Ekstraklasa

Festiwal bramek w Krakowie. Lechia traci punkty

Jak to mówią młodzi ludzie – masakracja. Tak trzeba nazwać to co Cracovia zrobiła w sobotę z Lechią. Wynik 4:2 utrzymał krakowian na czwartym miejscu w tabeli, a gdańszczan zrównał punktami z Legią.

W Krakowie przed meczem panowała świetna atmosfera. Cracovia była niemalże pewna awansu do górnej ósemki, gra bardzo dobrze i będzie walczyć o puchary. Tak dobra sytuacja w obozie rywali zapewne nie cieszyła nikogo z fanów Lechii. Lider Lotto Ekstraklasy zostawił dużo zdrowia na boisku w Częstochowie, gdzie w środku tygodnia wywalczył awans do finału Pucharu Polski. Na dodatek Piotr Stokowiec nie mógł w sobotnim meczu skorzystać z usług Błażeja Augustyna, który pauzował za kartki, a w jego miejsce wskoczył Vitoria. 

Złe krakowskie powietrze

Pomimo deszczowej pogody w Krakowie kibice zgromadzeni na stadionie już od początku mogli liczyć na gorące wydarzenia boiskowe. Pierwszy gwizdek sędziego dał graczom Cracovii sygnał, aby ruszyć wysokim pressingiem na rywala i chwycić zespół z Pomorza za gardło. Szybko mogło się to zemścić, bo po kiksie jednego z obrońców piłka trafiła na prawe skrzydło, a następnie do Paixao, który minimalnie przestrzelił. Portugalczyk nie zraził się pierwszą nieudaną próbą i już na początku drugiego kwadransa dał Lechii prowadzenie. Po świetnej wrzutce Mladenovicia z rzutu rożnego piłka trafiła na głowę Flavio i wpadła do siatki. 

Taki stan rzeczy Cracovii wybitnie się nie spodobał. Podopieczni Probierza wrzucili wyższy bieg i orali korkami po całej szerokości boiska. Lechia rozgrywała piłkę wyłącznie na własnej połowie, bo przejście środkowej linii z piłką graniczyło z cudem. Goście nie zamierzali grać ryzykownie i spokojnie starali się rozgrywać akcję. O mały włos mogło dać to bramkę, bo po dobrej wrzutce piłka trafiła na głowę Maka, ale skrzydłowy uderzył nad bramką. Wydawało się, że lider Ekstraklasy kontroluje spotkanie, ale pomocną dłoń wyciągnął Fila. Po strzale Cabrery obrońca Lechii zagrał piłkę ręką i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł właśnie Cabrera i pewnym strzałem pokonał Kuciaka. Przed strzałem kibice Pasów na pewno nie byli pewni gola, bo w tym sezonie ich pupile nie wykorzystali aż czterech jedenastek, ale na szczęście Hiszpan nie spalił się przy strzale z wapna. Do końca pierwszej połowy oba zespoły dążyły do zmiany wyniku, ale to się nie udało i do szatni piłarze zeszli przy remisie 1:1. 

Po zmianie stron trener Stokowiec zdecydował się na zmianę w składzie. Bezbarwnego Maka zastąpił Lukas Haraslin, który miał rozruszać boki boiska. Druga część spotkania rozpoczęła się od wymiany ciosów i to zgubiło gości. Po szybkiej akcji Cracovii piłkę w pole karne wrzucił Hanca i Filip Piszczek swoim strzałem nie dał Kiciakowi żadnych szans. Napastnik Pasów zdobył gola w trzecim kolejnym meczu i zapewne nie chciał na tym poprzestać. To jednak nie Polak był w tym meczu skuteczniejszy, a Hiszpan, dokładnie Airam Cabrera. Po kolejnej dobrej akcji Cracovii i masie szczęścia w polu karnym piłka trafiła pod jego nogi, a następnie do siatki. Lechia była na deskach i trochę się tam rozgościła, bo gospodarze nie zamierzali przestać. Istne arcydzieło w tym festiwalu zniszczenia stworzył Hernandez, który po świetnie wykonanym rzucie wolnym zdobył czwartą tego wieczoru bramkę dla krakowian. 

Lechici poderwali się w końcówce do odrabiania strat. Sztab kryzysowy na ławce gdańszczan działał prężnie, ale niewiele to dało. Cały skład lidera nie dawał w ofensywie dziś tyle ile dawał Cabrera. Hiszpanowi wychodziło prawie wszystko i nic dziwnego, że usilnie szukał hat-tricka. To jednak nie on strzelił kolejną bramkę. Po dynamicznym rajdzie Haraslina piłka trafiła do Lipskiego, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Peskovicia. To jednak było za mało na tak dysponowaną Cracovię i Lechia musiała uznać wyższość swojego rywala. Najeźdźcy z północy Krakowa po raz kolejny nie zdobyli. 

13.04.2019r., 30. kolejka Lotto Ekstraklasy, Stadion im. Józefa Piłsudskiego

Cracovia – Lechia Gdańsk 4:2 (1:1)

Cabrera (k.) 35′, 60′ Piszczek 50′, Hernandez 71′ – Paixao 17′, Lipski 87′

Cracovia: Pesković – Siplak, Datković, Helik, Diego (Rapa 74′) – Wdowiak, Gol, Dimun, Hanca – Cabrera (Pik 90+3′), Piszczek (Hernandez 63′)

Lechia: Kuciak – Mladenović, Vitoria, Nalepa, Fila – Lipski, Łukasik (Makowski 58′), Kubicki – Paixao (Arak 77′), Sobiech, Mak (Haraslin 46′)

Żółte kartki: Diego – Fila, Sobiech, Haraslin, Mak

Udostępnij
Irek Bartuś

Ta strona używa plików cookies.