Środowy felieton: Jak Kraków pominięto?

W poniedziałek gruchnęła, awizowana przez media sportowe w naszym kraju wiadomość, że Polska zorganizuje kolejny prestiżowy turniej pod egidą UEFA – czyli Mistrzostwa Europy do lat 21 w 2017 roku. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że znowu kibice w drugim największym mieście w Polsce zostali pominięci.

Kraków, bo o nim mowa, był już “wystrychnięty na dudka” podczas Mistrzostw Europy, przed trzema laty. Wówczas o miastach-gospodarzach decydowały władze centrale, ale nie związku, a kraju. Dlatego pominięcie (od lat marginalizowanego) Krakowa nikogo nie dziwiło. Decyzja o tym, gdzie odbędą się mecze MME należy jednak do naszej federacji. Liczyłem, że w PZPN-ie pracują ludzie kompetentni, którzy nie kierują się różnorakimi uprzedzeniami.

Niestety, najlepiej poinformowane portale piłkarskie już otrąbiły, że Kraków (do spółki z Białymstokiem) zostanie pominięty i nie będzie gościł turnieju. Zamiast tego spotkania odbywać się będą między innymi w Tychach i Kielcach. Mistrzostwa Europy do lat 21, przy całym swoim prestiżu, nie ściągną do Polski kibiców z całego Kontynentu. Przyjedzie najwyżej kilkaset kibiców danej drużyny, a pozostałą część stadionu potencjalnie wypełnić mają kibice z wytypowanych miast. W Tychach mieszka około 130 tysięcy mieszkańców. Ciężko przewidzieć ilu z nich na co dzień żyje futbolem, bo tyski stadion dla tamtejszego GKS-u powstaje od kilkunastu miesięcy, a miejscowy klub wciąż gra w folkowej otoczce w pobliskim Jaworznie. Sprawa z Kielcami ma się nieco lepiej, bo tam mieszka o 70 tysięcy ludzi więcej, a co za tym idzie – jest tam o 70 tysięcy potencjalnych kibiców więcej. Wciąż jednak mizernie przy prawie ośmiuset tysiącach w Krakowie. Na niekorzyść Kielc przemawia również fakt, że miasto to wciąż nie dysponuje portem lotniczym. Tychy również, ale niewielka odległość dzieli je od lotniska w Pyrzowicach. O bazie hotelowej nie ma co dyskutować, bo drugą taką jak ta krakowska może poszczycić się jedynie Warszawa.

To wszystko jednak okazało się mniej ważne, aniżeli problemy związkowej centrali z Małopolskim związkiem Piłki Nożnej. Nie od dzisiaj wiadomo, że Ryszard Niemiec nie należy do zwolenników Zbigniewa Bońka. Prezes MZPN-u wielokrotnie manifestował w różny sposób swoją niechęć do prezesa centrali. Teraz jednak osobiste relacje obu Panów zadecydowały o tym, że ponad 700 tysięcy mieszkańców Krakowa nie będzie miała okazji obejrzeć na żywo meczów MME w swoim mieście.

Zbigniew Boniek nie jest człowiekiem małostkowym. Zrobił dla polskiej piłki bardzo dużo, zarówno jako piłkarz, jak i działacz. Dlatego nie zamierzam oceniać jego działań zero-jedynkowo jako błędnych. Zakładam też, że gdyby nie jego starania oraz znajomości, Polska w ogóle nie zostałaby organizatorem tej prestiżowej imprezy. Mimo to, chciałbym, aby w Warszawie pamiętali, że władz MZPN nie wybierali kibice, czy mieszkańcy Krakowa, a przedstawiciele małopolskich klubów piłkarskich. Karanie fanów, za błędy delegatów nie powinno mieć moim zdaniem miejsca.

Na koniec chciałbym jeszcze odnieść się do zarzutów niektórych dziennikarzy oraz kibiców, które przeczytałem na Twitterze i forach internetowych. Otóż, młodzieżowe Mistrzostwa Europy do lat 21 to nie jest jakiś tam turniej dla dzieci. To prestiżowa impreza, na której zaczynały się, lub rozkwitały kariery takich zawodników jak Luis Figo, Andrea Pirlo, Petr Cech, Klaas-Jan Huntelaar, czy Juan Mata. Reprezentacje do lat 21 to dla federacji piłkarskich europejskich krajów drugie najważniejsze drużyny, zaraz po reprezentacjach seniorskich. Stanowią bezpośrednie zaplecze dla dorosłych zespołów narodowych. Może w Polsce, zawodnicy w wieku 21-23 lat (trzeba pamiętać, że najstarsi zawodnicy, wcale nie będą mieć 21 lat, bo zagrać będą mogli wszyscy Ci, urodzeni przed pierwszym stycznia 1994 roku) nie są gwiazdami klubów, ale za granicą wygląda to zgoła inaczej. Dość powiedzieć, że wymogi by zagrać w Polsce spełniają miedzy innymi Raheem Sterling, Hakan Calhanoglu, Adnan Januzaj, Gerard Deulofeu czy Divock Origi.


x