca. Przepiękne trafienie, całkowicie zasługujące na określenie „stadiony świata”…

Zaskoczyły pana kolejne rotacje w składzie Legii?

Tym razem to była właściwa rotacja, a nie taka, która miała miejsce wcześniej, gdy następowała zmiana całej jedenastki. Częściowa wymiana składu przy grze co trzy dni jest czymś naturalnym, natomiast nie wolno „hurtowo” zmieniać z meczu na mecz wszystkich zawodników. Tym razem już tego nie było i to mi się podobało. Zresztą słuszność takiej właśnie koncepcji potwierdził końcowy rezultat spotkania we Wrocławiu.

Dwie najbliższe kolejki, w których Legia zmierzy się z Wisłą i Lechem, mogą w praktyce przesądzić sprawę mistrzostwa Polski?

Gdyby obowiązywał inny regulamin rozgrywek, pewnie mogłoby tak być. Ale podział punktów powoduje, że trzeba się jeszcze wstrzymać z takimi opiniami.

Jakie wyniki przewiduje pan w tych meczach?

Z Wisłą na pewno Legia wygra, bo jest na fali. Awans do półfinału Pucharu Polski i odskoczenie rywalom w lidze dodatkowo wzmocnił ekipę Henninga Berga. Zwłaszcza po wyjazdowej wygranej ze Śląskiem. Gdyby we Wrocławiu wciąż grał Sebastian Mila, z pewnością o tak korzystny rezultat byłoby dużo trudniej. Dla mnie Śląsk z Milą był jedyną drużyną, która mogła powalczyć z Legią o mistrzostwo kraju. W tej chwili nie sądzę, aby podobna sztuka udała się Lechowi czy Jagiellonii. A wracając do Wisły – powinna ona raczej się skupić na zdobyciu takiej liczby punktów, która zagwarantuje jej miejsce w ósemce po podziale ligi. Przy dalszym takim punktowaniu, jak w tym roku, różnie to może być w przypadku „Białej Gwiazdy”.

Jak skomentuje pan zwolnienie Franciszka Smudy?

No cóż, takie są uroki bycia trenerem. Już od dłuższego czasu spekulowano o zmianie szkoleniowca w Wiśle i w końcu stała się ona faktem. Zazwyczaj to właśnie trener jest kozłem ofiarnym i płaci za wszelkie niepowodzenia zespołu. Jesień, mimo wąskiej kadry, była fantastyczna dla drużyny Franka Smudy, ale wiosna już jest zła i od jakiegoś czasu coś nie układa się w tej ekipie. Najłatwiejszym i najtańszym sposobem wyjścia z takiej sytuacji jest zwolnienie trenera. Nie wiem tylko, czy ten krok coś da Wiśle. Osobiście nie jestem zwolennikiem takiego postępowania, że nie daje się trenerowi popracować do końca o osiągnięcie danego celu.

Wybiegając nieco w przyszłość – jaki przewiduje pan scenariusz szlagieru w Poznaniu?

Legia przyjedzie do Poznania bez zbędnego obciążenia, bo niezależnie od wyniku pozostanie liderem tabeli. To Lech znajdzie się pod presją, bo będzie musiał wykazać, że jest w stanie coś zrobić, żeby zagrozić legionistom. To Lech będzie musiał się od początku otworzyć, aby myśleć o wygranej i zmniejszeniu straty do Legii. Na pewno nie będzie to łatwy mecz dla Legii, bo lechici dysponują solidną kadrą. Ale świadomość tego, że remis jest dobrym wynikiem, bez wątpienia Legii ułatwi sprawę.

Patrząc na dotychczasowe mecze, kto powinien być podstawowym bramkarzem Legii w dalszej części sezonu?

Arkadiusz Malarz przyszedł na Łazienkowską jako bramkarz rezerwowy i powinien pozostać zmiennikiem Dusana Kuciaka. W przypadku pozycji bramkarza i środkowego napastnika nie można mieć bowiem dwóch równorzędnych zawodników. Musi być wyraźnie określona hierarchia. Owszem, w meczach pucharowych może grać dubler, ale nie powinno być mowy o nieustannej rywalizacji, bo wówczas obaj będą słabi.

Których piłkarzy Legii spodziewa się pan na liście powołanych do kadry na zbliżający się mecz z Irlandią?

Nie chcę podawać nazwisk, żeby kogoś przypadkiem nie pominąć, ale myślę, że tym razem ta lista może być wyjątkowo długa.  Co pokazuje w tej chwili Legia, może tylko cieszyć Adama Nawałkę i ułatwić mu sprawę. W Legii jest bowiem teraz liczne grono młodych zawodników, w tym wychowanków klubu, którzy w ostatnim czasie zrobili bardzo duże postępy i poważnie kandydują do gry w reprezentacji. A im więcej takich postaci, tym większa rywalizacja o miejsce w kadrze i szybsze dalsze postępy.

Firma bukmacherska Fortuna jako główny sponsor klubu powinna już zacząć szykować premie za dublet dla legionistów? W obecnej sytuacji obowiązkiem piłkarzy Legii jest chyba zdobycie i mistrzostwa, i krajowego pucharu, w którym z wyżej notowanych rywali został już tylko Lech…

Dokładnie tak. Swoją drogą, cały czas trochę żałuję, że w Pucharze Polski walka na wyższych szczeblach rozgrywa się systemem mecz i rewanż. Pucharowe zmagania powinny być bowiem okazją do pokazania się dla tego przysłowiowego tysiąca drużyn z niższych klas rozgrywkowych. A mecze rewanżowe niestety w znacznym stopniu ograniczają element niespodzianki, bo zostawiają faworytom otwartą furtkę do odrobienia strat. Dlatego od dawna jestem zwolennikiem francuskiego systemu, w którym do samego finału o awansie decyduje tylko jedno spotkanie. To przyczynia się do wielu niespodzianek, co z kolei bardzo podnosi atrakcyjność rozgrywek. Rewanże nie tylko zabierają bowiem kilka terminów z kalendarza, ale także eliminują spontaniczność i przyczyniają się do tego, że zmaganiom brakuje często potrzebnej świeżości.


Avatar
Data publikacji: 10 marca 2015, 8:37
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.