Serie A

Walka o “kaszankę”. Kto we Włoszech chce Ligę Mistrzów?

Usłyszenie hymnu Ligi Mistrzów na żywo w obecności tysięcy kibiców to zapewne marzenie wielu piłkarzy. Wielu, ale chyba nie tych którzy biją się o miejsce w Champions League w obecnym sezonie Serie A. Od kilku tygodni trwa bowiem ślimaczy wyścig o trzecią i czwartą pozycję we włoskiej lidze. Kluby, które do niedawna uznawane były za faworytów w walce o usłyszenie popularnej “kaszanki” w przyszłym sezonie, same takową kaszankę prezentują na boisku. Kto ma obecnie największą szansę na awans do tych elitarnych rozgrywek, a kto na trzy kolejki przed końcem sezonu jest w najgorszym położeniu?

Czarno-niebiescy liderzy

Pole position przed końcówką sezonu zajmuje Inter Mediolan. Drużyna z San Siro praktycznie przez większość sezonu okupowała trzecie miejsce w tabeli i oglądała plecy Juventusu i Napoli. Raz dystans między nimi a peletonem był mniejszy, a raz większy. Na trzy kolejki przed końcem ich przewaga nad czwartą Atalantą wynosi ledwie punkt, ale nad piątym Milanem mają już cztery oczka przewagi. Ekipa prowadzona przez Luciano Spalettiego ostatnio potraciła trochę punktów. Odrobinę usprawiedliwia to ciężki terminarz (mecze z Juventusem, Atalantą czy Romą). Na mediolańczyków w końcówce sezonu czeka za to łatwiejsze zadanie. Oprócz trudnego rywala w postaci Napoli, Nerazzuri zmierzą się jeszcze ze spadającym z ligi Frosinone i broniącym się przed spadkiem Empoli. Raczej mało prawdopodobne wydaje się, żeby Interu zabrakło w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. 

Ogromną szansę na debiut w Champions League ma Atalanta. Klub z Bergamo zawsze był w cieniu dwóch wielkich firm z Mediolanu, a w tym roku ma wreszcie ogromną szansę, by razem z drzwiami i futryną wejść na europejskie salony. Królowa prowincji gra w tym sezonie fantastycznie i chyba każdy kibic Serie A życzy im awansu do Ligi Mistrzów. Trenerski geniusz Gasperiniego wywindował Atalantę na czwarte miejsce w tabeli ligi włoskiej. Wiele wskazuje na to, że klub z Bergamo poniżej tego miejsca nie zejdzie. Fantastyczna forma w ostatnich meczach (siedem zwycięstw w ostatnich dziesięciu spotkaniach) i stosunkowo łatwy terminarz wskazują na to, że podopieczni Gasperiniego usłyszą w przyszłym sezonie popularną “kaszankę”

Drużyna napędzana przez ofensywne trio Zapata-Ilicić-Gomez gra pięknie i skutecznie. W Serie A Atalanta zdobyła w tym sezonie aż 71 bramek. Jest to najlepszy wynik spośród wszystkich drużyn, a wspomniany wcześniej tercet trafiał aż 39 razy co stanowi 55% ligowej zdobyczy bramkowej klubu z Bergamo. Tak dobra gra w ofensywie to nie tylko zasługa napastników, ale przede wszystkim całej drużyny, która nie zna pojęcia kunktatorstwa i murowania bramki. Końcówka ligi nie będzie dla Atalanty tytanicznym wyzwaniem. U siebie zmierzą się z Genoą i Sassuolo, a na jedyny wyjazd udadzą się do Turynu na spotkanie z mistrzem Włoch Juventusem, z którym już w tym roku wygrali.

Mediolańska kicha

Zupełnie inaczej ten sezon zaczyna wyglądać dla Milanu. Projekt pod nadzorem Gattuso kompletnie nie wypalił i pięciokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów może kolejny rok poczekać na grę w tych rozgrywkach. Jeszcze niedawno Rossoneri byli na trzecim miejscu w tabeli. Przy życiu utrzymywały ich bramki Piątka i przebłyski Suso czy Paquety. Niestety, dla kibiców klubu z Mediolanu, okazało się to za mało i po porażce z Torino Milan wyleciał poza top 4 i do czwartego miejsca traci trzy punkty. Braki w warsztacie Gattuso i opieszałość ze zwolnieniem Włocha może kosztować działaczy nie tylko brak awansu do Ligi Mistrzów, ale również problemy z finansowym fair play. Brak pieniędzy od UEFA może skutkować poważnym ograniczeniem ruchów transferowych. Pozytywów kibice Milanu mogą szukać w terminarzu na najbliższe kolejki. Ich idole zmierzą się z Fiorentiną, Spal i Frosinone, a więc z zespołami, które są w podobnej formie co mediolańczycy. Jednak lepiej dla fanów ładnej piłki byłoby, gdyby “misja Champions League” zakończyła się dla Milanu niepowodzeniem.

Podobnie sytuacja wygląda w Romie. Półfinalista Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu ma trzy punkty straty do Atalanty. Wobec dobrej formy ekipy z Bergamo i chimerycznej postawy rzymian w tym sezonie, przeskoczenie Królowej Prowincji przez Romę to raczej scenariusz science-fiction. Ranieri nie zdołał poukładać drużyny po odejściu Di Francesco i wiele wskazuje na to, że drużyna z Wiecznego Miasta będzie musiała się zadowolić Ligą Europy.

Byki i Orły żyją nadzieją

Zza pleców faworytów zagląda za to drużyna, której nikt przez większość sezonu nie postrzegał w roli kandydata do awansu do Ligi Mistrzów. Torino powoli, małymi kroczkami zbliżało się do czołowej czwórki. Byki grają solidnie w defensywie i są nastawione na efektywną grę. Takie podejście daje im w tym momencie siódmą lokatę i pięć punktów straty do Atalanty. Zadanie wydaje się być trudne, ale nie niemożliwe do wykonania. Każde potknięcie rywali może wlać w serca turyńczyków nadzieję na awans do najważniejszych rozgrywek w Europie. Końcówka sezonu nie jest zbyt wymagająca dla podopiecznych Waltera Mazzarriego. Torino w trzech ostatnich meczach zmierzy się z Sassuolo, Empoli i Lazio. Wydaję się więc, że komplet punktów jest w ich zasięgu. 

W beznadziejnej sytuacji są za to gracze Lazio. Rzymianie mają już tylko matematyczne szanse na czwarte miejsce. Do Atalanty tracą aż siedem punktów i chyba tylko cud może odmienić los Orłów. Do pewnego momentu wyglądało to całkiem nieźle, ale ostatni miesiąc niemal pogrzebał ich szansę na Ligę Mistrzów. W pięciu spotkaniach rozgrywanych w kwietniu i maju podopieczni Inzaghiego zdobyli ledwie sześć punktów. Porażki z Milanem, Chievo i Atalantą zabiły marzenia o fazie grupowej Champions League. Ten sezon może jednak być udany dla rzymian. Już 15 maja zmierzą się oni w finale Pucharu Włoch z Atalantą. Ewentualne zwycięstwo na pewno doda Orłom skrzydeł na przyszły sezon.

Walka o “kaszankę” będzie zatem niezwykle zacięta. Kto zagra totalną kichę i zaprzepaści szansę na Ligę Mistrzów i dlaczego będzie to Milan? Już w najbliższy weekend przekonamy się czy do końca w Serie A będzie emocjonująco, czy jednak już w tym tygodniu to Inter i Atalanta zapewnią sobie Champions League na najbliższy sezon.

Udostępnij
Irek Bartuś

Ta strona używa plików cookies.