Rok niszczenia pasji wśród kibiców

Kolejna porażka Lecha w lidze? No i co? Brak nawet jednego celnego strzału? Kwestia przyzwyczajenia. Drużyna, która nie potrafi wskrzesić w sobie ducha walki. Ale zaraz, zaraz – o jakiej my drużynie mówimy? Lech Poznań od kilku kolejek nie jest drużyną. Lech jest zlepkiem piłkarzy, którzy gdzieś mają staranie się i walkę za niebiesko – białe barwy. Najlepsi wyjadą, najsłabsi odejdą. Co czeka kibiców Kolejorza? Tego nie wie dziś chyba nikt.

To już prawie rok

Już za kilka dni, 20 maja kibice Lecha będą mieli okazję “świętować” pierwszą rocznicę wybuchu frustracji na trybunach stadionu podczas meczu z Legią. W dniu, w którym wszyscy w Poznaniu mieli się bawić, kibice pokazali swoje niezadowolenie. Do takiego stanu doprowadzili fanów działacze i piłkarze, którzy koncertowo olewali swoje obowiązki.

Od tamtych wydarzeń za kilka dni minie równo rok i w Lechu nic nie zmieniło się na lepsze. Niestety trzeba to jasno powiedzieć – z Lechem jest jeszcze gorzej niż wtedy. Trudno było przypuszczać, że w ciągu 365 dni zarząd Lecha nie wyciągnie żadnych wniosków z ówczesnego przesłania. Sezon 2018/2019 po raz kolejny jest dla kibica Kolejorza sezonem wstydu i wyśmiewania ze wszystkich stron. Zapewnienia prezesa Piotra Rutkowskiego o tym, że on się nie podda i będzie walczył dalej brzmią jak  żart, z którego nikt nie ma ochoty się śmiać. Lech w trwającym sezonie nie zrobił choćby najmniejszego kroku w przód. Wszystko co było mówione na słynnej konferencji w kilka dni po meczu z Legią można włożyć do szufladki z napisem – może kiedyś.

Żal Ivana

Gdy po sezonie 2017/2018 było wiadomo, że nowym trenerem Lecha zostanie jedna z ikon klubu, Serb Ivan Djurdjevic wielu kibiców zwracało uwagę na brak doświadczenia u byłego obrońcy Kolejorza. Sam pisałem, że praca w rezerwach to nie to samo co wejście do szatni dorosłego zespołu. Zwłaszcza szatni Lecha Poznań, która w swojej historii przemieliła każdego niepasującego szkoleniowca. O ile o te doświadczenie kibice słusznie się martwili, o tyle sam Ivan miał poparcie większości fanów za to jakim był zawodnikiem i jak na boisku walczył za niebiesko – białe barwy. Nikt nie wymagał od Djurdjevicia tego, żeby Lech od razu zdobył tytuł Mistrza Polski. Miał on jednak zrobić porządek w szatni i raz na zawsze pozbyć się tych zawodników, którzy kojarzą się kibicom poznańskiego klubu z momentami przegranymi.

I jak dziś wiemy Ivan Djurdjevic miał w sobie tyle odwagi, żeby wskazać i nazwać problemy, które otaczają bądź otaczały szatnię Kolejorza. Ale nie było mu dane dokończyć swojej pracy, bo ta szatnia właśnie po raz kolejny pokazała, że za nic ma staranie się i “umieranie” na boisku za trenera, który ma odwagę powiedzieć wszystko tak jak myśli. Mimo dobrego początku w wykonaniu piłkarzy Lecha jak na pstryknięcie palcem nagle coś pękło. Grupki i podziały w szatni po raz kolejny dały znać o sobie. Nikt mi nie wmówi, że wtedy na początku sezonu nie widział tego, jak niektórzy zawodnicy mówiąc wprost – przestali się starać. Po kilku porażkach i odpadnięciu z rozgrywek o Puchar Polski zarząd po raz kolejny zwolnił trenera i to jego obarczył w największym stopniu tym co widać było na murawie.

A może właśnie wtedy był ten odpowiedni czas, aby kilka nazwisk zostało stanowczo poinformowanych o tym, że w Lechu nie mają czego szukać i od tej pory grać będą w rezerwach klubu? Skoro po czasie jak wiemy te same nazwiska odejdą z zespołu, to na co było czekać pół roku wcześniej? Kibice mimo braku wyników mieli żal o takie, a nie inne potraktowanie jednego ze swoich ulubieńców. Co po raz kolejny pokazało to, że w gabinetach prezesów chyba nikt tak naprawdę nie zna się na piłce.

Pośmiewisko z selekcjonera

Po zwolnieniu Ivana Djurjevicia wokół Lecha znów zrobiło się głośno. Szkoda tylko, że dziennikarze nie mogą napisać o jakimkolwiek sukcesie sportowym, tylko muszą odgrzewać starego kotleta i pisać, że w Poznaniu źle się dzieję. Niestety takie są dziś realia, że o Kolejorzu jak już się piszę to najczęściej w kontekście niezrozumiałych decyzji podejmowanych przez władze Lecha. 

Gdy w prasie pojawił się temat zatrudnienia byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Adama Nawałki o Lechu mówili wszyscy i chyba wszystko. Można żartobliwie stwierdzić, że plan Piotra Rutkowskiego polegający na tym, aby o Lechu Poznań było głośno sprawdził się w stu procentach. Bo jak inaczej nazwać “szał” związany z zatrudnieniem trenera, który mógłby pracować gdzieś indziej za dużo większe pieniądze, ale jednak wybrał Poznań? W glorii chwały i na białym koniu Adam Nawałka wjechał do Poznania, tylko po to żeby za kilka miesięcy z tego konia spaść i zostawić po sobie kompletny bałagan. Po oficjalnym potwierdzeniu, że to właśnie trener Nawałka obejmie stery poznańskiej Lokomotywy pisałem, że to wydaję się na bardzo logiczny ruch, ale nie róbmy z selekcjonera żadnego czarodzieja. A już w ogóle nie powinniśmy porównywać pracy w kadrze, z pracą w zespole klubowym. I to takim jakim aktualnie był Lech.

Wstrzymałem się z ocenami pracy Adama Nawałki aż do początku wiosny. Czekałem na jakieś zmiany w zespole, ale nic takiego nie miało miejsca. Nie tylko mi, ale i wielu fanom Kolejorza już wtedy zapaliła się czerwona lampka z ostrzeżeniem – uwaga tu się nic nie zmieni. Brak zmian, bark transferów i bardzo dziwne wymagania trenera sprawiły, że dziś patrzmy na tamtą decyzję z politowaniem. Nikt chyba nie przypuszczał, że kadencja A.Nawałki stanie się kolejnym niechlubnym rozdziałem w historii klubu. A już z pewnością nikt nie myślał, że stanie się to w takim stopniu. Jeśli jest jakakolwiek kwestia, za którą można zarząd pochwalić, to właśnie zwolnienie z kluby byłego selekcjonera. 

Rzecz jasna żadnych wielkich braw nikt z prezesów Lecha nie otrzyma. Jednak decyzja, którą wtedy podjęto była jedyną słuszną. Strach pomyśleć co działoby się z Lechem, gdyby trener Nawałka pracował w Poznaniu dłużej. Zostawił po sobie spaloną ziemię i po raz kolejny w Lechu trzeba było ratować się trenerem Dariuszem Żurawiem.

Trener Żuraw – trener na lata?

Po objęciu stanowiska przez Dariusza Żurawia kibice zadawali sobie pytanie – czy Lech awansuję do górnej ósemki LOTTO Ekstraklasy. Jak to w ogóle możliwe, że wśród kibiców Kolejorza pojawiało się takie pytanie? Mamy tutaj poniekąd podsumowanie tego wszystkiego o czym piszę – kompletny chaos. Nikt w Lechu nie potrafi/nie potrafił odpowiednio wcześnie zareagować choć kibice widzieli jakie ten klub otaczają problemy. Od lat obowiązywało hasło:

My wierzymy w tych zawodników. Nowy trener wydobędzie z każdego to co najlepsze. Przyjdą lepsze czasy dla kibiców i będziemy się wspólnie cieszyć z sukcesów.

Sukcesów nie ma. Perspektywy lepszych czasów też nie widzę. Po ogłoszeniu listy nazwisk, które latem z Lecha odejdą ta drużyna przestała istnieć. Nikt choćby nie wiem jak bardzo zapewniał, nie będzie za Lecha walczył. A jedyne jasne punkty w kadrze zespołu, to na dziś młodzi zawodnicy, którzy naprawdę rozumieją czym dla kibiców jest Lech Poznań. I to pomimo tego, że pewnie niedługo wyjadą z Poznania kontynuować karierę w lepszym klubie.

Po raz kolejny w przeciągu dwunastu miesięcy, kibic Lecha nie wie czego spodziewać się na starcie nowego sezonu. Czy wymiana zawodników, która ma się odbyć pomoże klubowi? Czy ci nowi, którzy zawitają do Poznania będą choć w małym stopniu na takim poziomie jak np. Pedro Tiba? I co najważniejsze czy Dariusz Żuraw będzie tym, który zostanie odpowiedzialny za budowę “nowego Lecha”? Pytań jest sporo, a odpowiedzi brak. 

Zostały jeszcze dwie kolejki trwającego sezonu. Sezonu rozciągniętego jak pozbawiona smaku guma do żucia. Niby wiemy, że nic już z tego nie wyciśniemy, ale jeszcze moment żujemy. Z grą Lecha jest podobnie. Każdy wie, że niczym nas nie zaskoczy, ale oglądamy. Bo mimo niszczenia pasji, niebiesko – białe serce nie pozwala kompletnie się od Kolejorza odciąć.

Udostępnij
Leszek Urban

Ta strona używa plików cookies.