II liga: Górnicy umacniają się na czele

Łączy Nas Piłka / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

15. kolejka spotkań nie przyniosła wielkich przetasowań w czubie tabeli II ligi. Po skromnych zwycięstwach na czele umocnili się Górnik Polkowice i GKS Katowice. Po kolejnej wpadce Wigier Suwałki do czołowej trójki zbliżyła się Skra Częstochowa, która w piątek rozbiła kolejnego rywala. Zawiodła również Chojniczanka Chojnice, która zaprezentowała się z bardzo słabej formy w Ostródzie.

Górnik Polkowice – KKS 1925 Kalisz 2:1 (1:1)

Mariusz Szuszkiewicz 39, Ernest Terpiłowski 50 – Mateusz Majewski 10

Piłkarze z Kalisza po raz kolejny udowodnili, że jako beniaminek II ligi spokojnie są w stanie grać jak równy z równym nawet z czołówką rozgrywek. Mecz z liderem z Polkowic rozpoczęli w sposób wręcz wymarzony. W 10. minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu w pole karne, Mateusz Majewski zdołał przyjąć piłkę i wykorzystując błąd Macieja Kowalskiego-Haberka bardzo mocnym strzałem pod poprzeczką dał swojej drużynie nieoczekiwane prowadzenie. Pomimo dobrej postawy, gościom nie udało dowieść się prowadzenie do przerwy. W 39. minucie po wrzutce z rzutu rożnego Piotra Azikiewicza bardzo celnym strzałem głową popisał się Mariusz Szuszkiewicz. Na drugą połowę lepiej dysponowani wyszli piłkarze Górnika. Po paru minutach świetnej okazji nie wykorzystał Szuszkiewicz. Skuteczniejszy okazał się Ernest Terpiłowski, który w 50. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Szalenie aktywny w tym spotkaniu Szuszkiewicz wypatrzył uciekającego w stronę bramki Terpiłowskiego. Posłał w jego kierunku prostopadłe podanie, którego nie zdołał przejąć rozpaczliwie interweniujący Mateusz Żytko, a 19-letni skrzydłowy z Polkowic wykazał się zimną krwią, strałem z pierwszej piłki pokonując Macieja Krakowiaka. Pomimo prowadzenia, gospodarze mieli ogromne trudności z utrzymaniem prowadzenia. Po szybkiej kontrze KKS-u 1925 dośrodkowanie Majewskiego ręką zatrzymał we własnym polu karnym Bruno Żołądź. Do “jedenastki” podszedł kapitan zespołu z Kalisza Mateusz Żytko. Rutynowany defensor przegrał jednak pojedynek z Jakubem Szymańskim. Jego strzał był zbyt lekki i zbyt czytelny, co wykorzystał bramkarz rywali. Szymański tym samym uratował Górnikowi trzy punkty, a także przyczynił się do powiększenia przewagi nad Wigrami Suwałki, które straciły punkty we Wronkach. Bramki z tego spotkania można obejrzeć niżej. Zapis całego spotkania jest dostępny za darmo pod tym linkiem.

Lech II Poznań – Wigry Suwałki 1:1 (1:0)

Ołeksandr Jacenko 33 – Adrian Piekarski 50

Będące jeszcze nie tak dawno zdecydowanym liderem Wigry Suwałk nie wygrały drugiego meczu w lidze z rzędu. Przed tygodniem w meczu na szczycie ulegli GKS-owi Katowice. W ostatnią sobotę zespół prowadzony przez Dawida Szulczka potknął się we Wronkach, gdzie swoje mecze rozgrywają rezerwy Lecha Poznań. Trzeba jednak przyznać, że przybysze z Suwałk nie mieli łatwego zadania, bo praktycznie od początku spotkania grały w dziesiątkę. Już w 5. minucie z boiska wyleciał Adrian Karankiewicz. Co ciekawe, była to druga żółta kartka zarobiona przez środkowego obrońcę Wigier – pierwsze napomnienie Karankiewicz dostał dwie minuty wcześniej (drugie przewinienie od 16:40 poniżej). Gospodarze szybko zrobili użytek z gry w przewadze. Zaczęli napierać swojego rywala, co poskutkowało golem w 33. minucie. Użytek z ładnego prostopadłego podania Igora Ławrynowicza zrobił Ukrainiec Ołeksandr Jacenko, dla którego była to już szósta bramka strzelona na drugoligowych boiskach, a czwarta w tym sezonie (akcja od 44:10). Jeśli wierzyć oficjalnej stronie Wigier, to w przerwie trener Szulczek zafundował swoim zawodnikom klasyczną “suszarkę”. Przyniosło to pewien efekt, bo już pięć minut po wznowieniu gry goście doprowadzili do wyrównania. Po wrzutce z rzutu wolnego Adrian Piekarski uprzedził Krzysztofa Bąkowskiego, który zbyt pochopnie wyszedł z bramki, i głową doprowadził do wyrównania. Zmierzającą do bramki piłkę rozpaczliwie próbował wybić jeszcze Filip Borowski, jednak jego wysiłku spełzły na niczym (sytuacja od 1:19:25). Jakby humory Poznaniaków nie były już doszczętnie zepsute, to dosłownie sekundy po wznowieniu gry Hubert Sobol dostał drugą żółtą i czerwoną kartkę za niebezpieczne zagranie. Napastnik Lecha zbyt wysoko podniósł nogę tuż obok zagrywającego piłkę głową Piekarskiego, co sędzia Damian Gawęcki zinterpretował jako niebezpieczne zagranie (sytuacja od 1:20:20). Gdy siły się wyrównały, a na boisku zrobiło się więcej miejsca, do ataku przystąpiły Wigry. Swoje szanse mieli m.in. Paweł Gierach, Martin Dobrotka czy Patryk Czułowski, jednak ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktem, z czego zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być młodzi piłkarze “Kolejorza”. Jak bardzo młodzi? Akademia Lecha Poznań na Twitterze poinformowała, że średnia wieku wyjściowej jedenastki ich zespołu wynosi równo 20,45 lat. I to biorąc pod uwagę, że na środku obrony gospodarzy grał 36-letni Grzegorz Wojtkowiak. Wynik co najmniej imponujący, jak na polskie warunki wręcz anormalny.

Znicz Pruszków – Skra Częstochowa 0:5 (0:2)

Kamil Wojtyra 9 (karny), 33, Piotr Nocoń 46, 66, Damian Warnecki 90

Skra Częstochowa kontynuuje zabawę w II lidze. Tydzień temu na swoim boisku rozbili 4:0 Olimpię Grudziądz. Tym razem podopiecznym Marka Gołębiewskiego przyszło zmierzyć się w wyjazdowym spotkaniu ze Zniczem Pruszków. Znicz od dawna uchodzi za typowego średniaka ligowej tabeli, który mając “swój dzień”, potrafi napsuć krwi faworytom. Nic takiego w piątkowe popołudnie się nie wydarzyło. Goście wyszli na prowadzenie już w 9. minucie, gdy rzut karny za faul na Piotrze Noconiu wykorzystał niezawodny Kamil Wojtyra. Skra podporządkowała sobie rywali, dążąc do strzelenia kolejnych bramek. Pomimo wielu okazji, ta sztuka gościom w pierwszych 45 minutach udała się jeszcze tylko raz. W 33. minucie po wymianie kilku podań dublet skompletował Wojtyra. Wychodząc na boisko po przerwie zawodnicy Znicza mogli mieć w głowie jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Strata dwóch bramek jest do odrobienia w przeciągu 45 minut, nie takie rzeczy II liga już widziała (wystarczy przypomnieć nie tak dawno rozegrane spotkanie pomiędzy Olimpią Grudziądz i Błękitnymi Stargard). Wszelkie plany gospodarzy runęły już 45 sekund po wznowieniu gry. Wojtyra zagrał na prawą stronę do Noconia, a ten wbiegł w pole karne i strzałem z ostrego kąta przechytrzył bezradnego w tym spotkaniu Jana Jurczaka. Od tego momentu Skra praktycznie miała zapewnione zwycięstwo – powstało jednak pytanie, jak okazałe ono będzie? Ostatecznie piłkarze z Częstochowy strzelili jeszcze dwie bramki. Podobnie jak Wojtyra, dublet w 66. minucie skompletował Nocoń. Na początku doliczonego czasu gry rywali dobił wprowadzony z ławki Damian Warnecki.

Sokół Ostróda – Chojniczanka Chojnice 3:0 (2:0)

Dawid Wolny 28, Rafał Siemaszko 31, Tomasz Gajda 70

Po bardzo dobrym początku sezonu teraz Chojnicance Chojnice coraz częściej zdarzają się wpadki. W ostatnim czasie zespół prowadzony przez Adama Noconia bezbramkowo zremisował z Motorem Lublin oraz przegrał w Bytowie z miejscową Bytovią. W Ostródzie spadkowicz z Fortuna I ligi nie miał zbyt wiele do powiedzenia, przegrywając do przerwy aż dwoma bramkami. Zanim one jednak padły, dwóch naprawdę dogodnych sytuacji nie wykorzystał napastnik Sokoła Dawid Wolny. O wiele więcej szczęścia ten zawodnik miał w 28. minucie, do czego przyczynił się Paweł Sokół. Bramkarz Chojniczanki w bardzo spokojnej sytuacji irracjonalnie zagrał do Wolnego, co ten skrzętnie wykorzystał. Zaledwie trzy minuty później po strzale Karola Żwira piłkę przeciął Rafał Siemaszko, kierując ją tym samym do bramki. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie spotkania, piłkarze Chojniczanki mieli całkiem sporo sytuacji do strzelenia gola. Brakowało jednak zarówno pomysłu, precyzji, jak i szczęścia. Ich próby w większości przypadków ograniczały się do stosunkowo niegroźnych strzałów z dystansu. Sokół zagrał o wiele bardziej pragmatycznie, a co najważniejsze – skutecznie. Losy meczu ostatecznie w 70. minucie rozstrzygnął Tomasz Gajda. Chwilę wcześniej świetnym odbiorem w środku pola popisał się Żwir, który dograł do Gajdy, a ten w sytuacji sam na sam strzelił obok bezradnego bramkarza. Dla beniaminka było to siódme zwycięstwo w tym sezonie, które pozwoliło na awans do strefy barażowej i zbliżenia się do sobotniego rywala na zaledwie jeden punkt.

GKS Katowice – Motor Lublin 2:1 (0:0)

Krystian Sanocki 66, Filip Kozłowski 90 – Szymon Rak 81

15. kolejkę spotkań zakończyło bardzo ciekawie zapowiadające się spotkanie GKS-u Katowice z Motorem Lublin. Piłkarzom w tym spotkaniu towarzyszyła zimowa aura, która jednak nie przeszkodziła im w zainteresowaniu nawet postronnych widzów swoimi poczynaniami. W pierwszej połowie zdecydowaną przewagę mieli gospodarze. Dwukrotnie strzały Filipa Kozłowskiego zostały zablokowane. Warte odnotowania jest również uderzenie głową Marcina Urynowicza. Nie były to jednak tak dobre sytuacje, które mogłyby dać Gieksie prowadzenie. Motor w pierwszych 45 minutach również zdołał zagrozić bramce rywala. Strzał z rzutu wolnego Piotra Ceglarza odbił przed siebie Bartosz Mrozek. Na jego szczęście dobitkę Daniela Świderskiego zablokowali obrońcy GKS-u. Dużo pewniej Mrozek zachował się na początku drugiej połowy, gdy pewnie chwytał futbolówkę po strzałach Tomasza Swędrowskiego i Świderskiego. Bezpośrednio po strzale tego drugiego bramkarz GKS-u bardzo mocno wykopał piłkę pod pole karne Motoru. Futbolówka minęła Michała Króla, co wykorzystał Krystian Sanocki pewnym strzałem pokonując Sebastiana Madejskiego. Motor nie zamierzał jednak poddać się zbyt łatwo. Po przerzucie na prawą stronę boiska i dośrodkowaniu Króla piłkę głową do bramki skierował Szymon Rak. Ostatnie słowo tego dnia należało jednak do wicelidera. Minutę przed końcem doliczonego czasu gry Sanocki posłał podanie wzdłuż pola karnego. Z piłką minęli się zarówno Michał Gałecki, jak i bramkarz Motoru Madejski, a Kozłowski wślizgiem skierował ją do pustej bramki.

Pogoń Siedlce – Śląsk II Wrocław 1:2 (0:1)

Krzysztof Kołodziej 60 – Paweł Kucharczyk 6, Sebastian Bergier 90 (karny)

Zawodnicy rezerw Śląska Wrocła w sobotę w Siedlcach pokazali jak się zaczyna i jak się kończy. W 6. minucie piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Adrian Łyszczarz. Sprawę w tej sytuacji zawalił Mikołaj Smyłek. Bramkarz Pogoni wyszedł z bramki, chcąc wypiąstkować lecącą piłkę, jednak w nią nie trafił, co wykorzystał dobrze ustawiony Paweł Kucharczyk. Pogoń w tym spotkaniu nie była zbyt ofensywnie nastawiona i stworzyło sobie bardzo mało sytuacji bramkowych. Nie przeszkodziło to jednak miejscowym w doprowadzeniu w 60. minucie do remisu. Piłkę do Krzysztofa Kołodzieja dograł Miłosz Przybecki. Jego pierwszy strzał zdołał zablokować Oliver Wypart, lecz przy dobitce zarówno on, jak i bramkarz Śląska Dariusz Szczerbal był już bezradny. Gospodarze, mimo mocno przeciętnego stylu, mogą sobie pluć w brodę, bo w ostatecznym rozrachunku mogli rozstrzygnąc mecz na swoją korzyść. Po górnym podaniu Eryka Więdłochy świetną okazję miał Baidoo. Wypożyczony z Górnika Zabrze zawodnik poślizgnął się i oddał słaby strzał, wprost w Szczerbala, marnując tym samym znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie. Równie znakomitej sytuacji na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry nie wykorzystał Przybecki, który po zagraniu Marcina Kozłowskiego II, mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, przestrzelił. Dwie minuty później Przybecki skierował piłkę do bramki, lecz w momencie podania od Marcina Kozłowskiego I znajdował się na spalonym. To wszystko zemściło się w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Po długiej ladze w pole karne w dość prostej sytuacji Oskar Repka nie zdołał opanować piłki i finalnie sfaulował wyprzedzającego go Konrada Poprawę, przez co sędziujący to spotkanie Piotr Idzik wskazał na jedenasty metr. Takiej okazji Sebastian Bergier nie mógł zmarnować, dając Śląskowi II piąte zwycięstwo w tym sezonie. Pogoń wielokrotnie w tym sezonie rozstrzygała mecze w końcówkach na swoją korzyść. Tym razem karta się odwróciła i podopieczni Bartosza Tarachulskiego zostali z dużym niedosytem.

Hutnik Kraków – Bytovia Bytów 3:1 (0:0)

Patryk Kieliś 49, 90, Dawid Linca 75 – Paweł Zawistowski 55 (karny)

Hutnik Kraków w końcu się przełamał. Po serii pięciu porażek z rzędu krakowski beniaminek w końcu sięgnął po trzy punkty, dzięki czemu opuścił ostatnie miejsce w tabeli. Pierwsza połowa meczu z Bytovią Bytów była dość wyrównana. Piłkarze skupili się przede wszystkim na strzałach zza pola karnego. W większości przypadków kończyły się one jednak pudłem, a w najlepszym przypadku piłka spoczywała w dłoniach bramkarza. Godnym odnotowania jest chyba tylko strzał Przemysława Lecha, po którym interweniował Dawid Smug. Okazję do dobitki zmarnowali na spółkę Piotr Giel i Jakub Bach. Zawodnicy gości nie porozumieli się, czego efektem była bardzo prosta strata. Dość przeciętną pierwszą połowę kibicom zrekompensowała bardzo żywy pierwszy kwadrans drugiej części spotkania. Cztery minuty po przerwie po nieudanym rajdzie Dawida Lincy wynik spotkania bardzo mocnym uderzeniem otworzył Patryk Kieliś. Wydaje się, że w tej sytuacji spory błąd popełnił bramkarz Bytovii Marcin Staniszewski, który powinien odbić piłkę przynajmniej przed siebie. Radość miejscowych nie trwała jednak zbyt długo. Po błędzie Tomasza Jaklika Jakub Bach wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Smuga. Stan meczu celnym strzałem z rzutu karnego wyrównał Paweł Zawistowski. Po wyrównaniu Bytovia stworzyła sobie jeszce kilka sytuacji, lecz najbliżej wyjścia na prowadzenie była w 66. minucie, gdy Łukasz Kędziora wycofując piłkę z środka boiska nieomal pokonał własnego bramkarza. Po tym nieudolnym zagraniu futbolówka minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy. Szczęście Hutników nie opuściło już do samego końca. W 75. minucie Kamil Sobala dośrodkował do niepilnowanego w polu karnym Dawida Lincy, który strzelił drugą bramkę dla swojego zespołu. Lewoskrzydłowy Hutnika pozostał kompletnie niekryty przez Deleu, dzięki czemu zdołał pokonać Staniszewskiego. W końcówce zespół z Krakowa nie tylko dobrze grał w defensywie, ale w doliczonym czasie gry dobił swojego rywala. Po fatalnym błędzie Mateusza Szeli piłkę w polu karnym przejął wprowadzony z ławki Egipcjanin Abdallah Hafez. Futbolówka trafiła do Kielisia, który strzałem z pierwszej piłki skompletował dublet w tym spotkaniu.

Olimpia Grudziądz – Garbarnia Kraków 1:2 (1:0)

José Embaló 21 (karny) – Grzegorz Marszalik 58, Bruno Wacławek 84

Sobota była udanym dniem dla krakowskich drugoligowców. Prócz Hutnika, niekorzystną passę pięciu spotkań bez zwycięstwa przełamała również Garbarnia. Pomimo kilku ataków w pierwszych minutach ze strony gości, to Olimpia w 21. minucie José Embaló wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na nim samym. Strata bramki zmobilizowała Garbarnię do odrabiania strat. Pomimo kilku niezłych okazji, goście gola zdołali strzelić dopiero po przerwie. W 58. minucie uczynił to Grzegorz Marszalik. Gościom udało się dopiąć swego na sześć minut przed końcem, gdy Bruno Wacławek dobił do bramki piłkę zablokowaną pierwotnie po strzale Jakuba Bąka. Olimpia tym samym drugi raz z rzędu prowadziła na swoim obiekcie i ostatecznie w końcówce straciła punkty. Taka postawa kosztowała ich łącznie cztery punkty, a konsekwencją jest ostatnie miejsce w tabeli zajmowane przez zespół z Grudziądza.

Olimpia Elbląg – Błękitni Stargard 4:2 (3:1)

Janusz Surdykowski 7, 76, Orest Tkaczuk 32, Marcin Bawolik 39 – Mateusz Bochnak 29 (karny), Michał Cywiński 75

Po zatrudnieniu Jacka Trzeciaka na stanowisku trenera Olimpia Elbląg notuje serię trzech spotkań bez porażki. W poprzednich dwóch spotkaniach zespół ten zremisował ze Zniczem Pruszków i wygrał ze swoją imienniczką z Grudziądza. W mecz z Błękitnymi miejscowi bardzo szybko zdołali wyjść na prowadzenie. Po wrzutce z rogu celną główką popisał się Janusz Surdykowski. Mimo słabego początku, Błękitni do przerwy mogli nawet prowadzić. W 29. minucie z rzutu karnego wyrównał Mateusz Bochnak, a chwilę później jeden z piłkarzy gości oddał strzał w słupek. Bardzo szybko to się na Błekitnych zemściło. W 32. minucie Surdykowski asystował przy trafieniu Oresta Tkaczuka, a siedem minut później strzelec drugiego gola dla Olimpii zaliczył kluczowe podanie przy bramce na 3:1 Marcina Bawolika. Goście w drugiej połowie podjęli jeszcze próbę uratowania tego meczu i wywiezienia z Elbląga chociaż punktu. Efektem tego było kontaktowe trafienie Michała Cywińskiego z 75. minuty. Nie minęła nawet minuta, chwilę po wznowieniu gry, bardzo ładnym strzałem Surdykowski rozstrzygnął losy spotkania.

W tej kolejce pauzowała Stal Rzeszów.

Jedenastka kolejki według tygodnika Piłka Nożna

Tabela II ligi

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Zestaw par 16. kolejki II ligi:

2 grudnia (środa)

 Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg, godz. 12:00 – transmisja prawdopodobnie na kanale Skry na Youtube

Garbarnia Kraków – Znicz Pruszków, godz. 12:00 – transmisja PPV na stronie polsport.live

Śląsk II Wrocław – Olimpia Grudziądz, godz. 12:00 – transmisja prawdopodobnie na kanale Śląska na Youtube

Bytovia Bytów – GKS Katowice, godz. 17:00 – transmisja PPV na stronie TVCOM

Chojniczanka Chojnice – Hutnik Kraków, godz. 17:00 – transmisja PPV na stronie TVCOM

Motor Lublin – Lech II Poznań, godz. 17:30 – prawdopodobnie transmisja PPV na stronie polsport.live

KKS 1925 Kalisz – Pogoń Siedlce, godz. 18:00 – transmisja PPV na stronie TVCOM

Wigry Suwałki – Górnik Polkowice, godz. 18:00 – transmisja w TVP Sport

Sokół Ostróda – Stal Rzeszów, godz. 18:00 – transmisja PPV na stronie TVCOM

Pauza: Błękitni Stargard

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x