Michniewicz: Codziennie szukam inspiracji

Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

– Wiele lat jestem w tym zawodzie, więc mam doświadczenie, ale też ten umysł wyostrza się analitycznie. Przede wszystkim trzeba się rozwijać. Jak w biznesie – kto się nie rozwija, ten się zwija – przekonuje szkoleniowiec Legii Warszawa, Czesław Michniewicz w rozmowie dla newonce.sport.

Za Legią Warszawa kolejny sezon z mistrzostwem Polski. Choć sezon był krótszy, to wcale nie był łatwy dla Czesława Michniewicza, który przejął zespół we wrześniu. Doświadczony szkoleniowiec po raz pierwszy od lat pracuje z tak dużym klubem. A do tego dość szybko musiał wprowadzać swoje rozwiązania taktyczne.

Ważne, z kim się pracuje. W słabszych klubach skupialiśmy się na przeciwniku – jak przeciwdziałać jego silnym stronom i jak wygrywać z lepszymi. Tak było w Termalice czy reprezentacji, zatrzymywaliśmy silniejszych. W Legii jestem po drugiej stronie barykady. To ja muszę być przygotowany na dobrze zorganizowaną obronę, kontrataki i stałe fragmenty gry. Tu pracuje się inaczej. To widzą chłopcy, którzy byli ze mną w kadrze jak Bartek Kapustka, Mati Wieteska, Mati Hołownia czy inni – tam szykowaliśmy się na Duńczyków, Belgów, Włochów czy Portugalczyków i szukaliśmy na nich sposobu. Dzisiaj szukamy go na zasieki przeciwnika, bo jesteśmy stroną przeważającą. Musimy nauczyć się bronić przed kontrami, umieć budować akcje w tłoku, to zupełnie inne doświadczenie – mówi Michniewicz.

Trener “Wojskowych” ma mnóstwo pracy, ale znajduje nadal czas na obserwowanie innych lig, z których czerpie inspiracje.

 Codziennie szukam takich inspiracji. Oglądam mecze nie pod kątem wyniku, tylko jak się ustawiać i rozwiązywać pewne sytuacje. A później pokazuję je w szatni. Na przykład uwielbiam akcję z meczu Atletico z Lokotiwem. Zobacz, sześciu piłkarzy wraca na absolutnym gazie we własne pole karne i na swoje pozycje. To jest nasza inspiracja. Mówię zawodnikom: zobaczcie, wszyscy wracają, został tylko jeden – Joao Felix – ale jak będziecie kosztować 120 mln, to też możecie nie wracać. Jak grasz w Europie, każdy powinien być gotowy na taki powrót i tak reagować po stracie – uważa.

Cała rozmowa dostępna tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x