Wikimedia

Mimo tego, że ostatnimi czasy dosyć często rywalizujemy z naszymi wschodnimi sąsiadami i będziemy z nimi jeszcze rywalizować na EURO (prawdopodobnie o wyjście z grupy), to jeszcze nie do końca potrafimy rozgryźć ich specyficzny styl gry, który wbrew pozorom, przynosi skutek, a co za tym idzie – wyniki.

Ukraina od podstaw
Zanim przejdziemy do omawiania ich drogi na EURO oraz wymieniania kluczowych piłkarzy w kadrze Mychajło Fomenki, skupmy się na prostej, niby dobrze znanej formacji 4-2-3-1. Napisałem “niby”, ponieważ pozory często potrafią mylić. Kiedy Fomenko obejmował Ukrainę, wiedział doskonale, że przejmuje zespół, który nie ma jednej dobrze opanowanej taktyki, tylko kilka innych, które nie są tak dobrze znane. W niecałe 3 lata, ten sam trener nauczył niemalże od podstaw jednej dobrej taktyki, która bazuje na zgraniu i stałych fragmentach gry (Ukraina ma bardzo rosłych zawodników). No, ale wróćmy do formacji 4-2-3-1, która wcale nie jest taką na jaką wygląda. W ostatnich trzech meczach, Ukraińcy na trzy różne sposoby zaprezentowali się na boisku, grając cały czas w jednej i tej samej formacji (tylko nieco zmodyfikowanej). Z Hiszpanią (porażka 0:1), nasi wschodni sąsiedzi zagrali klasycznym 4-2-3-1, bez żadnych “ulepszeń”. W barażach ze Słowenią Mychajło Fomenko zaczął nieco eksperymentować ze składem, co przyniosło efekt. W pierwszym starciu (2:0 dla Ukrainy) zagrali dalej tą samą formacją, ale z częstym podłączaniem się Denysa Garmascha do ofensywy. Żółto-błękitni zaczynali, którzy zaczynali mecz w formacji 4-2-3-1, skończyli go w formacji 4-1-4-1, z osamotnionym Rybalką, na defensywnej pomocy. W drugim meczu barażowym (remis 1:1), Ukraińcy powrócili do standardów grając w ich ulubionej formacji. Ukraina jest bardzo groźna, jeśli chodzi o pojedynki główkowe. Średnia wzrostu w teamie wynosi ponad 180 cm, więc walka w powietrzu to dla nich pestka (choć nie zawsze przenosi się to na gole). Warto podkreślić, że w 2014 roku, rozwój Ukrainy jako reprezentacji gwałtownie przystopował. Powodem oczywiście były zamieszki w całym kraju, które doprowadziły m.in do zniszczenia Dombas Areny, na której swoje mecze rozgrywał Szachtar Donieck.

Niedosyt po eliminacjach
Niby jest awans, niby spora przewaga nad czwartym miejscem, ale brakowało takiej kropki nad “i”. Początek nie był zbyt obiecujący w wykonaniu Ukraińców, którzy polegli u siebie 0:1 ze Słowacją. Jak się później okazało ten mecz miał spore znaczenie w końcowej rywalizacji o drugie miejsce. Miesiąc później żółto-niebiescy w końcu wygrali, ale nie był to mecz, który przejdzie do historii. Na prowadzenie Ukraińcy wyszli dopiero w 82 minucie i to po bramce samobójczej (końcowy wynik: 2:0 dla Ukrainy). Można więc powiedzieć, że początek eliminacji był falstartem w wykonaniu podopiecznych Fomenki. Mimo, że gra Ukraińców z meczu na mecz się poprawiała, to nie były to jakieś porządne rezultaty. Skromna wygrana z Macedonią 1:0 i pierwsze w pełni zasłużone zwycięstwo z Luksemburgiem (3:0 na wyjeździe). W 2015 rok Ukraina miała wejść z przytupem, ale to był raczej taki połowiczny przytup. Porażka z Hiszpanią pod koniec marca (0:1) nie była taka zła, biorąc pod uwagę jak grali nasi wschodni sąsiedzi. Zdecydowanie gorzej wyglądało to w tabeli, bo Słowacja i Hiszpania coraz bardziej się oddalały. Później można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Ukraina nie grała pięknej piłki, a i tak wygrywała (3:0 z Luksemburgiem, 3:1 z Białorusią i 2:0 z Macedonią). W międzyczasie jeszcze Ukraińcy zremisowali ze Słowacją (0:0) po bardzo dobrym meczu w wykonaniu żółto-błękitnych. Na koniec grupowych eliminacji nasi bohaterowie mierzyli się z Hiszpanią. Znowu przegrali, znowu 1:0, ale mimo wszystko pokazali kawał dobrego futbolu. W barażach Ukraińcy trafili na Słowenię, którą ograli, ale z wielkim trudem i odrobiną szczęścia. Najlepszym strzelcem Ukrainy, była ich największa gwiazda, czyli Andriy Yarmolenko (4 bramki, 2 asysty). Wielki wkład w awans mieli też mało znani zawodnicy np. Artem Kravets lub Sergei Sydorchuk.

Czarny koń EURO 2016?
Niektórzy wierzą w awans nawet do ćwierćfinału, ale dla polskich kibiców lepiej by było, aby podopieczni Formenki w ogóle nie wyszli z grupy! Powodem tego jest fakt, iż zarówno Polacy, jak i Ukraińcy będą grać w jednej grupie i to raczej między tymi drużynami rozegra się walka o 2 miejsce w grupie. Oprócz tego Ukraina zmierzy się jeszcze z Irlandią Północną i Niemcami. O ile z tymi pierwszymi mają całkiem realne szanse na 3 punkty, o tyle Niemcy na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. Ba, będą jeszcze bardziej podrażnieni ostatnim remisem 3:3 z 2011 roku. W przypadku wyjścia z grupy przez Ukrainę z drugiego miejsca, jest spora szansa na trafienie Szwajcarii lub Rumunii (teoretycznie łatwych rywali). Schody zaczną się dopiero od ewentualnego ćwierćfinału, gdzie żółto-błękitni, mogliby natrafić na Hiszpanię, z którą w el.EURO nie wygrali. Grę zespołu będą podtrzymywać młodzi zawodnicy, dla których będzie to prawdopodobnie druga tak ważna impreza w życiu (pierwsza to EURO 2012). Ukraina ma spory potencjał na to, aby w ćwierćfinale zagościć. Trzeba jednak być w 100% zmotywowanym (w eliminacjach tego brakowało) i przede wszystkim wierzyć, że taki scenariusz jest możliwy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x