Zlatan z Ekstraklasy, czyli Aleksandar Prijović

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W miniony poniedziałek na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Bliżej Legii”. Jego bohaterem był napastnik stołecznego klubu Aleksandar Prijović. Spotkanie odbyło się w niezwykle pozytywnej atmosferze oraz okazało się dla mnie inspirujące, gdyż Prijović z pewnością ma papiery na granie. Jest jednym z wyróżniających się napastników w lidze i po prostu jest sympatycznym gościem.

Gdy Szwajcar przychodził do Legii Warszawa był dla mnie wielką niewiadomą. Przypominał z postury Zlatana Ibrahimovicia. Choć, jak sam mówi – Zupełnie mi to nie przeszkadza. Jeśli ktoś porównuje mnie do Szweda pod względem umiejętności piłkarskich czuję się zaszczycony, ale jeśli chodzi o wygląd to wyglądam lepiej – żartował Prijović podczas spotkania z kibicami. W poprzednim sezonie strzelał regularnie bramki w drugiej lidze tureckiej, występował również w pierwszoligowych klubach ze Szwajcarii, Norwegii oraz Szwecji. Dziś jest podstawowym ogniwem drużyny prowadzonej przez Stanisława Czerczesowa i choć nie strzela tylu bramek co Nemanja Nikolić, to nie można mu ujmować piłkarskich zdolności. Na boisku waleczny, nie odpuszcza w żadnej akcji, zawsze pewny siebie i swoich umiejętności, a przede wszystkim potrafiący rozstrzygnąć losy meczu. O czym zdążył już przekonać kibiców Legii m.in. strzelając bramki na wagę trzech punktów w spotkaniach ze Śląskiem, Cracovią, czy Lechem Poznań.

Aleksandar swoją przygodę z futbolem rozpoczynał będąc dzieckiem. Jego entuzjazmu i chęci zostania piłkarzem nie podzielali jednak rodzice. – Kiedy byłem dzieckiem, moi rodzice marzyli, abym został prawnikiem lub lekarzem. – opowiadał Prijović. – Jednak zrozumieli, jak bardzo jestem zakochany w futbolu. Do szkoły chodziłem z piłką pod pachą i grałem wszędzie, gdzie było to możliwe, nawet na ulicach. Kiedy to zrozumieli, wspierali mnie w stu procentach i jestem im za to bardzo wdzięczny. – kontynuował. Szwajcar zapytany o chwile zwątpienia w swej piłkarskiej karierze wyznał iż takie przeżywał – To były bardzo krótkie epizody. Trwały tylko po jednym dniu. Pierwszy raz miało to miejsce, kiedy miałem 11 lat i grałem przeciwko starszym zawodnikom. Wówczas wsparł mnie mój ojciec. – podkreślił Prijović. To obrazuje, jak ważne jest zrozumienie ze strony najbliższych w tak młodym wieku. Widać, jak w tym przypadku rodzice potrafią zmotywować do dalszego działania i spełniania marzeń, a te szwajcarski napastnik bez wątpienia spełnił. Został zawodowym piłkarzem, mimo iż miał jeszcze jeden kryzys. – Drugi raz chwilę zwątpienia miałem, kiedy byłem w FC Sion. Nie myślałem wówczas o tym, żeby odejść od futbolu, ale był to jeden z moich najtrudniejszych okresów w karierze. – wyjawił. Przełamanie takich chwil słabości kształtuje charakter i pomaga nabrać pewności siebie. Między innymi to sprawiło, że Prijović znajduje się obecnie w tym miejscu, jest piłkarzem Legii Warszawa.

Prijo do stołecznego klubu trafił w lipcu ubiegłego roku. – Kiedy otrzymałem ofertę z Legii, transfer został sfinalizowany w ciągu dwóch dni. Zainteresowany mną był wówczas również Lech Poznań, ale nie chciałem do nich iść. Nie lubię ich. – odpowiedział w swoim stylu. Szwajcar mający serbskie korzenie został zapytany, o wiedzę na temat innych Serbów grających wcześniej w Legii. – Wiedziałem o Ljuboji, Radoviciu, na miejscu dowiedziałem się o Svitlicy. – Udało mi się zapytać Aleksandara, czy kontaktował się przed transferem, z którymś z wyżej wymienionych piłkarzy. – Nie, nie rozmawiałem z nikim. Chciałem iść do Legii. – odparł. Tak o to Prijović gra w klubie z Łazienkowskiej, jest oczarowany miejscową publicznością, jak i miastem. – Atmosfera na stadionie jest najbardziej niesamowita, jaką przeżywałem. Kibice są niesamowici. To jeden z najwyższych standardów w Europie. Bardzo też lubię Warszawę. – pochwalił. Z racji swoich serbskich korzeni Prijović mógłby zagrać w dorosłej reprezentacji Szwajcarii lub właśnie Serbii. Do tej pory ma za sobą występy jedynie w drużynach młodzieżowych: Serbii U19 oraz Szwajcarii U20 i U21. Gdyby miał wybrać jedną z reprezentacji byłaby to – Serbia – odpowiedział zdecydowanie Prijović. Kto wie, gdy będzie strzelał coraz więcej bramek w Ekstraklasie to może otrzymać powołanie do kadry narodowej. Taki piłkarz, jak Aleksandar Prijović na taką szansę na pewno zasługuje. Przykładem na to, że strzelając bramki w Legii można grać w reprezentacji jest węgierski napastnik Nemanja Nikolić.

W obecnym sezonie Aleksandar zdobył dla Legii we wszystkich rozgrywkach 15 bramek i zanotował 9 asyst. Dorobek ekstraklasowy to 8 trafień i 6 asyst. Mimo to, że wiele osób uważa iż Szwajcar nie jest tak dobry, jak wspomniany już Nikolić. To nie uważam tego za prawdę. Obaj są dobrymi napastnikami, którzy w barwach Legii jeszcze nie raz pokonają bramkarza rywali. Różnica polega na tym, że Nikolić od razu trafiał do siatki w ligowych spotkaniach, a Prijović według mnie potrzebował czasu na aklimatyzację. Czas ten wykorzystał bardzo dobrze, gdyż obecnie jest jednym z liderów warszawskiej Legii. Po przerwie zimowej 26-letni Szwajcar strzelił 5 bramek w lidze i na wiosnę jest wraz z Nikoliciem najskuteczniejszym piłkarzem Wojskowych. Swoją grą Prijović przekonał mnie do swojej osoby w dwóch ostatnich spotkaniach Ligi Europy, a szczególnie we Włoszech przeciwko Napoli. Mimo, że Legia uległa tam 5:2, to Prijo od razu po wejściu na boisku próbował ożywić grę swojej drużyny. Asysta i gol zasługują na brawa, ale trzeba go przede wszystkim pochwalić za walkę na boisku i za to, że napędzał grę Legii pomimo iż rywal był wymagający. Po tym spotkaniu miałem nadzieję, że Prijović będzie notował coraz więcej takich występów i tego mu też życzyłem. Na wiosnę gra lepiej, wyrasta na lidera zespołu, a ostatnio nie zawodzi. W dwóch ostatnich wygranych przez Legię spotkaniach z Lechem i Cracovią był najbardziej wyróżniającym się piłkarzem na murawie. O ile w pierwszym spotkaniu można było mieć do niego pretensje szczególnie za niewykorzystane sytuacje z pierwszej połowy, za to w drugiej jednym strzałem wprawił blisko 30 tysięcy osób w euforię. Przeciwko Cracovii bramkę zdobył o wiele szybciej, wykorzystując swoją pierwszą okazję, a do swojego dorobku dorzucił później asystę. Jeśli Prijović będzie dochodził do sytuacji strzeleckich i będzie powtarzalny, to jeszcze w końcówce tego sezonu może sobie dopisać kilka bramek na swoje konto. Wie dokładnie co ma z Legią do osiągnięcia – Teraz moim celem jest zdobycie Pucharu Polski i mistrzostwa kraju z Legią. – podkreślał. – Mam nadzieję, że wkrótce będziemy świętować dublet wraz z fanami na ulicach miasta – przyznał.

Aktualny sezon dla Prijovicia i tak już jest jednym z najlepszym w karierze. Te 8 bramek w Ekstraklasie to jego najlepszy wynik, jeśli bierzemy pod uwagę najwyższy szczebel rozgrywek krajowych. Jeśli zaś policzyć wszystkie bramki z tego sezonu to brakuje mu tylko jednej do wyrównania swojego rekordu strzeleckiego, czyli 16 goli zdobytych w barwach Bolusporu. Ciąg na bramkę ma od początku swojej kariery. Byłem ciekawy, czy z racji swoich 191 cm wzrostu Aleksandar Prijović był przymierzany do gry na obronie. – Napastnik, od zawsze. – odpowiedział. I kiedy strzela bramki robi to z taką pewnością siebie, jaka emanowała z odpowiedzi na moje pytanie. Prijo to bardzo ambitny zawodnik i w ostatnich czterech spotkaniach tego sezonu będzie starał się zaprezentować z jak najlepszej strony. Gra jest warta świeczki, za dwa tygodnie może cieszyć się z dubletu zdobytego z Legią i wyznaczenia swoich nowych, osobistych rekordów. A później, jeśli zostanie w Warszawie to obyśmy coraz częściej widzieli w nim piłkarskiego Zlatana z Ekstraklasy, który strzela dużo bramek, bryluje na boisku i odnosi z klubem sukces zarówno na krajowym podwórku, jak i na arenie międzynarodowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x