Aktualności

Czy Wisła Kraków zginie?

Wisła Kraków za ostatni ligowy mecz w 2018 roku zarobiła ponad 400 tys zł netto. Dodajmy do tego ponad 9,5 mln zł, które dostała za prawa telewizyjne z minionego sezonu i mamy już okrągłą sumkę w postaci 10 mln zł. Nie będę wypisywać innych wpływów (a jest ich więcej – reklamodawcy, pozostałe spotkania itp), ponieważ chcę się skupić, czy za 10 mln zł można zbudować solidną drużynę naszej ligi? Oczywiście, że tak, ale pod warunkiem, że ma się potencjał w postaci kibiców Wisły Kraków, którzy nie oszczędzają na biletach, a te potrafią kosztować tyle, ile hit kinowy. Zatem przejdę do sedna.

Największe gwiazdy polskiej ligi zarabiają od 100 do 200 tys zł brutto, ale wiadomo, że za wiele mniejsze pieniądze też można sprowadzić dobrych i ambitnych piłkarzy. Przy średnich zarobkach, powiedzmy 25 tys zł plus 3,5 tys zł dla zwykłych pracowników klubu plus 15 tys dla zarządzających tym przedsiębiorstwem z pewnością nie przekroczymy 833 tys złotych miesięcznie na same pensje plus opłaty w urzędzie skarbowym, ZUS-ie etc. Z moich obliczeń wyszło jakieś 700 tys zł, czyli pozostanie np., na opłacenie wyjazdów (autokary, hotele, wody itp).

Na początku XI wieku Borussia Dortmund również była w mega kryzysie finansowym i gdyby nie odwieczny rywal – Bayern Monachium, dzisiaj BVB nie byłby liderem Bundesligi. Bawarczycy pożyczyli Borussii nieoprocentowane kilka milionów euro. W Polsce jest to niemożliwe. U nas żaden klub nie myśli pożyczać pieniędzy Białej Gwieździe, ponieważ wie, że one będą wyrzucone w błoto. Skoro klub nie płaci swoim piłkarzom od kilku dobrych miesięcy, a jednocześnie zarabia sporą sumę, to wiadomo, że jest coś “nie halo”. Klub powinien pokazać, że robi wszystko, by wyjść z tej trudnej sytuacji, a do opinii publicznej dochodzą sprzeczne informacje.

Nie wiem czy Wisła zbankrutuje, co za tym idzie – zostanie zdegradowana z Ekstraklasy, czy znajdzie się jakiś prawdziwy inwestor z pieniędzmi, ale jedno wiem na pewno. Wisła Kraków nigdy nie zginie, bo Wisła to kibice, rzesza kibiców, którzy na to nie pozwolą. I jeśli będzie trzeba zacząć od zera, to zaczną i nikt się nie odwróci tak jak miało to miejsce w przypadku Lechii Gdańsk, czy Widzewa Łódź.

Na zakończenie felietonu, chciałbym złożyć noworoczne życzenia, które nie są kierowany do Wiślaków, lecz do całego piłkarskiego świata. Życzę, żeby rządzący Białą Gwiazdą kierowali się i rozumem i sercem.

Kamil Radomski

Udostępnij
Kamil Radomski

Z "PIŁKARSKIM ŚWIATEM" związany jestem od lutego 2013 roku. Zanim tutaj trafiłem byłem publicystą sportowym w czasopiśmie fundacji ROKOR1 (od 3 stycznia 2013 roku do 31 czerwca 2014 roku) oraz zwykłym blogerem (od 16 stycznia 2012 po dzień dzisiejszy).

Ta strona używa plików cookies.