#9 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Przeciętny początek ery Górskiego

Źródło: DPA

Nieudane eliminacje do Euro 1972 stały się początkiem przełomowych zmian w reprezentacji Polski. Po pierwszym meczu eliminacyjnym Ryszarda Koncewicza na stanowisku selekcjonera zastąpił Kazimierz Górski. Jego początki jako samodzielnego sternika polskiej kadry były przeciętne, jednak stopniowo wprowadzane zmiany przynosiły powody do optymizmu w kontekście przyszłości.

Już po losowaniu grup kwalifikacji mistrzostw Europy 1972, które zorganizować miała Belgia, było jasne, że o wyjście z grupy będzie bardzo trudno. Nasz najsilniejszy grupowy rywal, Republika Federalna Niemiec, pomimo tego, że nie zdołał jeszcze zagrać w turnieju finałowym mistrzostw starego kontynentu, to właśnie wrócił z Meksyku z brązowym medalem mistrzostw świata. Z grupy Niemcy wyszli z kompletem zwycięstw odniesionym po meczach z Marokiem, Bułgarią oraz Peru. W ćwierćfinale podopieczni Helmuta Schöna po dogrywce uporali się z Anglią. W półfinale z kolei nasi przyszli rywale stworzyli jedno z najbardziej pasjonujących spotkań w historii mundialu. W Mexico City Włosi bardzo długo prowadzili 1:0 i dopiero w samej końcówce do drugiej dogrywki z rzędu na tym turnieju doprowadził Karl-Heinz Schnellinger. W dodatkowych 30 minutach dwa razy włoskiego bramkarza pokonał Gerd Müller (w całym turnieju strzelił 10 goli i został królem strzelców), jednak to szalone spotkanie ostatecznie zakończyło się triumfem Włochów. Piłkarze RFN na otarcie łez pokonali w meczu o trzecie miejsce 1:0 Urugwaj. Bramkę na wagę brązowych krążków strzeliła kolejna legenda niemieckiego futbolu Wolfgang Overath. Na naszych reprezentantów, którzy po drugiej wojnie światowej nie potrafili awansować na żadną dużą imprezę (Igrzyska Olimpijskie to temat na zupełnie inny tekst), czekało wielkie wyzwanie, jakim były występy przciwko takim legendom światowego futbolu jak wspomnieni wcześniej Müller i Overath, a także Franz Beckenbauer, Sepp Meier, Paul Breitner, Günter Netzer czy Jupp Heynckes. Dla polskich kibiców okazja do podziwiania takich asów futbolu była z pewnością nie lada gratką, jednak bardzo trudno było spoglądać na nadchodzące eliminacje z optymizmem. Po wojnie Polacy zmierzyli się z RFN tylko dwa razy, przy okazji meczów towarzyskich. W 1959 roku w Hamburgu zremisowaliśmy 1:1 po bramce Krzysztofa Baszkiewicza (wówczas Gwardia Warszawa). Dwa lata później w Warszawie Niemcy okazali się już zdecydowanie lepsi i wygrali 2:0.

Siłą rzeczy, z reprezentacją Turcji nasi reprezentanci spotykali się w przeszłości zdecydowanie wcześniej – jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej. Jeśli chodzi o lata powojenne, to bilans spotkań towarzyskich przedstawiał się następująco: 3-2-1 na korzyść Polaków. Kibice z pewnością przez długie lata pamiętali spotkanie z 1968 roku, gdy w Chorzowie nasi reprezentanci wygrali aż 8:0. Analizując występy reprezentacji Turcji w eliminacjach do największych turniejów, to z grubsza możemy dostrzec podobieństwa do naszej kadry. Z jedną, znaczącą różnicą. W przeciwieństwie do Polaków, Turcja po wojnie zdołała awansować na mistrzostwa świata. Na szwajcarskich boiskach w 1954 roku piłkarze znad Bosforu rozgromili 7:0 Koreę Południową i odnieśli dwie wyraźne porażki z RFN. Turcja w grupie znajdowała się jeszcze z Węgrami, które po dwóch spotkaniach miały już zapewniony awans z pierwszego miejsca, więc w zamian potyczki z tym rywalem, Turcy zagrali o wyjście z grupy z RFN.

Układ terminarza wydawał się być dla nas korzystny. Eliminacje do Euro 1972 Polacy mieli rozpocząć od dwumeczu z Albanią, zespołem uznawanym za najsłabszy w tym gronie. Z tą reprezentacją Polska dotychczas grała trzykrotnie – raz wygrała, raz zremisowała, no i oczywiście raz przegrała. Albania na arenie europejskiej śmiało mogła być traktowana jako zespół anonimowy. W eliminacjach do mundialu Albańczycy wystąpili tylko raz. Zmagania o wyjazd do Anglii w 1966 roku nasi przyszli rywale zakończyli z pięcioma porażkami i jednym remisem z Irlandią Północną. Ciekawie prezentują się występy tej drużyny w eliminacjach do mistrzostw Europy. Eliminacje do drugiego w historii tego typu turnieju Albania rozpoczęła bardzo lekko. Po losowaniu ich rywal – Grecja – wycofał się z rozgrywek. W II rundzie nie było już tak łatwo i zakończyło się zdecydowaną porażką z Danią. Cztery lata później Albańczycy nie mieli nic do powiedzenia w grupie z Jugosławią i RFN, jednak na sam koniec eliminacji sensacyjnie zremisowali 0:0 z RFN, odbierając tym samym Niemcom awans do kolejnej rundy.

Mistrzostwa Europy 1972 (Belgia)

Po nieudanych eliminacjach do mundialu w Meksyku Ryszard Koncewicz pozostał na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Na jesieni 1970 roku jego kadrę czekało kolejne wyzwanie. 14 października w Chorzowie Polska zmierzyła się z Albanią. Ponad 8500 widzów zgromadzonych na Stadionie Śląskim po dobrym początku mogło oczekiwać pewnego i wyraźnego zwycięstwa. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził w 19. minucie Robert Gadocha. Spodziewany grad bramek jednak nie nastąpił. Zamiast tego było nerwowe oczekiwanie na końcówkę spotkania. Na szczęście, goście nie tylko nie zdołali wyrównać, to w ostatnich minutach stracili dwa gole. Najpierw Koço Dinellę pokonał Włodzimierz Lubański, a w samej końcówce Albańczyków dobił Zygfryd Szołtysik. Polacy inaugurując zmagania w grupie ósmej zostali liderami swojej grupy. Kolejny mecz eliminacyjny został zaplanowany na maj przyszłego roku. W Tiranie Polacy mieli rozegrać rewanżowe spotkanie z Albanią. Jak czas pokazał, przez zimę w strukturach polskiej kadry zaszło sporo zmian.

14 października 1970, 17:30, Chorzów (Stadion Śląski), Frekwencja: 8507

Polska – Albania 3:0 (1:0)

Robert Gadocha 19, Włodzimierz Lubański 83, Zygfryd Szołtysik 90

Skład reprezentacji Polski: Piotr Czaja (Ruch Chorzów) – Władysław Stachurski (Legia Warszawa), Jerzy Wyrobek (Ruch Chorzów), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Adam Musiał (Wisła Kraków), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa), Bronisław Bula (Ruch Chorzów), Joachim Marx (Ruch Chorzów), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Robert Gadocha (Legia Warszawa). Trener: Ryszard Koncewicz.

Sędzia: Andreas Kouniaides (Cypr).

Pod koniec roku selekcjonerem reprezentacji Polski został Kazimierz Górski. Była to dla niego kolejna przygoda z seniorską kadrą – w 1966 roku zaliczył epizod na fotelu trenera wraz z Klemensem Nowakiem i Antonim Brzeżańczykiem. Od grudnia 1970 roku został samodzielnym selekcjonerem, zastępując tym samym Ryszarda Koncewicza. Samodzielny debiut Górskiego dawał sporo nadziei na przyszłość. Na siedem dni przed meczem z Albanią w Lozannie Polacy pokonali 4:2 Szwajcarów. Niestety, pomimo dobrego początku i bramki Jana Banasia z 7. minuty, Polacy z Tirany wywieźli zaledwie jeden punkt. Zmiany przeprowadzone w drugiej połowie przez Górskiego nie przełożyły się na zmianę wyniku. Remis z Albanią jest tym większym rozczarowaniem, biorąc pod uwagę potknięcie RFN, które jeszcze w poprzednim roku straciło punkt z Turcją. Zwycięstwo i tak nie dałoby nam pozycji lidera, ze względu na aż trzy spotkania rozegrane przez Niemców, jednak lepszy bilans spotkań bez wątpienia byłby dużym handicapem dla naszej kadry przed bardzo trudnym dwumeczem z trzecią drużyną globu.

12 maja 1971, Tirana (Stadiumi Kombëtar Qemal Stafa), Frekwencja: 18 812

Albania – Polska 1:1 (1:1)

Medin Zhega 32 – Jan Banaś 7

Skład reprezentacji Polski: Władysław Grotyński (Legia Warszawa) – Jan Wraży (Górnik Zabrze), Jerzy Wyrobek (Ruch Chorzów), Walter Winkler (Polonia Bytom), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa) – zmieniony w 69′ przez Lesława Ćmikiewicza (Legia Warszawa), Bernard Blaut (Legia Warszawa), Jan Banaś (Górnik Zabrze), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Robert Gadocha (Legia Warszawa) – zmieniony w 46′ przez Mariana Kozerskiego (Stal Rzeszów). Trener: Kazimierz Górski.

Sędzia: Robert Héliès (Francja).

Pomiędzy spotkaniami Polski z Albanią oraz Turcją Niemcy zrobili to, co do nich należało – pokonali u siebie Albańczyków i wysuneli się na prowadzenie. Kadra prowadzona przez Kazimierza Górskiego, chcąc nawiązać jeszcze walkę z RFN, obligatoryjnie musiała wygrać w Krakowie z Turkami. Potencjalne zwycięstwo mogłoby dać bardzo dużo samemu trenerowi Górskiemu, który w swoim pierwszym, samodzielnym meczu o punkty, zawiódł i zaledwie zremisował w Tiranie. Turcy sroce spod ogona również nie wypadli – zespół prowadzony przez Cihata Armana zdołał urwać na wyjeździe punkt faworyzowanej RFN. Przyjezdni z południa kontynentu nie zdołali jednak przełożyć dobrej dyspozycji z Kolonii na spotkanie rozgrywane w Krakowie. Jak widać na załączonym poniżej archiwalnym materiale video, od samego początku trwało oblężenie tureckiej bramki. Niemoc strzelecką przełamał w 33. minucie zawodnik Ruchu Chorzów Bronisław Bula, popisując się precyzyjnym uderzeniem po ziemi. W drugiej połowie Polakom poszło już zdecydowanie łatwiej. Na niespełna dziesięć minut przed końcem spotkania nasi reprezentanci prowadzili już 4:0 po dwóch golach Włodzimierza Lubańskiego i jednym, bardzo widowiskowym trafieniu z dystansu Roberta Gadochy. Gości stać było na jedno, honorowe trafienie. W 83. minucie Nihat Yayöz zdołał pokonać Jana Gomolę, dla którego był to siódmy (i jak się później okazało ostatni) występ w narodowych barwach. Dominację Polaków w samej końcówce przypieczętował Lubański, kompletując tym samym swojego czwartego hat tricka w narodowych barwach – co ciekawe, napastnik Górnika Zabrze już w przeszłości strzelił trzy gole Turkom. Po tym spotkaniu reprezentacja Polski umocniła się na drugim miejscu, co stanowiło niezłą pozycję wyjściową przed najważniejszymi meczami eliminacji.

22 września 1971, 15:15, Kraków (Stadion Miejski), Frekwencja: 20 241

Polska – Turcja 5:1 (1:0)

Bronisław Bula 33, Włodzimierz Lubański 62, 73, 90, Robert Gadocha 68 – Nihat Yayöz 83

Skład reprezentacji Polski: Jan Gomola (Górnik Zabrze) – Zygmunt Anczok (Górnik Zabrze), Andrzej Zygmunt (Legia Warszawa), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Adam Musiał (Wisła Kraków), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa) – zmieniony w 46′ przez Andrzeja Jarosika (Zagłębie Sosnowiec), Bronisław Bula (Ruch Chorzów), Jan Banaś (Górnik Zabrze), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Robert Gadocha (Legia Warszawa). Trener: Kazimierz Górski.

Sędzia: Antoine Queudeville (Luksemburg).

Na to spotkanie piłkarska Polska czekała bardzo długo. I to biorąc pod uwagę nie tylko samą, bardzo wysoką stawkę piłkarską, ale także kontekst historyczno-polityczny. Na tak ważny mecz Kazimierz Górski zmuszony był postawić w bramce na debiutanta – Jana Tomaszewskiego z Legii Warszawa. 23-letni bramkarz, który dotychczas grał wyłącznie w kadrze młodzieżowej, został powołany z powodu urazów dwóch podstawowych bramkarzy naszej kadry Jana Gomoli i Piotra Czai. Trzeba przyznać, że Tomaszewski, jak przystało na charyzmatyczną personę, już na samym początku swojej kariery reprezentacyjnej znalazł się na ustach wszystkich. Ale o tym za chwilę.

Nasi reprezentanci zaczęli ten mecz bez kompleksów. W pierwszych minutach strzałem z dystansu Seppa Maiera zaskoczyć chciał Włodzimierz Lubański. W kolejnych minutach swoją okazję miał także Jan Banaś. Ku uciesze ponad 80 tysięcy widzów, którzy zgromadzili się na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, Robert Gadocha w 28. minucie spotkania wykorzystał poważny błąd Paula Breitnera, uprzedził Meiera i sprytnym strzałem dał nam prowadzenie. Można nawet zaryzykować, że zasłużone prowadzenie. Do tego momentu polska defensywa pokazywała się z naprawdę dobrej strony, nie dopuszczając bardzo groźnych napastników rywala pod bramkę Tomaszewskiego.

Niestety, zarówno radość kibiców, jak i poprawna postawa naszej defensywy zakończyła się już minutę później. Rzut wolny z prawej strony, tuż przed polem karnym wykonywał Günter Netzer. Do dośrodkowania odważnie z polskiej bramki wyszedł Tomaszewski. Niestety, futbolówkę głową podbił Zygmunt Maszczyk, przez co Tomaszewski zaliczył “pusty przelot”, a Gerd Müller bezlitośnie wykorzystał sytuację i wbił piłkę do pustej bramki. Pomimo jeszcze kilku okazji gości, do przerwy mieliśmy remis 1:1. Nasz bramkarz zaliczył kilka poprawnych interwencji po strzałach rywali. Zauważalna była jednak coraz większa przewaga, jaką zaczęli sobie wypracowywać piłkarze trenowani przez legendarnego Helmuta Schöna.

W drugiej połowie Polacy byli głównie nastawieni na strzały zza pola karnego, którymi próbowali zaskoczyć Meiera, ale także wyczekiwali na błędy niemieckiej defensywy, która tego dnia z pewnością nie stanowiła monolitu i pewne błędy również jej się zdarzały. Tych pomyłek niestety nie było na tyle dużo oraz nie były one tak poważne, by Polacy zdołali strzelić RFN kolejnego gola. Niemcy cierpliwie rozgrywając piłkę, wyczekiwali swoich szans. Ta nadarzyła się w 64. minucie. Netzer posłał prostopadłe, górne podanie do Juppa Heynckesa. Znajdujący się na lewym skrzydle Borussii Mönchengladbach z łatwością ograł Adama Musiała i wypatrzył w polu karnym Müllera, a ten ukarał Polaków po raz drugi. Sześć minut później było już po wszystkim. Niemcy bardzo swobodnie pograli piłką w polskim polu karnym, a całą akcję wykończył Jürgen Grabowski.

Po naprawdę niezłym początku, z czasem z Polaków zaczęło uchodzić powietrze. Najprościej powiedzieć, że skrzydła naszym reprezentantom podciął błąd Tomaszewskiego przy pierwszej bramce, który po swoim debiucie zderzył się z bardzo dużą krytyką opinii publicznej. Taki osąd jest jednak sporym uproszczeniem. Wyższa kultura gry Niemców uwydatniła się przede wszystkim przy bramkach dla RFN z drugiej połowy, kiedy polska obrona bardzo łatwo zostało wyprowadzona w pole, a Tomaszewski nie miał większych szans na interwencję. Jak już wcześniej wspomniałem, Niemcy potrafili trzymać Polaków z dala od własnego pola karnego. Gol Gadochy był wynikiem indywidualnego błędu, a w pozostałych sytuacjach Meier naprawdę nie miał za dużo roboty.

Porażka w Warszawie postawiła Polaków w bardzo trudnej sytuacji. Zaplanowane na 17 listopada rewanżowe spotkanie w Hamburgu bezwzględnie należało wygrać, a na sam koniec wygrać na wyjeździe z nieobliczalną Turcją. W takiej sytuacji zrównalibyśmy się punktami z RFN i o awansie do kolejnej rundy decydowałby bilans bramek. Po spotkaniu w Warszawie korzystniejszy bilans mieli Niemcy, którzy w pięciu spotkaniach strzelili 10 goli, a strzelili zaledwie dwa. Takim samym dorobkiem strzeleckim mogli popisać się piłkarze Górskiego, którzy jednak stracili trzy bramki więcej. Biorąc jednak pod uwagę, że by wygrać mecz, to trzeba strzelać bramki, była szansa na ostatecznie prześcignięcie RFN w tabeli grupy ósmej.

Więcej materiałów video dotyczących tego spotkania można znaleźć w Bibliotece PZPN.

10 października 1971, 12:00, Warszawa (Stadion Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego), Frekwencja: 83 570

Polska – Republika Federalna Niemiec 1:3 (1:1)

Robert Gadocha 28 – Gerd Müller 29, 64, Jürgen Grabowski 70

Skład reprezentacji Polski: Jan Tomaszewski (Legia Warszawa) – Adam Musiał (Wisła Kraków), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Zygmunt Anczok (Górnik Zabrze), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Bronisław Bula (Ruch Chorzów) – zmieniony w 46′ przez Antoniego Kota (Odra Opole), Zygmunt Maszczyk (Ruch Chorzów), Jan Banaś (Górnik Zabrze) – zmieniony w 60′ przez Jerzego Sadka (Łódzki KS), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Robert Gadocha (Legia Warszawa). Trener: Kazimierz Górski.

Sędzia: Ferdinand Marschall (Austria).

Hamburg nie okazał się łaskawy dla polskich piłkarzy. Padający od początku spotkania deszcz najpierw zamienił się w ulewę, a na końcu w istną burzę śnieżną, co sprawiło, że z boiska zrobiło się bagno. Nie mogło to nie mieć wpływu na poziom piłkarzy, a przede wszystkim na liczbę strzelonych bramek. Tych na Volksparkstadion nie było dane zobaczyć licznie zgromadzonej publiczności. Taki obrót spraw niespecjalnie zmartwił Niemców, którzy zapewnili sobie w taki sposób pierwsze miejsce w grupie i powoli mogli myśleć o dwumeczu decydującym o awansie do najlepszej czwórki.

Kazimierz Górski zdecydował się na kilka znaczących zmian w składzie naszej reprezentacji. W polskiej bramce Jana Tomaszewskiego zastąpił Marian Szeja z Zagłębia Wałbrzych. Od pierwszej minuty zagrało także dwóch debiutantów – Marian Ostafiński i Grzegorz Lato. W porównaniu z ostatnim meczem, w składzie Polski pojawili się także Kazimierz Deyna, Bernard Blaut, Joachim Marx czy Antoni Szymanowski.

Rozgrywający szóste spotkanie w seniorskiej reprezentacji Szeja pokazał się ze znakomitej strony, zwłaszcza broniąc w sytuacji sam na sam strzał Herberta Wimmera. Później Szeja pewnie interweniował także m.in. po uderzeniu z pierwszej piłki Jürgena Grabowskiego oraz próbach Gerda Müllera, Wolfganga Overatha czy Franza Beckenbauera. W jednej sytuacji polskiego bramkarza wyręczyła poprzeczka, w którą trafił Reinhard Libuda z Schalke 04.  Duża liczba sytuacji stworzonych przez gospodarzy nie sprawiła jednak, że Polacy w Hamburgu byli bezradni. W pierwszej połowie świetny strzał z powietrza Zygmunta Maszczyka z trudem obronił Sepp Meier. Swoje szansę mieli także Kazimierz Deyna i debiutujący Grzegorz Lato, którego w końcówce zastąpił Bronisław Bula.

Polacy na trudnym terenie nie dali się zdominować. Bezbramkowy remis na boisku trzeciej drużyny świata jest wynikiem z którego należało się cieszyć. Ten dwumecz pokazał jednak jak duża była różnica pomiędzy tymi zespołami, przez co tak naprawdę zwycięstwo w grupie przez dłuższy czas pozostawało wirtualne i życzeniowe. Podopieczni Kazimierza Górskiego, pomimo tego, że nie grali fatalnie, to wyraźnie odstawali od wyżej notowanego rywala. Wydaje się więc, że druga pozycja w grupie we właściwy sposób odzwierciedlała aktualny potencjał reprezentantów Polski.

Więcej materiałów video dotyczących tego spotkania można znaleźć w Bibliotece PZPN.

17 listopada 1971, 15:00, Hamburg (Volksparkstadion), Frekwencja: 60 448

Republika Federalna Niemiec – Polska 0:0

Skład reprezentacji Polski: Marian Szeja (Zagłębie Wałbrzych) – Antoni Szymanowski (Gwardia Warszawa), Marian Ostafiński (Stal Rzeszów), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Zygmunt Anczok (Górnik Zabrze) – zmieniony w 68′ przez Jerzego Wyrobka (Ruch Chorzów), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa), Bernard Blaut (Legia Warszawa), Joachim Marx (Ruch Chorzów), Grzegorz Lato (Stal Mielec) – zmieniony w 83′ przez Bronisława Bule (Ruch Chorzów), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze). Trener: Kazimierz Górski.

Żółta kartka: Marx.

Sędzia: Bill Mullan (Szkocja).

Ostatnie grupowe spotkanie z Turkami nie miało już żadnego znaczenia dla układu sił w grupie ósmej. Polska z sześcioma punktami tak czy siak pozostałaby na drugiej pozycji. Turcy, mający tyle samo punktów co Albańczycy, mogli co najwyżej przesunąć się z ostatniej pozycji na trzecią lokatę.

W porównaniu z ostatnim meczem z RFN Kazimierz Górski dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie. Adam Musiał zastąpił Zygmunta Anczoka, natomiast w ofensywie Robert Gadocha wskoczył w miejsce Włodzimierza Lubańskiego. Nie spowodowało to nie tylko powtórki z Niemiec, ale zakończyło się zerową zdobyczą punktową. Jedynego gola w Izmirze strzelił w 52. minucie Cemil Turan, dając Turkom drugie zwycięstwo w tych eliminacjach.

Tym samym eliminacje do mistrzostw Europy w 1972 roku Górski zakończył swoistą klamrą. W pierwszym meczu o stawkę Polacy zaledwie zremisowali z Albanią, a na sam koniec przegrali z Turkami. Punkty stracone z potencjalnie słabszymi rywalami musiały wzbudzić wątpliwości nie tylko wśród kibiców, ale także wewnątrz sztabu szkoleniowego kadry. Swoistą łyżkę miodu w beczce dziegciu stanowią wysoka i bardzo pewna wygrana z Turcją na własnym boisku, a także nawiązanie walki z RFN. Zauważalna jest także dokonywana przez Górskiego pewna zmiana pokoleniowa. W kadrze zaczęli pojawiać się zawodnicy, bez których w przyszłości nikt nie wyobrażał sobie reprezentacji Polski. Bez wątpienia, po średnio udanych eliminacjach kibice mogli patrzeć ze sporym niepokojem na losy najważniejszej drużyny w kraju. Jak doskonale wiemy, praca Górskiego szybko przyniosła efekty. Złota era polskiej kadry rozpoczęła się od Igrzysk Olimpijskich w Monachium. Polska w 1972 roku pozostając jedyną niepokonaną drużyną sięgnęła po złote medale. Wkrótce za tym sukcesem przyszły kolejne, o czym szerzej będzie w kolejnym odcinku naszego cyklu przedstawiającego zmagania reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata i Europy.

5 grudnia 1971, 14:30, Izmir (İzmir Atatürk Stadyumu), Frekwencja: 57 794

Turcja – Polska 1:0 (0:0)

Cemil Turan 52

Skład reprezentacji Polski: Marian Szeja (Zagłębie Wałbrzych) – Antoni Szymanowski (Gwardia Warszawa), Marian Ostafiński (Stal Rzeszów), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Adam Musiał (Wisła Kraków), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa) – zmieniony w 70′ przez Bronisława Bule (Ruch Chorzów), Bernard Blaut (Legia Warszawa), Joachim Marx (Ruch Chorzów), Grzegorz Lato (Stal Mielec), Robert Gadocha (Legia Warszawa) – zmieniony w 63′ przez Andrzej Jarosika (Zagłębie Sosnowiec). Trener: Kazimierz Górski.

Ostateczna tabela grupy ósmej:

Pozycja Drużyna Mecze Punkty Bilans bramek
1.  RFN 6 10 10:2
2.  Polska 6 6 10:6
3.  Turcja 6 5 5:13
4. Albania 6 3 5:9

Jak czas pokazał, reprezentacja Polski zdołała wywieść jeden punkt z terenu nie tylko brązowego medalisty mistrzostw świata, ale także i mistrza Europy. Ale po kolei. Po wyjściu w grupie w dwumeczu ćwierćfinałowym RFN zmierzyła się z Anglią. O losach tej potyczki zadecydowała końcówka pierwszego spotkania rozegranego na Wembley. W samej końcówce ze stanu 1:1 Niemcom zwycięstwo dali Günter Netzer i Gerd Müller. Rewanż na Stadionie Olimpijskim w Berlinie zakończył się bezbramkowym remisem, co dało Niemcom przepustki do wyjazdu na turniej główny w Belgii. W meczu półfinałowym zespół prowadzony przez Helmuta Schöna po dwóch trafieniach Müllera pokonał 2:1 zespół gospodarzy. Rozegrany na Heysel w Brukseli wielki finał okazał się widowiskiem jednostronnym. RFN bardzo pewnie wygrało 3:0 ze Związkiem Radzieckim i po kolejnych dwóch golach Müllera oraz jednej bramce Herberta Wimmera po raz pierwszy w swojej historii sięgnęła po mistrzostwo starego kontynentu. Jak pokazała historia, wkrótce reprezentantom Polski ponownie przyszło zmierzyć się z Niemcami.

Źródła:

  • Biblioteka Piłkarstwa Polskiego
  • eu-football.info
  • Kanał na YT “Reprezentacja Polski [Poland National Team]” – https://www.youtube.com/channel/UCotfOcSEhUJhp3Ua2jL5zwQ
  • Wikipedia
  • Zeitungsarchiv Deister-und Weserzeitung

Poprzednie teksty z tego cyklu:

#1 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Od lat trzydziestych do 1954 roku

#2 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Rok 1958 i eliminacje do mundialu w Szwecji

#3 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Pierwsze Euro i przegrany dwumecz z Hiszpanią

#4 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Dwumecz z Jugosławią przekreśla marzenia o Chile

#5 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Zawód w potyczce z Irlandią Północną

#6 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Przegrana w walce o mundial w Anglii

#7 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Kolejna stracona szansa Polaków

#8 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Gorący Meksyk nie dla Polaków

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x