Afera w Lublinie – co grozi trenerowi Feio?

Źródło: motorlublin.eu

Afera w Motorze Lublin nabiera coraz większych rumieńców. W tym artykule postaram się przeanalizować pod kątem prawnym ostatnią “sprzeczkę” pomiędzy prezesem klubu, a trenerem.

Motor Lublin nie jest klubem, który na co dzień budzi duże zainteresowanie piłkarskiej społeczności. Przyznam, że nawet mnie, osobę, która mieszka w Lublinie od urodzenia, poczynania lubelskich piłkarzy niezbyt interesowały. Wolałem, podobnie jak większość fanów sportu w mieście śledzić poczynania fantastycznie spisujących się żużlowców, koszykarek czy piłkarek ręcznych.  Mimo sporych nakładów finansowych, podejmowania różnych programów naprawczych, drużyna z Lublina nadal rozgrywa swoje mecze w eWinner 2 lidze (czyli trzeciej najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce).

Krótko, o co w tym wszystkim chodzi

Awans Motoru Lublin do ćwierćfinału Pucharu Polski i starcie z Rakowem Częstochowa na „chwilę” przyciągnęły uwagę dziennikarzy i kibiców do Motoru, jednak to działania pozaboiskowe nadal ją utrzymują. Chodzi oczywiście o konflikt prezesa klubu Pawła Tomczyka z trenerem Goncalo Feio. Konflikt, który według mediów zakończył się nie tylko na słownych utarczkach, ale na fizycznym kontakcie. Jak podaje serwis sport.pl trener Feio rzucił w prezesa Tomczyka metalową podkładką na kartki, w efekcie miało dojść do rozbicia łuku brwiowego prezesa Tomczyka. Informację o awanturze, jako pierwszy podał znany dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski. Poinformował, że prezes Tomczyk uderzony został „tacą”. Fakt uderzenia prezesa Tomczyka, potwierdziła również rzecznik prasowa Motoru Lublin w rozmowie z serwisem goal.pl . Według Pani rzecznik doszło do rzucenia plastikową kuwetą na dokumenty, której kant uderzył w twarz prezesa.

Założenia analizy

W artykule tym chciałbym zająć się nie genezą tego konfliktu, a jego konsekwencją i to konsekwencją o charakterze prawnokarnym. Chciałbym jednak najpierw zastrzec kilka rzeczy. Po pierwsze, analiza ta przeprowadzana jest możliwie jak najbardziej bezstronnie i ma charakter tylko edukacyjny. Po drugie, opieram się tylko na informacjach ogólnie dostępnych w internecie. Nie wykluczam w żaden sposób, że sytuacja mogła wyglądać inaczej. Po trzecie, w tekście pojawią się pewne prawnicze uproszczenia. Portal ten nie jest portalem prawniczym, pozwólcie więc, że nie będę cytował orzeczeń sądowych, ani komentarzy prawniczych. Po czwarte, artykuł ten opisywać będzie dotyczył tylko ewentualnej odpowiedzialności prawnokarnej, nie będzie tu wzmianek o odpowiedzialności dyscyplinarnej. Po piąte, zakładamy, że prezes Tomczyk nie odniósł poważnych obrażeń w wyniku tego starcia.

Pora więc odpowiedzieć na pytanie czy prezes Tomczyk może pozwać trenera Feio?

Można udzielić krótkiej odpowiedzi na to pytanie: Może.

Uprawnia go do tego art. 217 §1 Kodeksu Karnego „ Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”. Warto jednak zwrócić uwagę na §3 tego przepisu prawnego. Otóż mówi on, że „ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego”. Czy trenerowi realnie grozi trafienie “za kratki”? Nie, ponieważ w polskim porządku prawnym panuje prymat kar wolnościowych. Wydaje się, że kara grzywny albo ograniczenia wolności spełnią wystarczająco cele kary.

Mówiąc prościej: prezes Tomczyk musi sam napisać prywatny akt oskarżenia i złożyć go we właściwym sądzie. Czy może się zdarzyć taka sytuacja, że prezes Tomczyk nie złoży takiego aktu oskarżenia, a trener Feio i tak zostanie oskarżony? Polskie prawo przewiduje taką możliwość. Mówi o tym art. 60 §1 Kodeksu Postępowania Karnego „W sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego prokurator wszczyna postępowanie albo wstępuje do postępowania już wszczętego, jeżeli wymaga tego interes społeczny”. Prokurator uznając, że zajęcie tą sprawą wymaga interes społeczny, może wszcząć postępowania. Nie oznacza to jednak automatycznie oskarżenia trenera. Nie da się wykluczyć, że prokurator mógłby umorzyć postępowanie. Wtedy znów decydujący głos miałby prezes Tomczyk. To od jego decyzji zależałoby czy sąd umorzy postępowanie, czy sprawa będzie toczyć się dalej.

Nie tylko w Polsce dochodziło do tego typu awantur

Obserwując sytuację w Lublinie, nie sposób nie wspomnieć o innej awanturze, którą mogliśmy niedawno obserwować. W lipcu ubiegłego roku obserwować mogliśmy przepychankę pomiędzy Ivanem Juricem, trenerem Torino, a Davidem Vagnati, dyrektorem sportowym tego klubu. Panowie oprócz szarpaniny nie szczędzili sobie cierpkich słów. Co ciekawe, zdołali się pogodzić i nadal pełnią swoje funkcje w klubie. Wydaje się jednak, że sytuacja w Motorze Lublin zaszła za daleko, aby możliwe było tego typu porozumienie. Pozostaje nam jedynie czekać na rozwój sytuacji. Z każdym dniem powinniśmy znać więcej informacji o tej sprawie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.