Kamil Chmielewski (Piłkarski Świat)

Podobnie jak ja, większość z młodszych pokoleń wczoraj było świadkami historycznego wyczynu. Po trzydziestu latach Polska wychodzi z grupy po wielkiej imprezie. Nie, nie było meczu otwarcia, meczu o wszystko i meczu pożegnalnego. W końcu gramy dalej i jesteśmy w grupie najlepszych.

Szczególnie to musi cieszyć grono osób, które obserwuje poczynania kadry od kilku lat. Powiem wam, że ja reprezentację zacząłem oglądać od Mundialu w 2002 roku, więc dla mnie te czternaście lat wyłącznie bez wyjścia z grupy na wielkiej imprezie, to tak jak licznik odliczający kolejne lata bez naszego zespołu w Lidze Mistrzów. Doskonale pamiętam jak były duże nadzieje, gdy walczyliśmy na mistrzostwach świata w 2006 roku w Niemczech. Pamiętam też naszą euforię, gdy po raz pierwszy awansowaliśmy na EURO w 2008. W życiowej formie był wtedy Ebi Smolarek, można powiedzieć, że to był nasz taki Robert Lewandowski tamtejszych czasów. I co ciekawe już wtedy mówiono, że mamy najmocniejszą reprezentację od lat i dlatego nam się udało awansować na mistrzostwa Europy.

Zweryfikowały to jednak kolejne turnieje, czy też eliminacje. Zawód i kolejne “nic się nie stało” po EURO 2012 w naszym kraju i na Ukrainie. Brak awansu na Mundial w 2014 roku. Wtedy wydawało się, że wciąż stoimy w miejscu.

Jednak te dwa ciosy, które na nas spadły w mojej opinii przydały nam się. To właśnie mniej więcej w latach 2010-13 zaczął się robić zarys drużyny, która obecnie walczy we Francji. Powoli do drużyny zaczęli wkraczać tacy piłkarze jak Wojciech Szczęsny, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Robert Lewandowski, czy Arkadiusz Milik. Od dawna uważałem, że w naszej reprezentacji jest potencjał. Już te cztery lata temu jak się spojrzało na listę klubów w jakich grają nasi zawodnicy, to robiła wrażenie.

Czego nam brakowało, by w końcu cieszyć się z jakiegoś sukcesu na dużej imprezie? W mojej ocenie – dojrzałości. Dojrzałości, którą w końcu widać chociażby w grze naszego, całego zespołu w obronie. Dojrzałości, która objawia się także w tym, że nasz odwieczny rywal i aktualny mistrz świata – Niemcy podchodzili do nas z respektem w trakcie meczu z nami. Dojrzałości, bo w końcu możemy wygrać z każdym… ale oczywiście i z każdym możemy przegrać.

W końcu można cieszyć oko patrząc na naszą reprezentację. To jest ważne. Może jeszcze trochę wkurza, że jak wygrywamy, to po 1:0, że w ofensywie brakuje nam takiej skuteczności jak z tyłu. Ale i na to przyjdzie czas. Ja mam tylko nadzieję, że jak pojawi się większa wpadka, to nie zniszczy to obecnych morale zawodników, bo takiej formy i passy jak teraz nie mieliśmy dawno, ale i upadek z wysokiego konia może bardzo boleć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x